Europejskie wojaże: Jak poruszać się po drogach Niemiec

Flaga Niemiec

Zbliża się wielkimi krokami lato i okres urlopowych podróży drogami Europy. Z tej właśnie okazji postanowiliśmy uruchomić krótki, ale rzeczowy cykl tekstów dotyczących przepisów w różnych miejscach Starego Kontynentu. Zaczynamy od naszych „szprechających” kolegów czyli popularnego „Deutschlandu” i mamy nadzieję, że udzielone wskazówki okażą się pomocne. Zapalamy maszynę …

O jakości niemieckich dróg powiedziano już raczej wszystko i tylko zazdrosnym okiem możemy spoglądać na brak łat oraz kilometry równego jak stół asfaltu. Zanim ruszymy na podbój malowniczego Schwarzwaldu lub kipiącego życiem Berlina warto się zaopatrzyć np. w apteczkę, trójkąt ostrzegawczy (chyba każdy go ma nawet w Polsce) i gumowe rękawiczki. Oprócz tego niemieccy mundurowi z chęcią skontrolują ogólne „zdrowie” Waszego pojazdu (przypominamy, że bieżnik musi dysponować głębokością co najmniej 1,6 mm), a w razie niejasności bądź, czego oczywiście nie życzymy, naruszenia przepisów, mężczyzna znany jako „Polizist” wlepi karę i umieści daną osobę w Centralnym Rejestrze we Flensburgu.

Porozmawiajmy jednak o rzeczach milszych – wyjeżdżając do naszych zachodnich sąsiadów możemy śmiało wyłączyć reflektory, gdyż tam 24-godzinnego obowiązku ich używania po prostu nie ma. Warto jednak pamiętać o zapaleniu samochodowych „ślepi” w długich tunelach, podczas złych warunków atmosferycznych lub w razie ograniczonej przejrzystości powietrza …, no i po zmroku. Warto również mieć przy sobie tzw. zieloną kartę. Co prawda wspomniany dokument nie jest obowiązkowy, ale znacznie ułatwia wymianę informacji (danych z ubezpieczenia) podczas niefortunnej stłuczki lub groźniejszego wypadku.

Kwestia dla wielu nadrzędna – prędkość. Mając na uwadze stan dróg po jakim będziemy jeździć, Niemcy sprawiają wrażenie przezornych i dosyć ostrożnych. Teren zabudowany uraczy nas świetnie pamiętaną 50-tką (o ile znaki nie pokażą czegoś innego), natomiast skrzydła rozwiniemy dopiero w podróży autostradą lub trasą szybkiego ruchu (130 km/h). W terenie niezabudowanym zaś pojedziemy maksymalnie 100 km/h. Sądzę, że warto przestrzegać ustalonych tam zasad, gdyż niezbyt „elastyczne” prawo oraz mundurowi lubią rzucić wodze fantazji i za niepotrzebną dyskusję uraczyć winnego kosmiczną sumą (nawet 600 – 760 euro co i tak jest standardowym rozporządzeniem za prędkość).

Policja w Niemczech

Wymigując się ustaleniom np. o 20 km/h zapłacimy 15-35 euro na terenie zabudowanym lub 10-30 euro w niezabudowanym (pozostałe liczby są odpowiednio wyższe, od 70-80 euro za 21-25 km/h aż do wspomnianych nawet 760 euro za przekroczenie o 70 km/h dozwolonej szybkości) . Niemieccy stróże prawa traktują każdego bardzo rygorystycznie. Dysponując wachlarzem punktów (1-7) możemy zostać solidnie ukarani, z odebraniem prawa jazdy i uzupełnieniem polskiego konta „grzeszków” włącznie. Opłaca się stawiać mundurowym? Zdecydowanie nie – w przeciwnym razie zostaniemy bez samochodu, żadnych funduszy i co najgorsze – ujawnimy lico przed obliczem sądu.

Ostatnim elementem na jaki chcemy zwrócić Waszą uwagę będzie parkowanie. To oczywiście nieodłączny składnik każdej podróży, dlatego często zmęczeni nie stawiajcie auta byle gdzie. Obserwujcie różnej maści sygnalizację i najlepiej szukajcie w pierwszej kolejności jakiegoś parkingu. Lepiej zapłacić te parę groszy i mieć czyste sumienie, niż zabierać odholowane auto spod komisariatu oraz dodatkowo płacić 300 euro.

Wakacje już za pasem, dlatego układając „rozkład” tego odprężającego czasu zapamiętajcie – Niemcy wbrew pozorom to ciekawy kraj. Nie spożywajcie alkoholu w pojeździe, nie zażywajcie narkotyków, unikajcie rozmowy przez telefon (bez zestawu głośnomówiącego) oraz wystrzegajcie się zawracania na autostradzie, a będziecie mogli w spokoju ducha podziwiać uroki zachodniego „Deutschlandu”.

Patryk Rudnicki

Leave A Comment