Pod koniec 2013 roku Nissan przedstawił następcę bardzo popularnego na polskim rynku crossovera Qashqai. Bestseller japońskiego producenta od 2007 roku praktycznie zdominował sprzedaż w swoim segmencie, nie tylko za sprawą korzystnych cen (bo są w sprzedaży tańsze alternatywy), ale przede wszystkim dzięki wysokiej jakości i funkcjonalności oraz renomie marki. Wszyscy zerkają już na stojącego w blasku świateł Qashqaia drugiej generacji, a my przypominamy dziś czym przekonał nas do siebie jego poprzednik, który pewnie nadal będzie hitem sprzedaży ale już na rynku wtórnym.
Komu potrzebne „+2”?
Prezentowany egzemplarz to 7-osobowa, dostępna od 2008 roku, odmiana oznaczona jako „+2”. Oferowane dwa dodatkowe miejsca to na dobrą sprawę jedynie małe foteliki w bagażniku, na których można przewieźć co najwyżej dzieci. Trudno oczekiwać, że samochód dłuższy o zaledwie 21 cm od 5-osobowego będzie w stanie dorównać pod tym względem dużym vanom. Niewiele ponad 4.5 metra długości to o dobre pół metra mniej niż w typowym, rodzinnym, amerykańskim „caravanie” i żadnej dużej rodzinie nie polecam wydłużonego Nissana do codziennego użytku. Sprawdzi się za to doskonale w rodzinie ”2+2”, bo dzięki większej przestrzeni bagażowej (500 litrów przy przesuniętej do przodu, regulowanej kanapie) pozwoli bez problemów spakować się na długi wyjazd wakacyjny. Rozłożenie foteli w bagażniku zmniejszy go do zaledwie 130 litrów. Nie bez znaczenia jest jednak duża ładowność Nissana. Na pokład można „wrzucić” prawie 650 kg, więc „awaryjnie” da się przetransportować jakieś mebelki czy kartony przeprowadzkowe. Dla osób o sprecyzowanych oczekiwaniach Qashqai+2 może okazać się najlepszym wyborem, dla pozostałych może będzie to wersja krótsza.
Długość ma znaczenie?
O ile kwestia funkcjonalności została omówiona w poprzednim akapicie, o tyle oddzielnie warto ocenić prezencję Nissana. Nadwozie wygląda bardzo nowocześnie, nawet kilka lat obecności na rynku nie wpłynęło znacząco na „świeżość” designu, m.in. za sprawą faceliftingu modelu na przełomie 2009/10. Modernizacja nie ograniczyła się jedynie do wyglądu (nowe lampy przednie i tylne, pas przedni) ale dotknęła także gamy jednostek napędowych. Nissan dba o to, żeby jego popularny model wciąż był atrakcyjny i o krok przed konkurencją, czego przejawem jest niedawne, stosunkowo szybkie wprowadzenie na rynek następcy.
Czy przedłużone nadwozie „+2” jest ładne? Chyba jest to spór nie do rozstrzygnięcia, ale w mojej subiektywnej ocenie, dłuższa wersja jest bardziej proporcjonalna, samochód sprawia wrażenie poważniejszego, bliżej mu do suvów niż małych crossoverów i zdaje się obiecywać kierowcy więcej. Czytelnicy pamiętają już zapewne, że mam słabość do białego koloru lakieru, stąd być może ten egzemplarz także zyskał u mnie kilka dodatkowych wirtualnych punktów. Trudno jednak nie zgodzić się, że w połączeniu z czarnym dachem (szklanym), listwami ochronnymi w dolnej części karoserii, czarnymi obudowami lusterek i ciemnymi szybami, białe nadwozie prezentuje się rewelacyjnie. Mnie urzekły jeszcze dwa przetłoczenia na masce – pewnie poprawiają aerodynamikę przy większych prędkościach 😉 18-calowe, solidne alufelgi świetnie pasują do charakteru bulwarowej „terenówki” i dodają jej elegancji. Nie będzie towarzyską wpadką wyjazd tym autem do teatru czy opery, a na przykład, nie każdą limuzyną wypada jechać po leśnych duktach do letniskowego domku nad jeziorem czy wciskać się na miejsca parkingowe z wysokim krawężnikiem. To jest właśnie źródło przewagi i popularności rekreacyjnych, podwyższonych pseudo-terenówek – łączą w sobie najlepsze cechy innych motoryzacyjnych „gatunków”, często bardzo od siebie różnych, ale jednocześnie nie wyglądają jak stylistyczne potworki rodem z filmów sci-fi. Nissan to przemyślane, doskonale zaprojektowane i dopasowane do europejskich gustów uniwersalne auto, doceniane także w Polsce, gdzie dotychczas sprzedało się kilkadziesiąt tysięcy egzemplarzy.
Kabina z innej bajki
Napiszę to najdelikatniej jak umiem – wnętrze troszkę mnie zawiodło. Jasne, odważnie „narysowane” nadwozie nie idzie w parze z ciemną i nieco zbyt plastikową kabiną. Oczywiście, jak przystało na Japończyka, ergonomia jest na wysokim poziomie, ale brakuje polotu, przytłacza szarość, której nie przełamują nieliczne detale imitujące aluminium. Nawet ogromny szklany dach, jaśniejsze słupki i podsufitka nie zmieniają tego obrazu. Kokpit wygląda bardzo klasycznie, w „starym, dobrym stylu”, który jednak konkurencja zastąpiła już „nowym i lepszym”.
