BMW M6 Gran Coupe – uzupełnienie

15 grudnia 2012
Bez kategorii, BMW Genewa 2013 Nowości
BMW M6 Gran Coupe

„Zapychanie” oferty modelowej to w dzisiejszych czasach zjawisko nagminne – skoro taki Mercedes dysponuje funkcjonalnym autem do wożenia kapusty, natomiast „ingolstadtckie” Audi posiada właściwie taki sam odpowiednik lecz zajmujący się przewozem warzyw czerwonych, to my również koniecznie musimy opracować samochód o identycznym przeznaczeniu. Niniejszym tokiem myślenia poszło „germańskie” BMW, które zebrało inteligentnych działaczy, wydało odpowiedni rozkaz i tak narodził się kolejny przedstawiciel firmy z Monachium. Produkty bazarowe odkładamy teraz na bok – przed Wami efektowne M6 Gran Coupe …


Doskonale znana linia „wydłużonego” coupe okraszonego drugą parą ciekawie wystylizowanych drzwi otrzymała kilka elementów, bez których tytułowa litera straciłaby absolutnie jakikolwiek sens. „M” zobowiązuje, więc główny rywal Mercedesa CLS 63 AMG zyskał charakterystyczny pakiet ospojlerowania, cztery dymiące oraz wystające z tyłu „kominy”, 20-calowe felgi, a także specjalny dach opracowany przy użyciu włókna węglowego. Zainteresowany daną limuzyną klient nie powinien narzekać, choć właściwie mógłbym postawić kamienie naprzeciw orzechów i jasno stwierdzić, że Pakiet High-gloss Shadow Line z BMW Individual (listy dodatkowych elementów okraszonych nierzadko chorymi cenami) dostępny w standardzie, wysokogatunkowa skóra Merino oraz specjalny dyferencjał typu „Active M” nie będą każdemu odpowiadać i finalnie usłyszymy regułkę: „Panie, w Mercedesie dają więcej.” Niewykluczone, ale BMW również posiada swoje ultramocne argumenty jak choćby 4.4-litrowa jednostka V8 Twin Turbo generująca 560 KM oraz 680 Nm maksymalnego momentu obrotowego, 4,2 sekundy do „zamknięcia” 100 km/h, 7-biegowa, dwusprzęgłowa przekładnia DCT żonglująca poszczególnymi biegami w ekspresowym tempie czy też prędkość maksymalna rzędu 250 km/h (z pakietem „M” nawet 305 km/h) – brzmi kusząco, nieprawdaż?

BMW M6 Gran Coupe to bez wątpienia hardcorowa limuzyna, która słowo „emocje” definiuje zupełnie inaczej niż światowa konkurencja. Tutaj, za ogromne 128 800 euro (w Niemczech), dostajemy najnowszą technologię, piorunujące osiągi, luksus, a także nieoceniony kompromis pomiędzy sportowymi doznaniami oraz bezstresowym przeżywaniem każdego dnia. 4.4-litrowy bohater niniejszego artykułu zadebiutuje oficjalnie już za miesiąc na targach samochodowych w Detroit i z pewnością jego metka standardowego uzupełnienia oferty nie będzie wówczas odgrywała żadnej roli, bo przecież co jest istotniejsze: podążanie utartym śladem innych koncernów czy dostarczanie uśmiechniętemu i słono płacącemu klientowi ryku ośmiu cylindrów? No właśnie …

Patryk Rudnicki

Leave A Comment