Lepszy model… |
czas trwania testu: 25.02-02.03.2009 test na dystansie: 935 km |
Rumuński koncern, Dacia w przeciągu ostatnich kilku lat narobił sporo zamieszania w świecie motoryzacji. W 2004, gdy debiutował Logan, nikt nie wróżył mu sukcesów. Przeciętna, niezbyt nowoczesna stylistyka i niska jakość wnętrza miały rzekomo przeważyć na niskim zainteresowaniu modelem. Istnieje jednak pewien aspekt będący zmorą konkurencji. To oczywiście cena Dacii. Za 30 tyś ciężko jest znaleźć zadbane auto używane, a co dopiero nowe! Starzy wyjadacze rynku mieli cichą nadzieję, że klienci nie dadzą się omamić niskiej cenie i postawią raczej na solidność sugerując się przy tym historią, popularnością i długim stażem. Ku ich zdziwieniu Logan mimo pewnych niedociągnięć przyjął się dobrze nie tylko na wschodzie, ale również np. we Francji.
Za kółkiem niedawno wyprodukowanych Loganów zasiadają głównie starsi obywatele z ich sędziwymi towarzyszkami. Młodym nawet przez myśl nie przejdzie kupno tego auta. Decydują się raczej na wiekowe Golfy, BMW czy Audi. W tym zjawisku zauważalny jest pewien paradoks, aczkolwiek uzasadniony. Tym razem Dacia wypuszcza na rynek nowy model – Sandero – który dzięki swojej świeżej stylistyce może odnaleźć się w gronie młodszych kierowców. W Polsce auto pojawiło się w czerwcu ubiegłego roku. W odróżnieniu od Logana jest na prawdę ładne. Nie skupia wokół siebie słów pogardy. Sandero to niewątpliwie przełom dla rumuńskiego przedsiębiorstwa.
STYLISTYKA
Wygląd zewnętrzny rumuńskiego hatchbacka nawiązuje do obecnej, niekonwencjonalnej mody. To producenci dyktują nam co obecnie jest trendy, a co passe. My, klienci bez sprzeciwu dajemy się manipulować. I tak Logan naraził się na słowa krytyki, bo był inny. Sandero utożsamia się „ze stadem” a to z kolei czyni go atrakcyjnego. Kolejne, zbyt radykalne kroki przedsiębiorstwa mogły przyczynić się do jego klęski. Tym razem koncern postępuje znacznie bardziej ostrożnie. Sandero jest autem zgrabnym, proporcjonalnym i pozbawionym fajerwerków. Pierwszym elementem, który wyróżnia się na tle błękitnego lakieru zastosowanego w testowanym modelu są srebrne osłony. To bardzo rozsądna kompozycja.
|
Adekwatnie do tego zabiegu posrebrzono również klamki. Przód auta jest nawet odrobinę agresywny. Nisko osadzony zderzak z lampami halogenowymi, wymowna osłona chłodnicy oraz rozciągnięte ku bokom reflektory kreują z Sandero naprawdę temperamentne auto. Ciągnąca się pomiędzy kloszami chromowana listwa z nowym logiem marki podbudowuje nieco jego wizerunek. Z zewnątrz właściwie trudno dostrzec, że Sandero to projekt niskobudżetowy. Tył auta jest zdecydowanie niezbyt wymyślnym projektem. Światła zintegrowano w tylnych słupkach. Szeroka szyba zdaje egzamin podczas jazdy na wstecznym biegu. Z nieprzeciętnego pod względem formy zderzaka wystaje chromowany wydech. Nowy model Dacii łączy w sobie prostotę oraz zgrabność przez co wywiera pozytywny wpływ na osoby mające z nim kontakt.
WNĘTRZE
Tu zmieniło się tak niewiele, i tak wiele… Kilka elementów przeniesiono z Logana jednak większość jest zupełnie świeżo zaprojektowana. I dobrze bo wnętrze Sandero w odróżnieniu od Logana, chociaż nadal słabo wykonane, plastikowe i twarde, prezentuje się o niebo lepiej. Modyfikacjom poddano przede wszystkim deskę rozdzielczą. Nowy panel środkowy o nieco innej formie i odmiennym rozmieszczeniu pokręteł manualnej klimatyzacji jest zdecydowanie bardziej estetyczny i mniej tandetny. Tak samo jest z kierownicą, której projekt wydaje się być znacznie bardziej nowoczesny, dzięki poprawionym kształtom i plastikową, srebrną ozdobą wokół nawet nie logo, a nazwy marki w centrum. Srebrne elementy dekoracyjne urozmaicają poniekąd dość smętne, ciemne wnętrze auta. Wariacje nie objęły zegarów i dźwigni zmiany biegów.
Delikatne zmiany dotyczą rantów wskaźników prędkości i obrotów oraz wzbogacenia dźwigni o metalową blaszkę z wytłoczonym schematem biegów. Dźwignia jest jednym z elementów sugerujących francuską zwierzchność nad Dacią. Taką samą znajdziemy bowiem w modelu Clio. W panelu centralnym nie zabrakło oczywiście radia marki Blaupunkt. Być może można by było wykrzesać z niego odrobinę więcej gdyby nie ograniczał go przeciętny system audio. Lepiej niż w Loganie ale do rewelacji daleka droga. W sumie za taką cenę nie ma co marudzić. Tuż pod nim mieszczą się cztery przyciski, świateł awaryjnych, blokady drzwi i otwierania szyb przednich. Do takiego rozwiązania musimy się przyzwyczaić. Intuicyjnie szukamy ich w boczkach drzwi i mamy niespodziankę. Pod panelem umieszczono płytkie miejsca na kubki i popielniczkę. Wszystko jest banalnie proste w obsłudze aczkolwiek niekoniecznie ergonomiczne. Zajmując miejsce za kierownicą po pierwsze ustalamy kolumnę kierownicy, której niezbyt szeroki zakres regulacji skutecznie utrudnia sprawę. Przechodzimy do foteli. Ustawiamy manualnie odległość, kąt pochylenia oparcia i wysokość. Optymalne ustawienie jest trudne do urzeczywistnienia.
