Mitsubishi L200 Monster – AUTO TEST

Mitsubishi L200 Monster

Potwór

Mitsubishi Polska stworzyło potwora. Samochód, któremu nie straszny jest piach, śnieg, błoto czy podjazdy. Auto, które pokona niemal każdy teren, a jak tylko się zakopie to jest w stanie sam z niego się wyciągnąć. Takie właśnie jest Mitsubishi L200 Monster.

Niestety, ale to nie jest seryjny samochód. Ba, być może jest to jeden jedyny egzemplarz na świecie w dokładnie takiej konfiguracji. To projekt, nad którym pracował światowej sławy pilot rajdów terenowych Rafał Marton, który wraz z Mitsubishi Polska spłodził L200 Monster. Już na pierwszy rzut oka widać, że mamy do czynienia z czymś więcej niż ze zwykłym pickupem. Koła, wyciągarka, szperacze, podniesione zawieszenie, płyta stalowa pod silnikiem i liczne osłony. No i ta żółta barwa, która jak się okazuje jest okleiną. W oryginale samochód był niebieski, co widać po otwarciu drzwi.

Oklejenie auta terenowego to nie taki głupi pomysł. Jazda po różnych chaszczach prędzej czy później skończy się licznymi porysowaniami od byle krzaków. Mając porządną okleinę w najgorszym wypadku zedrze nam się ona i tyle. A w przypadku sprzedaży samochodu, można szybko wrócić do oryginalnego koloru, który będzie w idealnym stanie. Acha, oczywiście jak wjedziemy w jakiś drut kolczasty to poza folią zedrze nam się lakier. Żeby nie było, że folia jest lekiem na wszystko…

Mitsubishi L200 Monster jest beznadziejnym samochodem do miast. Koniec, kropka. Zresztą, już podstawowy L200 jest typowym robolem czyli autem które ma zarabiać przewożąc/ciągnąć/transportując. Próżno tu szukać właściwości jezdnych jak w Lancerze Evo czy też komfortu jak w Outlanderze. Jednak o ile L200 da się spokojnie pokonać nawet trasę, ponieważ seryjnie jest wyposażony w szosowe opony, tak testowany Monster się do tego nie nadaje. Już pierwsze kilometry przyprawią nas o zawrót głowy.

Mitsubishi L200 Monster

Przydomek zobowiązuje, samochodu można się przestraszyć…

Po pierwsze, opony, o mamo, to nawet ciężko nazwać bieżnikiem, to coś wygląda jakby poprzyczepiać cegłówki do kawałka koła. Hałasują już przy 50 km/h, już nie wspominając o prędkościach autostradowych czy nawet poczciwej stówce. Ale to dopiero pierwszy szum. Kolejny to wyciągarka z przodu, która również daje o sobie znak, a ostatni to reflektory dalekosiężne zamontowane na dachu, zwane potocznie szperaczami. Jednak dziwne odgłosy dobiegające z każdej strony to dopiero początek przygody z terenówką.

Jak już jesteśmy przy hałasie to nie da się przejść obojętnie koło silnika. 2.4-litrowy turbodiesel w układzie R4 jest tak głośny, że ma się wrażenie jakbyśmy odpalili traktor. No, może trochę przesadzamy, ale kultury u niego brak jak u naszych polityków. W rezultacie podczas przyspieszania słyszymy wielki huk: opon i jednostki. Kolejny problem to kierownica, która mocno drga, ze względu na ogromny bieżnik opony.

No i na deser manewrowanie L200 Monster na parkingu. Nie dość, że samochód ma niemal równe 2 metry wysokości, to na dodatek promień skrętu (i tak najmniejszy z konkurencji!) jest podobny do tego jaki miał Titanic. A wiemy jak on skończył kiedy chciał wyminąć górę lodową. Co więcej, samochód ma czujniki parkowania wraz z kamerką, ale tylko na tył. A przecież przód nie kończy się tam gdzie maska, tylko mamy jeszcze dobre 10-20 cm, które daje nam wyciągarka, orurowanie i dodatkowe reflektory. Miałem przyjemność wjechania tym samochodem na parking galerii handlowej i problem pojawił się już przy pobraniu biletu. Samochodem nie dało się złama,ć żeby nacisnąć ten zasrany przycisk, dzięki któremu wyskakuje świstek. Potem nie dało się znaleźć miejsca, potem nie mogłem wymanewrować. No, koszmar.

