Relacja z Nitro Circus Live Warszawa!

15 grudnia 2013
Bez kategorii, Nowości Relacje

Muzyka country, ludzie poubierani we flanelowe koszule i zapach benzyny wymieszany z adrenaliną. Tak jest – impreza z cyklu Nitro Circus Live po raz pierwszy zagościła w Polsce, a my musieliśmy to zobaczyć!


Słowem wstępu wyjaśnię pokrótce czym jest show z serii Nitro Circus. Cóż, wyobraźcie sobie, że w najbardziej widowiskowych sportach freestylowych osiągnęliście już wszystko co można było osiągnąć. Zdobyliście miliony medali, pobiliście tony rekordów i po raz pierwszy na świecie wykonaliście karkołomne ewolucje na motocyklach, nartach czy podczas skakania z samolotu. W pewnym momencie zdajecie sobie sprawę, że to wciąż mało i trzeba wymyśleć coś nowego. Właśnie do takiego wniosku doszedł Travis Pastrana, który wraz z grupą przyjaciół postanowił stworzyć show jakiego świat jeszcze nie widział. Show, w którym poziom adrenaliny przekracza jakiekolwiek normy i zabiłby każdego zwykłego śmiertelnika. Widzowie mówią o nich, że są super odważni, a oni sami o sobie, że są idiotami… Tak czy inaczej, drugiego tak widowiskowego, nieprzewidywalnego i zakręconego wydarzenia na świecie nie zobaczycie.

Podstawowym mottem Nitro Circus wydają się być słowa: „Ja nie dam rady na tym skoczyć? Potrzymaj mojego Red Bulla i patrz na to!”. Między narodowaekipa potrafi skakać na naprawdę „byle czym”. Backflip na rowerku dla dzieci? Proszę bardzo. Frontflip na koniu na biegunach? Zrobione. Skok w taczce, w wannie, czy w wózku sklepowym? Dla nich to pestka. Dla chłopaków i dziewczyn (tak, wśród nich są też osoby płci pięknej, w tym żona Travisa) nie ma rzeczy niemożliwych, co udowodnili w Warszawie. Zresztą popatrzcie na wielkość rampy z jakiej skaczą… ma ponad 15 metrów wysokości! Odważylibyście się stanąć na samej górze i zjechać z niej choćby na tyłku? No właśnie, ja też nie. Jednak nie jest najlepsze to w jaki sposób skaczą, tylko to w jaki sposób podnoszą się po upadkach. To jest wręcz niesamowite, ale po kilkunastometrowych upadkach, wstają jakby nigdy nic i biegną czym prędzej spróbować jeszcze raz!

Jeśli mówimy już o podnoszeniu się i walczeniu z przeciwnościami losu to muszę wam przedstawić, moim zdaniem, największego bohatera całego wydarzenia: Aarona Fortheringhama, o przydomku Wheelz. Dwudziestodwulatek z Nevady urodził się z rozszczepieniem kręgosłupa i od 3 roku życia jest przykuty do wózka inwalidzkiego. Aaron przeciwstawił się losowi i postanowił jako pierwszy na świecie wjechać na swoim wózku na skatepark! Ba, nie były to zwykłe jazdy, tylko szalona jazda ze skokami, jazdą na jednym kółku, czy grindowaniem poręczy! Nie jeden deskorolkowiec czy BMXowiec pozazdrościć by mógł mu umiejętności. Ale to nie wszystko, w wieku zaledwie 14 lat jako pierwszy wykonał backflipa, a cztery lata później podwójnego backflipa… i to wszystko na wózku! W Warszawie przed 30-tysięczną publicznością popisał się przepięknym frontflipem z największej 15-metrowej rampy! Owacje na stojąco i wrzawa, która zagłuszyła chyba całe miasto były w 100 % zasłużone. Wszyscy stwierdziliśmy jedno: szacunek.

To, czym charakteryzuje się Nitro Circus, poza karkołomnymi skokami na każdym przedmiocie, to niesamowite wsparcie i pozytywna atmosfera wśród wszystkich zawodników. Widać to było szczególnie po każdej ewolucji i to nie ważne czy udanej czy nie, zawsze, ale to zawsze zawodnicy przybijali piątki, podskakiwali i przekazywali wszystkim na trybunach masę pozytywnej, ciepłej energii. Ta ostatnia była mocno potrzebna, ponieważ na stadionie było strasznie zimno. Nie przeszkadzało to jednak kompletnie zawodnikom, którzy pod koniec imprezy skakali bez koszulek! A jak już przy skokach jesteśmy, to na Stadionie Narodowym mogliśmy oglądać masę ewolucji na motorach, quadach, skuterach śnieżnych (!), nartach, snowboardzie, hulajnodze, desce surfingowej, wózku sklepowym, taczkach, koniu na biegunach, rowerach, w pudłach i wielu, wielu innych. Co jak co, ale odwaga i pomysły to im się chyba nigdy nie skończą… Z trików, które wywarły na widowni największe wrażenie, poza skokiem Aarona, był na pewno potrójny backflip na rowerze, backflip z trzema osobami na motocyklu oraz seria potężnych backflipów (każdy z dodatkowym trikiem, tsunami, lazy boy) na motorze pod koniec imprezy. Jedynie czego mi osobiście brakowało, to podwójny backflip na motorze.

Na koniec jeszcze kilka słów o paru wpadkach organizacyjnych. Po pierwsze, tego typu impreza nie powinna się odbywać o tej porze roku, na nieogrzewanym obiekcie. I tak cieszę się, że mimo iż mamy połowę grudnia to temperatura wskazuje finlandzkie upały, czyli całe +4 stopnie. Kolejna kwestia to sprawa polskich komentatorów… Nie dość, że panowie słabo znali się na osobach występujących, nie wiedzą jak się nazywają triki FMX, to dodatkowo chyba nigdy nie prowadzili tak dynamicznego show. Teraz miałem napisać o tym, że nagłośnienie było kiepskie i momentami nic nie można było zrozumieć ze słów komentatorów, ale jak tak sobie przypomnę o czym mówili i w jaki sposób to myślę, że to jednak była zaleta.

Nie mniej jednak tej imprezy nie można było przegapić. Nie żałuję nawet tego, że na 100 % będę chory. Nitro Circus to show, które każdy powinien zobaczyć. A i nie martwcie się, jeśli was nie było, ponieważ krążą plotki że prawdopodobnie szalona ekipa Nitro Circus już planuje kolejny przyjazd do Polski!


Bartłomiej Urban

Leave A Comment