Land Rover Discovery HSE Luxury Si6 – AUTO TEST

30 marca 2018
tekst: Patryk Rudnicki, zdjęcia: Bartosz Kowalewski
Land Rover Discovery HSE Luxury Si6

Pan elegant i kalosze

Dzień rozpoczyna rzęsiście padający deszcz. Jest mroczno, smętnie i ciemno, a jednocześnie całkiem radośnie. Wstajemy do ekspresu celem przygotowania aromatycznej kawy, wyglądamy przez okno na mokrą i szeroką drogę, ekspres oznajmia, że mięciutkie i kremowe capuccino jest gotowe, a my zachodzimy w głowę jak efektywnie rozpocząć wolną sobotę. Chwila przy gazecie? Nie, dwa głębokie łyki do telewizji śniadaniowej, którą skutecznie mąci blok reklamowy z nowym Land Roverem Discovery. No przecież! Idziemy zaznać odrobiny luksusu i w granicach rozsądku ubrudzić nos potężnemu „Brytyjczykowi”…



Tak mógłby wyglądać poranek szczęśliwego właściciela piątej generacji Discovery. Ale czy wygląda? Recenzowany samochód, a dokładnie jego pierwsze wcielenie, świętowało swój debiut w 1989 roku, czasach doskwierającej nam komuny i pęta kiełbasy za kartki. Popularna Dyskoteka miała być samochodem przeprawowym, mocnym przykładem ówczesnych osiągnięć brytyjskiego przemysłu motoryzacyjnego. I była. Do tego stopnia, że kolejne generacje cieszyły się niesłabnącym popytem, a ludzie doceniali fakt, że wydając niemałe pieniądze mogą dostać terenówkę z prawdziwego zdarzenia, która jest coraz bardziej wygodna i luksusowa. I tak właśnie dochodzimy roku 2018 – na rynku obecna jest piąta generacja Discovery, za jej kierownicą siedzi osoba, która jest tylko rok młodsza od nazwy „Discovery” i próbuje sobie odpowiedzieć na pytanie, ile jest brudnej terenówki, a ile sterylnej limuzyny w tym pięciometrowym nadwoziu…

Test Video:



Widzicie, mam nieodparte wrażenie jakoby ideologia działania brytyjskiego Land Rovera uległa zmianie, alternatywnie to klienci doprowadzili do przewrotu całej sytuacji. Prezentowany kolos zmienił się już stylistycznie – ciosane od lat kanty ustąpiły na rzecz bardziej zaokrąglonej sylwetki oraz tylnej szyby o regularnym kształcie. Aktualne Discovery zostało dopasowane do pozostałych modeli, a zwłaszcza flagowego Range Rovera, niemniej jednak to, co miało pozostać optycznie ciężkie, klockowate i masywne, takim pozostało. Nie zrozumcie tego ustępu jako zarzutu pod adresem Brytyjczyków. Land Rover Discovery zmienił się, stylistycznie akurat pod naporem ze strony gamy modelowej, ale modyfikacjom uległ także charakter i forma samochodu, forma przedstawiania swoich możliwości…


Otwórzmy masywne drzwi, które zakrywają próg do wsiadania – dzięki temu stosownie ubrany jegomość nie pobrudzi sobie nogawek od spodni. Biała, skórzana i pachnąca tapicerka foteli, LED-owe i skuteczne reflektory, dwa panoramiczne okna dachowe, multum różnych ustawień oraz szybki, przejrzysty, ciekawie pomyślany, ale wymagający przyzwyczajenia system multimedialny – tak się przedstawia rzeczywistość aktualnego wcielenia Discovery. Poziom luksusu osiągnął tutaj absurdalny pułap – samochód, który znakomicie poradzi sobie w terenie, jest fantastycznie wyciszony i rozpieszcza swoich podróżnych, a jakość i sposób wykonania przedziału dla pasażerów to absolutnie najwyższy poziom. Wygoda zaś odpowiada najlepszym w segmencie.