Mitsubishi L200 Monster ma zawieszenie podniesione o 4 cm więcej niż cywilna wersja. Myślicie pewnie, że nie czuć jak się przejeżdża przez progi zwalniające? Błąd. W kabinie odczujemy to mega mocno, a samochód wręcz podskoczy do góry. To wina mocno usztywnionego zawieszenia, które przy takiej wysokości jest uzasadnione, ponieważ w przeciwnym wypadku czulibyśmy się jak na barce podczas sztormu. Trzeba też pamiętać, że tył jest bardzo lekki – tylko pusta paka. Poza tym, w terenie miękkie zawieszenie nie pomaga, ale o tym potem.

W kabinie miejsca jest naprawdę sporo i zmieści się tam 5 chłopa, choć nie bardzo barczystych, bowiem L200 nie jest bardzo szeroki. Problem może pojawić się jak będziemy chcieli przewieźć zakupy, bowiem trzeba je rzucić pod nogi lub na tylną kanapę. Z tyłu raczej będzie ciężko, no chyba że dokupimy zamykaną pakę i jakieś pasy mocujące. Małą skrytka w L200 jest za tylną kanapą, gdzie mieści się podnośnik, klucze, apteczka i gaśnica. Na upartego weszłaby pewnie jeszcze łopata, choć w przypadku L200 Monster może nie być potrzebna.

Mitsubishi L200 Monster

Nie sposób znaleść przeszkodę, która go zatrzyma…

Przy całej tej roboczej otoczce, Mitsubishi L200 Monster jest naprawdę nieźle wyposażony. Jak tak teraz sobie myślę, to niejedna osobówka mogłaby pozazdrościć. Skórzana tapicerka, elektrycznie regulowany fotel kierowcy, dwustrefowa automatyczna klimatyzacja, bluetooth, nawigacja, odtwarzacz CD/MP3/USB, tempomat, automatyczne światła i wycieraczki, czujniki parkowania z tyłu, kamerka cofania. Nieźle jak na robola, prawda? Zresztą deska rozdzielcza tez prezentuje się nad wyraz dobrze i spokojnie sprawdziłaby się w osobówce. Nawet te materiały nie są jakoś bardzo twarde.

Całe to marudzenie i wady, na temat jazdy czy też komfortu to nie wina Mitsubishi. To są przypadłości każdego roboczego pickupa. Jednak Mitsubishi L200 Monster to coś więcej niż pickup. To prawdziwa terenówka, która właśnie w ternie pokazuje swoje prawdziwe oblicze. Podjazdy, zjazdy, piasek, no nic nie potrafiło zatrzymać samochodu. Bardzo mocne piaszczyste drogi, w których samochód osiadał niemal po oś, pokonywaliśmy bez nawet zmniejszania powietrza w kołach. Monster szedł jak pług i to dosłownie.

Wszystko to zasługa niesamowitego stałego napędu na cztery koła Super Select 4WD II. Mitsubishi L200 Monster posiada centralny mechanizm różnicowy z możliwością blokady (tryb 4HLc, gdzie moc jest równomiernie rozkładana na przednią i tylną oś), którą spinamy za pomocą pokrętła w okolicach hamulca ręcznego. Takie czasy, że ludzie już nie chcą wajchy, tylko liczne guziki, przełączniki. My tęsknimy jednak za wajchami. Podczas zwykłej jazdy po asfalcie wystarczy nam napęd na tylko tylną oś 2WD, jednak gdy tylko chcemy, możemy szybko dopiąć przód 4WD i to nawet podczas jazdy do prędkości 100 km/h. Ostatnim trybem napędu jest 4LLc czyli zakres niskich przełożeń. Dzięki obniżeniu przełożenia biegów mamy większą moc w dolnym zakresie, co łatwiej pozwala wjechać pod strome zbocza. Jedyne o czym trzeba pamiętać, to fakt, że dwa ostatnie tryby włączymy na pozycji N skrzyni biegów oraz aby mechanizm się zazębił potrzeba przejechać kilka metrów.

Jednak napęd byłby niczym bez dobrego ogumienia. Mitsubishi L200 Monster posiada w pełni terenowe opony Cooper Discoverer STT, które mają tak gruby bieżnik, że spokojnie wszedłby w niego jakiś mały samochód. Zawieszenie zostało podniesione o 4 cm względem standardu oraz nieco usztywnione – wszystko po to, żeby jeszcze lepiej pokonywać wertepy i się nie przewrócić. Do jazdy przydaje się też stalowa osłona podwozia. Mimo wszystko trzeba pamiętać, że im lepsza terenówka tym dalej trzeba iść po ciągnik. Nawet taka bestia jak Monster może utknąć, wtedy idealnie przydaje się wyciągarka Superwinch Tiger Shark 9500. W zasadzie jedyne czego zabrakło i co powinno się w takim samochodzie znaleźć to snorkel czyli rura pozwalająca oddychać silnikowi pod wodą.

