Japończycy w pocie czoła odcisnęli (lub dopiero to zrobią) swoje piętno w kartach luksusowej historii motoryzacji. Dobrze wiedzieć, że świetne samopoczucie, lampka dobrze schłodzonego szampana i wygodne jak u babci siedziska, są domeną nie tylko „mercedesowego” Maybacha, monachijskiej serii 7 czy prawdziwie niemieckiego Audi A8. Szanowni Państwo, swój krótki recital dobrego smaku rozpoczyna w kilku punktach nowy Lexus LS:
– nowoczesna, dynamiczna i nawiązująca do pozostałych modeli stylizacja nadwozia;
– technologia bijąca wręcz po oczach;
– nowy, 3.5-litrowy, podwójnie doładowany silnik V6 o mocy 421 KM i 600 Nm momentu obrotowego;
– platforma, na której bazuje też nowe coupe LC 500;
– nowa, 10-stopniowa przekładnia automatyczna;
– 28-zakresowa regulacja przednich foteli;
– 5235 mm długości;
– zniewalająco bogate wyposażenie (z systemem audio Mark Levinson 3D rzecz jasna);
– największy na rynku wyświetlacz przezierny (tzw. HUD);
– system Lexus Safety System +, który potrafi rozpoznać pieszego i nawet samoczynnie go ominąć w przypadku braku reakcji ze strony kierowcy.
Dwie krótkie refleksje: miejmy nadzieję, że sterowanie multimediami na 12,3-calowym ekranie stało się bardziej komfortowe (lub mniej denerwujące, jak kto preferuje), a „rączki” po obu stronach daszka nad zegarami wyglądają jak czułki biedronki.