Chwytamy za lusterko wsteczne, już prawie dobrze. Następnie zastanawiamy się nad lusterkami zewnętrznymi. Po prześledzeniu wzrokiem całej kabiny a w szczególności miejsca gdzie zwykle się znajdują pokrętła odnajdujemy je za dźwignią zmiany biegów. Ale jeszcze nie ruszamy! Walczymy z zapięciem pasów, a to uniemożliwia z kolei największy bubel we wnętrzu jakim jest podłokietnik pomiędzy fotelami. Udało się? No nareszcie. Teraz odpalamy i co? Ręczny idealnie pod podłokietnikiem. Kierowcę biorą powoli nerwy, zachowuje jednak trzeźwość umysłu i podnosi go do pozycji pionowej. Zwalnia ręczny, opuszcza podłokietnik, rusza… Po krótkiej chwili orientuje się, że podłokietnik mający być komfortem uniemożliwia mu operowanie dźwignią zmiany biegów. Eh.. Jednym słowem nie warto inwestować w ten „luksus”. Fotele jak większość elementów wyposażenia pozostawiają wiele do życzenia. Słabe trzymanie boczne scala nas z rytmem samochodu.
Mówiąc prościej nasze ciało zachowuje się zupełnie tak jak auto. Po dalszej podróży zaczyna doskwierać nam twardość siedzeń. Niestety nie jest kolorowo. Jeśli chodzi o ilość miejsca, pasażerowie z przodu nie powinni narzekać. Z tyłu natomiast ciężko o swobodę ruchów. Bagażnik o pojemności 320 l pomieści większość naszych tobołów. Przedmioty, których wielkość jest dosyć znaczna również zmieszczą się w Sandero dzięki możliwości składania tylnej kanapy i powiększeniu ładowności do 1200l.
SILNIK I WŁAŚCIWOŚCI JEZDNE
Dacia Sandero nie powala na kolana pod względem właściwości jezdnych. Pod maską zainstalowano jednostkę benzynową o pojemności 1,4 l i mocy 75 KM co w zupełności wystarcza przy poruszaniu się po mieście jak i w miarę spokojnej jeździe na trasie jednak czegoś jej brakuje. Może dynamiki? Do setki rozpędza się w 13 sek przy czym jest bardzo niestabilna i chwiejna ze względu na niedużą wagę. 161 km/h prędkości maksymalnej to delikatnie mówiąc, ryzyko. Pedał sprzęgła reaguje trochę za późno co przy ruchaniu na wzniesieniu wiąże się z kłopotliwym stoczeniem się auta do tyłu. Skrzynia biegów również nie pracuje zbyt precyzyjnie. Niestety gdy za auto płacimy śmieszne sumy ciężko otrzymać w zamian coś solidnego. Spalanie w mieście utrzymuje się na poziomie 10,4 l co również nie jest najlepszym wynikiem. Na trasie auto zużywa 6,5 l benzyny a w cyklu mieszanym około 8,8 l/100km.
PODSUMOWANIE
Sandero rumuńskiej produkcji będące pod patronatem Renault to udany stylistycznie samochód. We wnętrzu nie zaznamy zbytniego komfortu. Nie warto czepiać się też niskiej jakości i połaci plastiku. Silnik również pozostawia wiele do życzenia. Pomimo tych niedociągnięć Sandero może kusić klientów… ceną. Testowany model wyceniono na 37,900 zł. Wersja podstawowa wiąże się z kosztami niespełna 30 tyś zł.
DANE TECHNICZNE | |
silnik / pojemność |
benzyna / 1390 cm³ |
układ / liczba zaworów |
R4 / 8 |
moc maksymalna |
55 kW (75 KM) @ 5500 obr/min |
moment obrotowy |
112 Nm @ 3000 obr/min |
zawieszenie przód |
MacPherson z trójkątnymi wahaczami |
zawieszenie tył |
oś typu H |
napęd |
przedni |
skrzynia biegów |
manualna, 5 biegowa |
prędkość maksymalna |
161 km/h |
przyspieszenie 0-100 km/h |
13,0 s |
zużycie paliwa* |
10,4 / 6,5 / 8,8 |
dług. / szer. / wys. |
4020 / 1746 / 1534 mm |
rozstaw osi |
2588 mm |
masa własna / dopuszczalna |
975 / 1460 kg |
bagażnik w standardzie |
320 l |
bagażnik po złożeniu siedzeń |
1200 l |
pojemność zbiornika paliwa |
50 l |
EKSPLOATACJA I CENA | |
gwarancja mechaniczna |
3 lata lub 100.000 km |
przeglądy |
co 20 tys. km. |
cena wersji podstawowej |
29,500 zł wersja Access 1.4 benz. |
cena wersji testowanej |
37,900 zł wersja Laureate |
*miasto/trasa/cykl mieszany (l/100 km) |
źródło: autowizja.pl / tekst: Olga Sawska / zdjęcia: Rafał Rogowski
Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zabronione!