Na szczęście do kolorystyki można się przyzwyczaić, a ważniejsze są przecież walory użytkowe. W Nissanie nie brakuje przestrzeni (oczywiście poza fotelami w bagażniku), a fotele z łączoną skórzano-tekstylną tapicerką są wygodne. Wyposażenie egzemplarza w wersji 360 jest dość bogate, z nawigacją, automatyczną klimatyzacją, łącznością bluetooth, tempomatem i systemem kamer (360 stopni), które zapewniają widok „z lotu ptaka” znacznie ułatwiają manewrowanie. Oczywiście (co nie oznacza, że tak jest w każdym „suvie”) w Qashqaiu znalazł się automatycznie dołączany napęd na 4 koła, w razie potrzeby można go załączyć na stałe. Nie zmienia to naszego bohatera w Patrola czy Pathfindera, ale zapewnia większe bezpieczeństwo w trudnych zimowych warunkach i może uratować po wjechaniu w jakieś głębsze błoto.
Nowe serce
Pod maską znalazł się nowy (od 2012 roku) silnik diesla 1.6 dCi o mocy 130 KM. Jest bardzo elastyczny (320 Nm już od 1750 obr./min.) i zapewnia Nissanowi przyzwoite osiągi. Przyspieszenie do 100 km/h zajmuje 11.6 sekundy, a wskazówka może wychylić się aż do 189 km/h. Jednostka ta jest dobrą alternatywą dla starszej, 2-litrowej konstrukcji o mocy 150 KM, która jest znacznie droższa w zakupie, bardziej paliwożerna, a osiągi ma zbliżone…
Sześciobiegowa skrzynia manualna pracuje bez zarzutu, jest precyzyjna a jej charakterystyka sprzyja efektywnemu wykorzystaniu potencjału silnika. Najwyższe przełożenie pozwala na ekonomiczną jazdę z wyższymi prędkościami. W teście, na ponad 1000-kilometrowej trasie udało mi się uzyskać wynik niespełna 5.5 litra ON na 100 km, zaś w mieście zużycie nie przekraczało 7.5 litra. Przy okazji, co ważne ostatnimi czasy, silnik ten jest bardzo ekologiczny emitując do atmosfery jedynie 135 g CO2 na km. Wspomniany wcześniej 150-konny konkurent uzyskuje wynik 180 g/km i pewnie m.in. z tego powodu nie znajdziemy go już w nowym Qashqaiu. Podsumowując, wydaje się, że mniejszy diesel to kolejny przemyślany ruch producenta, który podtrzymuje wysoką popularność tego modelu.
Dobry prognostyk… dla następcy
Pisanie o przyszłej sprzedaży Qashqaia w momencie, gdy w salonach czeka już jego następca nie ma sensu. Najtańszy model z benzynowym silnikiem 1.6 w wersji Visia dostępny jest za 81 300 zł, prezentowany diesel w wersji specjalnej 360 kosztuje 108 000 zł, a testowany egzemplarz z dodatkowym wyposażeniem wyceniono na 130 000 zł. To już wysoka cena, ale konkurenci (poza Dacią Duster i koreańskimi crossoverami Kia, Hyundai czy Ssangyong) są jeszcze drożsi. Niezależnie od strategii producenta i terminu wycofania tego modelu, na pewno jego sprzedaż będzie sukcesywnie spadała. Młodszy brat przejmie wielu potencjalnych klientów poszukujących nowego auta, ale na rynku samochodów używanych „staruszek” będzie łakomym kąskiem.
DANE TECHNICZNE Nissan Qashqai+2 1.6 dCi 4×4 360 | |
Silnik / Pojemność | turbodiesel / 1698 cm³ |
Układ / Liczba zaworów | R4 / 16 |
Moc maksymalna | 96 kW (130 KM) / 4000 obr/min |
Moment obrotowy | 320 Nm / 1750 obr/min |
Zawieszenie przód | kolumny MacPhersona |
Zawieszenie tył | wielowahaczowe |
Napęd | 4x4 |
Skrzynia biegów | manualna, 6 biegów |
Prędkość maksymalna | 189 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 11,6 s |
Zużycie paliwa (miasto/trasa/mieszany) | 7,4 / 5,5 / 6,1 |
Długość / Szerokość / Wysokość | 4541 / 1780 / 1646 mm |
Rozstaw osi | 2765 mm |
Masa własna / Dopuszczalna | 1675 / 2320 kg |
Bagażnik w standardzie | 130 / 500 l (7 / 5 osób) |
Bagażnik po złożeniu siedzeń | 1520 l |
Pojemność zbiornika paliwa | 65 l |
EKSPLOATACJA I CENA | |
Gwarancja mechaniczna | 3 lata lub 100 tys. km |
Przeglądy | co 15 tys. km lub co rok |
Cena wersji podstawowej | 81 300 zł (1.6 Visia) |
Cena wersji testowanej | ok. 130 000 zł |
Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zastrzeżone!