Discovery pozostało jednak wozem do ubrudzenia, i to solidnego. Poszczególne kąty jazdy w terenie robią duże wrażenie, a jeszcze większe z pneumatycznym zawieszeniem, zaś Land Rover niezmiennie postawił na system Terrain Response. Niestety, ale piąta generacja kultowego powoli samochodu oferuje trochę inne doznania płynące z jazdy terenowej. Rola kierowcy jest marginalizowana – pokrętłem wybieramy odpowiedni tryb (chyba że nie wiemy po jakiej nawierzchni aktualnie jedziemy lub najzwyczajniej kierowcy nie chce się tego wiedzieć – wówczas wybór pada na tryb Auto), następuje zupełna relaksacja i to samochód odwala całą robotę. W zasadzie 80% czynności wykonuje pneumatyka – obniży wóz kiedy zechcemy wsiąść lub go opuścić, poza asfaltem właściwie sama poprowadzi Disco do przodu i zagwarantuje fantastyczny komfort podróży. Gdzie w tym wszystkim jest postać kierowcy? Zabawne, ale musi jedynie kręcić trochę zbyt cienkim wolantem kierownicy i dodawać gazu, a możliwości ku temu są znaczne. Era Dyskoteki, w której 90% miejsca zajmowały potężne silniki wysokoprężne, jak na razie minęła. To znaczy diesle są, z 3-litrowym, 258-konnym w układzie V6 na czele, jednak pod maską recenzowanego egzemplarza zagościł prawdziwy smok – 3-litrowe, 340-konne V6 z kompresorem. Terenowo-luksusowy, a właściwie luksusowo-terenowy Land Rover weń wyposażony rakietą oczywiście nie jest, ale przyspiesza wystarczająco sprawnie, brzmi naprawdę dobrze i w sposób charakterystyczny (to wycie kompresora…), ale zużywa nieprzywoite ilości benzyny. Częściowo uzasadniam to dużymi oporami powietrza, masą własną 2405 kilogramów, dużą mocą i napędem 4×4, ale 20 litrów w obrębie miasta i ponad 10 litrów uzyskane w trasie… Na szczęście zbiornik paliwa jest przyzwoitej wielkości (89 litrów). Z dziennikarskiego obowiązku wspomnę, że 8-biegowa skrzynia automatyczna działa całkiem płynnie i jest bardziej przyjacielem aniżeli wrogiem kierowcy.


Najnowszy Land Rover Discovery jest bez wątpienia samochodem znakomitym, znakomitą terenówką. Podoba mi się, że dostajemy możliwość elektrycznego rozłożenia ławki z tyłu, która ma 300 kilogramów udźwigu, że awaryjnie mamy trzeci rząd w postaci dwóch foteli, że ogromna klapa bagażnika jest obsługiwana elektrycznie, że system audio Meridian gra tak znakomicie (coś jak Bang & Olufsen, a to spore wyróżnienie) i że Discovery pociągnie maksymalnie 3,5-tonową przyczepę. To wszystko robi piorunujące wrażenie i sprawia, że wewnętrzny szacunek dla Brytyjczyków rośnie, ale mam wrażenie, że to kolejny przykład marginalizacji pozycji kierowcy. Jak wspomniałem, Discovery pozostało wozem do solidnego ubrudzenia, ale nie będziemy chcieli tego robić i to jest moim zdaniem problem testowanego modelu. Zamiast „umorusany odkrywca w tweedowej marynarce”, będziemy o nim mówić „pan elegant w kaloszach”. Ale tego wymagają klienci.
DANE TECHNICZNE Land Rover Discovery HSE Luxury Si6
Silnik / Pojemność benzyna / 2995 cm3
Układ / Liczba zaworów V6 / 24
Moc maksymalna 250 kW (340 KM) / 6500 obr./min
Moment obrotowy 450 Nm / 3500-5000 obr./min
Zawieszenie przód pneumatyczne
Zawieszenie tył pneumatyczne
Napęd 4x4
Skrzynia biegów automat ZF, 8 biegów
Prędkość maksymalna 215 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h 7,1 s
Zużycie paliwa (miasto/trasa/mieszany) nasz test: 20 / 10,8 / 15,4 l/100 km
Długość / Szerokość / Wysokość 4970 / 2073 / 1888 mm
Rozstaw osi 2923 mm
Masa własna / Dopuszczalna 2405 / 3130 kg
Bagażnik w standardzie 258 l (7 siedzeń), 1137 l (5 siedzeń)
Bagażnik po złożeniu siedzeń 2406 l (2 siedzenia)
Pojemność zbiornika paliwa 89 l
EKSPLOATACJA I CENA
Gwarancja mechaniczna 2 lata
Przeglądy wg. wskazań komputera
Cena wersji podstawowej 229 900 zł (TD4, S)
Cena wersji testowanej ok. 469 000 zł (Si6, HSE Luxury + dodatki)

Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zastrzeżone!

2 Comments

Leave A Comment