Volkswagen Golf R – AUTO TEST

6 grudnia 2014
tekst: Patryk Rudnicki, zdjęcia: Bartłomiej Urban
Volkswagen Golf R

List do Mikołaja

Choć doskonale wiem, że będzie to niegrzeczne, chciałbym nieśmiało zapytać: „Co u Ciebie słychać?”, bo u mnie całkiem nieźle. Noc pogania dzień, kolejny kubek ciepłej herbaty z napisem „BOHATER SWOJEGO ŻYCIA” zostaje opróżniony, a ja głęboko zadumany odczuwam szczęście, bo wiem, że czeka mnie jeszcze coś wspaniałego… a przynajmniej taką mam nadzieję.

Dobra, kłamałem – jest mi źle, a każdy por mojego ciała odczuwa mentalny ból i niewyjaśnioną do tej pory tęsknotę za czymś, za czym istota rozumna tęsknić raczej nie powinna. Codziennie jest poniedziałek – z punktu widzenia pracownika wielkiej korporacji prawdopodobnie sądny dzień decydujący o dalszej karierze jednostki. Dla mnie to po prostu kolejne 24 godziny oddychania, patrzenia na dobrze prosperującą krwawicę w postaci działalności gospodarczej i zastanawiania się: „Co mnie wtedy podkusiło, by w przypływie negatywnych emocji tak swawolnie „pozbyć się” źródła motoryzacyjnej radości?” Gdzie jest mój Golf R?


Mikołaju, dlaczego Japończycy tak lubią wielkie spojlery?

Siadam na starym, skrzypiącym fotelu, kubek gorącej melisy (tak dla odmiany) stawiam na czerwonej podstawce i nie mam siły ani motywacji, by zagwarantować sobie chwilę błogiego odpoczynku, bo wiem, że na nią nie zasłużyłem. Łyk pierwszy – myślę o agresywnym, przednim zderzaku i 18-calowych, prawdopodobnie dyskusyjnych felgach o wzorze Cadiz. Łyk drugi – przed oczyma jawi się tylny zderzak z czterema, wbrew pozorom nie wyglądającymi zbyt ostentacyjnie końcówkami układu wydechowego, drogi, bo kosztujący 4040 zł ekstra biały lakier perłowy Oryx i w pełni LED-owe, przednie oraz tylne światła dodające niemieckiemu hatchbackowi „dojrzałości” zarezerwowanej dla klas wyższych i niekoniecznie tak mało komfortowych. Wreszcie łyk trzeci, a zarazem ostatni, wyraźnie wskazujący na schludny, uporządkowany i zdecydowanie bardziej „niegrzeczny” całokształt aniżeli zwykły, 3- lub 5-drzwiowy hatchback z Wolfsburga oznaczony emblematem Volkswagena. Prostuję zgarbione plecy, unoszę brwi i strącając naczynie z resztką niekoniecznie smacznego płynu mam nieodparte wrażenie, że jestem (a raczej byłem) władcą firmowej gamy i to nie bezpodstawnie. Wszak nie myślę o popularnym i ogołoconym z większości pozycji w cenniku, doskonale rozpoznawalnym reprezentancie segmentu hatchbacków, jego wysokoprężnej odmianie GTD czy dość charakterystycznej i w najlepszym przypadku 230-konnej wersji GTI – wyeksponowany spojler nad klapą bagażnika i przyciemnione klosze tylnych reflektorów dają do zrozumienia, a chromowane oznaczenia w postaci literek R tylko dobitnie uzmysławiają, czym jest bogato wyposażony rywal m.in. Seata Leona…


Mikołaju, czy skóra jest bardziej miękka aniżeli plastik górnej części deski rozdzielczej?

