Relacja z Poznań Motor Show 2013

9 kwietnia 2013
Poznań Motor Show 2013

Niemieckie IAA we Frankfurcie, Geneva Motor Show, New York Motor Show czy też AMI (salon motoryzacyjny w Lipsku) – imprezy dotyczące szalenie zróżnicowanego świata czterech kółek organizowane są w niemal każdym zakątku naszego globu (co wcale nie oznacza, że taka, dajmy na to, Gruzja również może się pochwalić okazałą wystawą budzącą dreszcze i skok ludzkiego ciśnienia). Utarło się niestety, iż „mapa” (lub inaczej mówiąc „rozkład jazdy”) największych koncernów produkujących nierzadko zaawansowane technologicznie auta, obejmuje w ciągu roku zaledwie kilka pozycji, które dogłębnie analizujemy na ekranie domowego monitora, zaś cała reszta „eventów” …, jest owiana kotarą milczenia. Pytanie nadrzędne: „Czy tegoroczny Poznań Motor Show był stanowczym krokiem naprzód i pewnego rodzaju nadzieją Polaków, że kiedyś będą o nas pisać media całego świata?”


Jednoznaczna odpowiedź mogłaby teoretycznie rozwiać wszystkie wątpliwości, ale takowej nie udzielę …, przynajmniej nie w tym momencie. 4 kwietnia (oficjalny dzień dla mediów oraz tzw. vip’ów) potraktowałem dosyć chłodnym nastawieniem, by w jak najbardziej obiektywny sposób móc dokonać analizy poznańskiego wydarzenia. Ogromna hala z numerem 5 powitała moją osobę feerią różnorodnych świateł, ciepłą atmosferą i błyszczącymi lakierami czterokołowych „eksponatów”. Czarny Mercedes Vito oraz biały Sprinter nie zrobiły jakiegoś spektakularnego wrażenia, ale to było dopiero „wielkie” preludium i wstęp do największych atrakcji tegorocznego salonu, a wierzcie mi – było co oglądać.
Pomijając nową Klasę A, odświeżonego GL-a, zaprojektowaną w nurcie „KODO” Mazdę 6 czy też niebieskie Volvo S60 z pakietami R-Design i Polestar (silnik „podkręcony” do ponad 320 KM), rzesze odwiedzających Poznań dziennikarzy mogły również poznać nieco bliżej „ultraluksusowego” Rolls-Royse’a Ghost dysponującego zwykłym i przedłużonym rozstawem osi, cały „zastęp” samochodów oficjalnego przedstawiciela marki Ferrari w Polsce – niebieskie FF, dwa modele 458 Italia, Californię, bolid Formuły 1 i debiutujące w naszym kraju, białe F12 Berlinetta, solidnie wyglądające Volvo V40 Cross Country, „świeżutkiego” Mercedesa CLA, nową KIĘ Carens oraz Cee’d GT czy też grafitowego zdobywcę nagrody „World Car Design of the Year 2013” – nowego Jaguara F-Type. Działo się sporo, momentami nie wiedziałem czy zwracać uwagę na głęboki dźwięk odpalonego V8 produkcji brytyjskiej, jasne i ociekające luksusem wnętrze nowego Range Rovera, praktycznego Mercedesa CLS Shooting Brake czy też smukłe, przeszywające zalotnym uśmiechem i kuso odziane hostessy, ale wbrew pozorom to dobra informacja – brakowało bowiem nudy, zaś uporządkowany harmonogram poszczególnych prezentacji, komunikaty informujące o bieżących wydarzeniach, a także pełne ciekawej wiedzy ulotki były na wagę złota.

Niemniej interesujące od hali z numerem 5 okazało się „pomieszczenie” 3A, które objęte całkowitą rezerwacją Grupy Volkswagena ujarzmiło przed zwiedzającymi niemal całą paletę modeli Porsche (odświeżonego Caymana, Cayenne, Panamerę GTS oraz kultowe 911 zarówno w odmianie cywilnej jak i typowo wyścigowej), Audi A3 Sportback, RS5 Cabriolet i wysokoprężne SQ5, czeską paletę Skody z Octavią Combi na czele i konserwatywnego w teorii Volkswagena, który „przywiózł” do Poznania m.in. utytułowanego Golfa siódmej generacji, kilka modeli wyposażonych w pakiet R-line (rzućcie chociażby okiem na Tiguana i Polo), ekologiczną Jettę Hybrid, Golfa, który już w ten weekend „zapoczątkuje” formułę Volkswagen Castrol Cup i pełne niespodzianek stoisko użytkowych reprezentantów koncernu z Wolfsburga. Miało być licznie, okazale, zaskakująco i tak faktycznie było, choć należy pamiętać, że Grupa Volkswagena czuła się raczej na Poznań Motor Show 2013 jak u siebie w domu …

Początkowo miałem dylemat – niezła organizacja, bogaty wachlarz samochodów (wspomnijmy chociażby o niemieckim Wiesmannie, który pokazał na omawianych targach dwa swoje modele), piękne kobiety i udane połączenie teraźniejszości z niemniej atrakcyjną przeszłością (wystawa samochodów zabytkowych tudzież „odbudowana”, pomarańczowa Syrena Sport) pozwalały sądzić, że wcale nie jesteśmy gorsi od Szwajcarii, Stanów Zjednoczonych oraz Niemiec i również potrafimy zorganizować ciekawe targi motoryzacyjne. To wszystko fakty, ale gdzie podziało się stoisko chociażby Renault, Opla, Dacii lub BMW? Jesteśmy, w mojej opinii, na właściwej drodze, coraz większa liczba marek jest zainteresowana obecnością na naszych targach, zaś Poznań Motor Show (ośmielę się to powiedzieć) to nasza mała Genewa sukcesywnie zdobywająca coraz większą popularność.

Najlepszy samochód tegorocznej imprezy? Celowo o nim nie wspominałem, ale zainteresowanie jakie wywołał, perfekcyjnie dopracowane szczegóły i absolutnie wyróżniający się, „matowo-sraczkowato-zielono-żółty” lakier nadwozia skłoniły mnie do tej decyzji, dlatego tytuł „motoryzacyjnego showmana” trafia do 750-konnego Mercedesa SLS AMG Electric Drive …












Patryk Rudnicki

5 Comments

Leave A Comment