Tom Kristensen – duński rekordzista

Tom Kristensen

Dania to stosunkowo niewielkie królestwo północnej Europy charakteryzujące się biało-czerwoną flagą (proszę unikać oczywistych skojarzeń), niemalże podręcznikowymi budowlami oraz trzymającą w ryzach całe jej piękno demokracją – przynajmniej tak nam się wydaje. Rzeczywistość okazuje się jednak szalenie złudna, bowiem tajemnicza kotara wewnętrznego życia omawianego tutaj państwa skrywa różnorodność kulturową, jednostajną (w zasadzie) temperaturę i obrzydliwie utalentowanego Toma Kristensena – kierowcę wyścigowego z niesamowicie barwnym życiorysem. Dlaczego warto poświęcić takiej osobistości kilka akapitów skleconego tekstu i jeszcze nazywać ją rekordzistą wszechczasów? Bo sobie na to zapracowała …


Tytułowy mężczyzna rozpoczął swoją „karierę” 7 lipca 1967 roku w miejscowości Hobro gdzie przyszedł na świat, a jego wypełnieni po brzegi szczęściem rodzice nie zdawali sobie sprawy kogo tak naprawdę poczęli w małżeńskim łożu duńskiego zacisza (uznajmy, że tak właśnie było). Początki małego Toma nie były jakieś rewolucyjne toteż kolejny członek rodu Kristensenów, pałając rzecz jasna miłością naturalną do ciężkiej, choć spełniającej marzenia codzienności motoryzacyjnej, zajął się kartingiem, by w latach 90. awansować do Niemieckiej Formuły 3 i zdobyć tam swój pierwszy poważny tytuł (1991). Nie wiadomo czy akurat to odznaczenie czy może chęć dalszego rozwoju zaważyły na późniejszych losach Kristensena, ale wyjazd do Japonii, który stał się częścią jego wyścigowego życia, był znakomitą decyzją popartą kolejnymi sukcesami (1993 – mistrz Formuły 3, 1992 i 1994 – druga lokata w serii All Japan Touring Car Championship, 1996 i 1997 – już gorsze, bo szóste miejsce w Formule 3000). No i właśnie, zaczęło się …

Umiejętności, doświadczenie i obycie ze światowymi torami wyścigowymi dały „naszemu” bohaterowi pewnego rodzaju przepustkę do legendarnych wręcz zawodów – 24-godzinnej, okraszonej wycieńczeniem ludzkiego organizmu, nerwami, a także kunsztem wspaniałej inżynierii batalii rozgrywanej od wielu lat. Umiejętność zespołowego działania i rzecz jasna talent, który Tom za każdym razem próbował udowodnić za sterami niesamowicie szybkich pojazdów, niejako wpisały go do księgi omawianego wyścigu na francuskim Circuit de la Sarthe jako absolutnego rekordzistę oraz weterana tej imprezy. 1997, 2000, 2001, 2002, 2003, 2004, 2005, 2008 – dokładnie osiem razy Kristensen wygrywał 24-godzinne Le Mans z czego sześć razy pod rząd i dokładnie tyle samo razy za kierownicą prototypowego wozu Audi. Tutaj nie liczy się jakiś Bentley czy też Porsche, w którym niniejszy mężczyzna zdobył swój pierwszy tytuł – Kristensen już raczej zawsze będzie kojarzony z niemiecką marką, ale także z synonimem „wielkiego człowieka”, który nie zakończył swojej kariery i czeka na dziewiątą wiktorię we Francji …

Dania to z pewnością kraj wielu sławnych ludzi, jednak my, fani motoryzacji w jej najczystszej i pierwotnej postaci, winniśmy zapamiętać nazwisko opisywanego tutaj kierowcy. Zdobył już naprawdę wiele, gromił konkurencję podczas 12-godzinnej batalii na torze Sebring (1999 – 2000), stał na podium zawodów DTM w latach 2005 – 2006 (3. lokata) i poniekąd zdominował legendarny wyścig na Le Mans – czy ktoś ma jeszcze wątpliwości, że to niezwykle istotna postać świata motorsportu? On zapracował na te „argumenty” i pozwolił kojarzyć swoją ojczyznę z miejscem, które wydaje fantastyczne plony motoryzacyjnego życia …

Patryk Rudnicki

Leave A Comment