Dynamiczne i jednocześnie eleganckie linie, niecodzienny charakter jakim kuszą potencjalnego zainteresowanego oraz legenda, czasem uzasadniona, a momentami „dorobiona” przez zapalonych fanatyków konkretnego auta – czy tak brzmi pełne wyjaśnienie słowa „indywidualność”? Dla każdego może oznaczać coś zupełnie innego, ale jedna rzecz to szeroko pojęty fakt – wspomniany termin należy do grona pomysłowych idei szarego społeczeństwa, które buduje wyjątkowość jakiegoś elementu w porozumieniu ze swoją duszą. Audi uzupełniło tytułowe słowo o kolejną, ciekawą interpretację, bowiem liftingowi poddano ultrasportowy model R8 …
|
|
|
|
Swego czasu wyjątkowy oraz piekielnie szybki z iście monumentalną ceną u lokalnego dealera – taką opinię wypracowało sobie niemieckie coupe, choć zastanawiając się przez moment należałoby dodać, że ono w dalszym ciągu takie jest. Konstruktorzy z Ingolstadt postanowili unowocześnić jedynie standardowo brzmiące elementy, więc fani szybkiego Audi powinni być zadowoleni.
Nowe oznaczenia w stylu modeli „RS” i „S”, delikatnie zmienione wloty przedniego zderzaka, okrągłe końcówki układu wydechowego (takie jak w odmianie GT) i sześciokątny grill – nazwane tutaj fragmenty świeżego R8 powinni zauważyć ludzie interesujący się motoryzacją bądź najzwyklejsi sympatycy tytułowego auta. Wachlarz modyfikacji jest faktycznie dosyć ubogi, a najbardziej rzucającym się w oczy elementem jest zestaw LED-owych reflektorów. Niemcy rzeczywiście podążają za modą, choć finalny efekt tej „upiększającej” operacji stawiamy na wokandzie indywidualnego gustu Czytelników.
|
|
|
|
Zmian ciąg dalszy – mierzące 1,90 m szerokości, 1,25 m wysokości (1,24 liczy Spyder) i 4,44 m długości coupe odznacza się również nieznacznie zmodyfikowanym wnętrzem, choć słowo „nieznacznie” powinniśmy i tak zaliczyć do wygórowanych określeń. Ludzie „ingolstadtckiej” fabryki zaaplikowali bowiem sportowemu R8 jedynie nowe oznaczenia, ale łez goryczy motywować one nie powinny. Rzućcie okiem na zaawansowanie techniczne poniekąd flagowego Audi – błagania i słowa dezaprobaty światowej klienteli zostały najwyraźniej gruntownie przeanalizowane. Dlaczego?
|
|
|
|
Otóż szalenie kosztowne i stojące na 18-, 19- lub jeszcze większych felgach coupe dostało tak oczekiwany, 7-biegowy automat S-Tronic (zastąpił przekładnię R-Tronic), 6-biegowy odpowiednik manualny i trzy (owszem, to nie jest pomyłka) warianty „mocowe” – seryjne V8 generujące 430 KM, V10 legitymujące się powerem o wartości 525 KM, a także specjalną wersję Plus, która dysponując 1570 kg oddaje w ręce potencjalnego klienta aż 550 KM (dostępna jedynie w nadwoziu coupe).
|
|
|
|
Indywidualność różne ma oblicza, a to sygnowane logo Audi do tanich zaliczyć niestety nie można. Ceny „ingolstadtckiego” wyrobu rozpoczynają się kwotą 113 500 euro (coupe z motorem V8), by rozwinąć skrzydła przy bagatela 154 600 euro (V10 coupe) i zakończyć szalone doliczanie kwotą 173 200 euro jakie przyjdzie nam „wybulić” za nową odmianę Plus. Tanio nie jest, ale w gruncie rzeczy nie powinno być, gdyż suma wydanych środków pieniężnych buduje poniekąd nobliwy charakter szybkiego R8 – identycznie jak wyjątkowa osobowość poparta w danym przypadku odświeżającą kosmetyką.