Kolejny raz mam nieodparte wrażenie, jakoby pomarańczowa wersalka ze sklepu meblowego o bliżej nieokreślonej nazwie miała wygodniejsze siedzenie aniżeli łóżko wodne, którego konstrukcja stanowiła dla mnie nieodkrytą jak do tej pory wiedzę. Czyżbym ukontentowany solidnym zatrzaśnięciem się drzwi zajął miejsce w dobrze wykonanym, po cichu zorientowanym na sportową jazdę i bogato wyposażonym wnętrzu? Nie do końca – aktualna, nudna rzeczywistość nie posiada bowiem kubełkowych, znakomicie trzymających ciało (a jednocześnie całkiem wygodnych) i pokrytych skórzaną tapicerką foteli, trójramiennej, spłaszczonej u dołu i multifunkcyjnej kierownicy z przytwierdzonymi do niej łopatkami do zmiany poszczególnych biegów, klimatycznego podświetlenia kabiny pasażerskiej LED-owymi listwami w kolorze niebieskim na drzwiach (widoczne są również na progach) czy tradycyjnego zestawu zegarów z niebieskimi wskazówkami. Czuję ogromny niedosyt, bo pamiętam system multimedialny z nawigacją satelitarną, panoramiczny, szklany i otwierany dach, dwustrefową, automatyczną klimatyzację, podgrzewane siedziska, znakomicie oświetlające drogę, biksenonowe reflektory z czujnikiem dynamicznego sterowania światłami drogowymi (system dokładnie oświetla pusty fragment drogi potrafiąc jednocześnie osłabić snop światła w rejonie, gdzie aktualnie znajduje się nadjeżdżający pojazd) tudzież małą armię systemów bezpieczeństwa (m.in. monitorującego zmęczenie kierowcy, pasy ruchu, rozpoznającego znaki drogowe czy awaryjnie zatrzymującego pojazd [działa do 30 km/h]). Co ewentualnie chciałbym wymazać z pamięci? Może „tylko” poprawnie grający system audio dający wyraźnie do zrozumienia, że to nie Dynaudio (swoją drogą niedostępne do wersji R) jest tutaj najważniejsze – świetna pozycja za kierownicą i niejako skrojone na miarę wnętrze sprawiające wrażenie stworzonego dla kierowcy kokonu, w którym będzie się doskonale odnajdywał, winny tworzyć fundament pod właściwy wizerunek szybkiego hatchbacka, ale czy tworzą?


Mikołaju, czy na rozgrzanej oponie mógłbym zrobić naleśnika?

Moje uszy wypełnia muzyka, ale nie taka tradycyjna, puszczana z nowego głośnika odrobinę szalonego sąsiada – to raczej delikatna melodia zwiastująca próbę zmierzenia się z własną wytrzymałością oraz umiejętnościami za kierownicą. Niczym wyraźnie zaakcentowane dotknięcie nogi psim nosem, czuję ulokowany w kieszeni kluczyk do niemieckiego Volkswagena, ale nie zamierzam go użyć – w odpaleniu pomoże mi system Keyless Access czyli bezkluczykowy dostęp do samochodu i umiejscowiony obok dźwigni automatycznej, 6-biegowej skrzyni DSG przycisk zapłonu. Czuję ciepło, niemal niewyczuwalne wibracje i słyszę ten dźwięk dopracowanego układu wydechowego. Zdaję sobie sprawę, że z czterocylindrowego, 2-litrowego silnika TSI nie da się raczej wykrzesać symfonii polepszającej humor (to nie rzędowa „szóstka” BMW M135i xDrive), ale pozostają całkiem głośne, dudniące, a nawet bulgoczące czasami końcówki z charakterystycznym „pierdnięciem” przy zmianie poszczególnych biegów i to wystarczy.


Wczuwam się w dość niską pozycję za kierownicą, pokrytą skórą dźwignię dwusprzęgłowej skrzyni zostawiam przy literce D i niespiesznie, w trybie Eco, toczę się do przodu. Jest przyjemnie, całkiem komfortowo, a dzięki tzw. funkcji żeglowania (informacja z wiarygodnych źródeł: kiedy odpuszczamy gaz, a samochód jedzie dzięki sile rozpędu, system wyłącza silnik celem oszczędzenia paliwa) względnie oszczędnie, jednak to nie absurdalnie niskie wyniki przy dystrybutorze są tutaj najważniejsze, zaś wspomniany tryb Eco (podobnie jak Comfort z tą jednak różnicą, że silnik jest bardziej żwawy, a samochód mniej „zielony”) przeznaczony głównie na trasę. Nie chcę marnować potencjału i dusić możliwości białego hatchbacka, dlatego pomijam tryb Normal, w którym jazda ma już coś z niegrzecznego igrania z obowiązującymi przepisami, by od razu zakrztusić pasażera świetnymi osiągami i bardzo dobrą trakcją…

