Mansory Cabrera, czyli mała profanacja?

Mansory Cabrera (2020)

Lamborghini Aventador SVJ to najwyższa forma sportowego braku kompromisów, jeśli mówimy o modelu Aventador i marce Lamborghini w ogóle. Mówię rzecz jasna o propozycjach cywilnych, do użytkowania po drogach publicznych, bo jak doskonale wiemy, Lambo buduje również wyścigowe bolidy, które zdobią fantastyczne kolekcje bogatych tego świata. Wróćmy jednak do wersji SVJ: bezkompromisowość i najlepsze, co ma aktualnie do zaoferowania producent z Sant’Agata Bolognese, drastycznie wpływają na ilość takich egzemplarzy, a jest ich dokładnie 900 (i 63 specjalne). No dobrze, 3 należą do Mansory…


Jeszcze się zastanawiam, co tutaj właściwie się wydarzyło. Ok, pracownicy Mansory wzmocnili potężne V12, bo przecież bazowe 770 koni mechanicznych to najwyraźniej wartość zabawna. Tutaj Lambo posiada 810 koni mechanicznych i 780 niutonometrów, a to przekłada się na wyższą o 5 km/h prędkość maksymalną (355 km/h) i krótsze o 0,2 sekundy przyspieszenie do 100 km/h (2,6 sekundy). Ekstra, tylko co dalej? Dalej mamy kuriozalnie przerobione wnętrze, ostentacyjnie wystawione cztery końcówki układu wydechowego, zielony lakier Vento Verde, szersze o 40 milimetrów nadkola i bezkompromisowe ogumienie w rozmiarze 255/30 R20 przód oraz 355/25 R21 tył. Deser, mili Państwo – mocno przeprojektowany front z innymi zupełnie reflektorami, oczywiście w technologii LED. Czy tylko ja widzę tutaj Diablo?


Nie będę ukrywał, nie jestem zafascynowany efektem finalnym produkcji Mansory. Taki SVJ nazywa się Cabrera i według tunera oznacza to walczącego byka, który przyjmuje właśnie pozycję do ataku. Taką pozycję jestem skłonny przyjąć ja sam, kiedy widzę Cabrerę na zdjęciach i wcale nie chodzi o zakres wprowadzonych zmian, chociaż o to też. Zwyczajnie wychodzę z założenia, że tak limitowanych produktów nie powinno się ruszać, zmieniać czy modyfikować, na pewno nie w taki sposób. To jak wziąć antyczną komodę i wymienić w niej uchwyty, na takie dużo bardziej nowoczesne, choć pasujące. Całe Mansory.

Patryk Rudnicki

1 Comments

Leave A Comment