Mitsubishi L200 Monster

Szperacze są tak mocne, że dłuższe świecenie nimi może spowodować pożar oświetlanego miejsca…

Gdyby ktoś chciał pojeździć nocą po bezdrożach to Mitsubishi Monster L200 zostało wyposażone w bardzo mocne reflektory dalekosiężne LED. Szperacze dają tak dużo światła, że myślę, że spokojnie mogłyby oświetlać jakieś małe miasteczko. Poważnie. Włącznie tych reflektorów w nocy jest porównywalne do rozbłysku błyskawicy! Aha, dalekosiężne reflektory są podłączone pod światła drogowe (tak zwane długie), więc jeśli ktoś nam zajedzie drogę, a my chcemy mu kulturalnie mignąć światłami, to może się okazać, że spłonie on żywcem. Dokładnie tyle światła dają te reflektory.

Mimo ogromnych gabarytów, specjalistycznych kół i licznych antyaeorydnamicznych wstawek, samochód spalał w mieście średnio 14 litrów. Świetny wynik. Żeby nie było, jeździliśmy bardzo energicznie, ruszając spod świateł naprawdę mocno, bowiem sprint do tych pierwszych 60 km/h jest zaskakująco szybki. Pod maską kryje się turbodoładowany diesel o pojemności 2.4 litra, który powinien dysponować mocą 184 KM. Powinien, bowiem egzemplarz Monster wyraźnie wydaje się szybszy niż wskazywałaby na to moc i jego waga. Sprawdziliśmy to i to na nasz sposób. Katalogowo zwykły L200 z tym motorem przyspiesza do pierwszej setki w czasie 11,4 sekundy. Odmiana Monster jest co prawda cięższa, ale załóżmy, że sprint do setki się nie zmienił i również powinien wynosić 11,4 sekundy. Wpięliśmy urządzenie pomiarowe Racelogic i najlepszy czasy jaki udało się uzyskać to 11,6 s. Czyli jednak seria…

Mitsubishi L200 Monster

Po prostu Monster

Jeszcze tuż przed samym końcem kilka plusów jazdy takim autem. Po pierwsze, nikt nie odważy się wymusić pierwszeństwa czy nawet zwrócić uwagi. Rurowe zderzaki, wyciągarka, wysoko podniesiony, agresywnie wyglądający – nikt nie jest na tyle głupi. Ba, podczas jazdy mieliśmy sytuację, że nawet jadąc ulicą bez pierwszeństwa samochody nam ustępowały… Gdybyśmy jednak chcieli kogoś ustawić, to szperacze aż się o to proszą. Moglibyśmy spokojnie symulować jakiś fotoradar, powiem błysk jest naprawdę konkretny. Mało kto też wbiegnie nam pod koła, ponieważ żółta okleina jest widoczna z bardzo daleka, tak samo jak i słyszalny jest szum z tych ogromnych opon.

Mitsubishi L200 Monster to prawdziwy potwór. Samochód wręcz nie do zatrzymania w terenie. Oczywiście, nie jest to seryjne L200, ale pokazuje jaki potencjał drzemie w tym pickupie. Jednak lata startów i mnóstwo zwycięstw w najcięższych terenowych rajdach na całym świecie o czymś świadczą. Monster.

Prezentowane niżej dane techniczne dotyczącą seryjnego Mitsubishi L200 z silnikiem 2.4 litra o mocy 180 KM.

DANE TECHNICZNE Mitsubishi L200 Monster
Silnik / Pojemność turbodiesel / 2442 cm³
Układ / Liczba zaworów R4 /16
Moc maksymalna 133 kW (181 KM) / 3500 obr/min
Moment obrotowy 420 Nm / 2500 obr/min
Zawieszenie przód niezależne, wahacze poprzeczne dolne, sprężyny śrubowe
Zawieszenie tył resory piórowe
Napęd 4x4
Skrzynia biegów automatyczna, 5 biegów
Prędkość maksymalna 172 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h 11,4 s
Zużycie paliwa (miasto/trasa/mieszany) spalanie średnie z testu 14 litrów
Długość / Szerokość / Wysokość 5285 / 1815 / 1780 mm
Rozstaw osi 3000 mm
Masa własna / Dopuszczalna 1875 / 2910 kg
Bagażnik w standardzie paka o wymiarach 1520 x 1470 x 475 mm
Bagażnik po złożeniu siedzeń zmieści się podnośnik, apteczka i mała łopata
Pojemność zbiornika paliwa 75 l
EKSPLOATACJA I CENA
Gwarancja mechaniczna 5 lat
Przeglądy według wskazań komputera
Cena wersji podstawowej 109 990 zł (2.4 154 KM, Club Cab Invite)
Cena wersji testowanej brak danych

Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zastrzeżone!

Leave A Comment