Na wyświetlaczu pojawia się tryb Race, układ wydechowy działa jeszcze głośniej, a silnik naturalnie trzyma wysokie obroty. Każdorazowe wciśnięcie pedału gazu uwalnia moc 300 zasilanych benzyną i efektywnie przenoszonych na asfalt (dzięki napędowi 4MOTION) koni mechanicznych, popularny, a jednocześnie tak rzadki hatchback zwraca uwagę basowo grzmiącymi końcówkami wydechu i „buchnięciami” przy zmianie każdego przełożenia, a układ kierowniczy jest bardzo precyzyjny (tak na 4,5 w pięciostopniowej skali). Dlaczego używam „automatu”? Chcę odrobiny zabawy i jeszcze szybszej reakcji toteż angażuję łopatki umieszczone przy kierownicy, czuję zespolenie mojego ciała ze znakomitym fotelem, a nawet całym samochodem, który efektownym międzygazem zapowiada większe emocje. Nie mogę powiedzieć – trzydrzwiowe auto zaprzątające aktualnie moje myśli, pozwala na szybką i efektywną jazdę w zakrętach pozostając przy tym stabilnym i względnie komfortowym. Konkurentem wspomnianego BMW M135i xDrive można zaskoczyć niejednego kierowcę z wieczornego powrotu do domu, w skrajnych przypadkach można go nawet wyprowadzić z równowagi licząc na wsparcie systemów bezpieczeństwa i wypracowanych umiejętności, ale czy to wszystko jest warte ponad 180 000 zł?

Mikołaju – ja widzę w tym sens…

Zdaję sobie sprawę, że mój krok był błędem, a element mentalnych dywagacji jest większości niepotrzebny. Około 185 000 zł za model, którym sąsiad od dobrej jakości głośnika zabiera familię na wakacje i to za ułamek podanej kwoty? Bardziej zamożni spojrzą pewnie cieplej na wersję GTI – również dobrze wyposażoną, posiadającą ponad 200 KM i owianą niemiecką tradycją. „R-ka” to jednak trochę coś innego – pomijając bowiem wysoką jak na hatchbacka moc, ten wóz ma swój indywidualny charakter, choć z doskonale znanym opakowaniem, które potrafi jednak zaskakiwać. To dziki (jeżeli tego chcemy), szybki oraz przede wszystkim efektywny samochód, który daje możliwość wypowiedzenia dość absurdalnego zdania: „Skonfigurowałem Volkswagena Golfa za prawie 200 000 złotych”. Może być oczywiście drożej: bliźniacze Audi S3 kosztuje minimum 169 100 zł (pułap 200 tysięcy złotych to właściwie żaden problem), trzydrzwiowe BMW M135i xDrive dostaniemy za minimum 193 800 zł, zaś pięciodrzwiowego Mercedesa A 45 AMG kupimy za co najmniej 185 300 zł. Czy jest sens wspominać o słabszych i przednionapędowych rywalach (280-konny Leon Cupra, oczywiście odpowiednio doposażony, to koszt rzędu 147 500 zł, natomiast efektywne, bogato wyposażone i 265-konne Renault Megane RS to kwota około 126 000 zł)?


Ogarnęła mnie pustka, nastał głęboki wieczór, a ja rozmyślam i choć jestem świadomy, że niniejszy list przypomina trochę błaganie o kromkę chleba, liczę, że zrozumiesz jego właściwy przekaz. Kolejny dzień chyli się ku końcowi i o ile brak słodkiego miodu w lodówce tudzież dziurę w ulubionych jeansach jestem w stanie zaakceptować, o tyle chciałbym, by rodzinna powinność została wreszcie wypełniona. Także Mikołaju, mój wielce sympatyczny wuju – oddaj mi proszę mojego Volkswagena Golfa R…

DANE TECHNICZNE Volkswagen Golf R
Silnik / Pojemność benzyna / 1984 cm3
Układ / Liczba zaworów R4 / 16
Moc maksymalna 221 kW (300 KM) / 5500-6200 obr./min
Moment obrotowy 380 Nm / 1800-5500 obr./min
Zawieszenie przód zawieszenie sportowe, obniżone o 20 mm
Zawieszenie tył zawieszenie sportowe, obniżone o 20 mm
Napęd 4x4
Skrzynia biegów dwusprzęgłowa automatyczna, 6 biegów
Prędkość maksymalna 250 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h 4,9 s
Zużycie paliwa (miasto/trasa/mieszany) wg. producenta: 8,8 / 5,9 / 6,9 l/100 km
nasz test: 11,2 / 8,3 / 9 l/100 km
Długość / Szerokość / Wysokość 4276 / 1799 / 1460 mm
Rozstaw osi 2630 mm
Masa własna / Dopuszczalna 1505 / 2010 kg
Bagażnik w standardzie 343 l
Bagażnik po złożeniu siedzeń 1233 l
Pojemność zbiornika paliwa 55 l
EKSPLOATACJA I CENA
Gwarancja mechaniczna 2 lata
Przeglądy wg. wskazań komputera
Cena wersji podstawowej 147 490 zł (Golf R 3d z 6-biegową skrzynią manualną)
Cena wersji testowanej ok. 185 000 zł (Golf R 3d z 6-biegową skrzynią DSG + dodatki)

Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zastrzeżone!

2 Comments

Leave A Comment