Citroen C-Elysee SHINE 1.6 VTi 115 KM – AUTO TEST

29 czerwca 2017
tekst: Patryk Rudnicki, zdjęcia: Bartosz Kowalewski
Citroen C-Elysee SHINE 1.6 VTi 115 KM

Kuzyn samochodu wyścigowego

Żar leje się z nieba, sygnalizatory wskazują jeszcze kolor czerwony, piękne kobiety stoją z parasolami, a rozgrzany asfalt równej nitki toru wyścigowego błaga o litość. Czy to będzie kolejny udany weekend, w blasku triumfu i lejącego się strumieniami szampana? Wykwalifikowani kierowcy z pewnością o to zadbają.

Historia Citroëna w motorsporcie jest godna uwagi, ale powiedzieć, że są to lata teatru wyłącznie jednej osoby, mogłoby być nieco krzywdzące (choć wiele w tym prawdy). Koncern znad Sekwany to jednak nie tylko skrót WRC, szalenie utytułowana załoga, przemawiające na korzyść doświadczenie i robiące sporo zamieszania rajdówki. Choć model C3 WRC dosyć efektywnie sieje postrach na światowych oesach i ma osiągnięcia, to nie powinniśmy zapominać o śmietance sportowego oddziału i pracy, jaka została włożona, by od zera po raz drugi budować imperium doświadczenia, dominacji oraz świetnych wyników. Znakomici kierowcy, wśród nich żywa legenda w postaci Sebastiéna Loeba, pracująca na wysokich obrotach ekipa i bohater, mechaniczny bohater całego zamieszania. Czy samochód budżetowy w założeniu da się przebudować do tego stopnia, by w odpowiednich rękach zgarniał laury i denerwował konkurencję? Citroën odpowiada twierdząco, zaś owa odpowiedź brzmi C-Elysée.


To zaskakujące, że samochód, który w ekstremalnych warunkach bije Seaty czy japońskie Hondy, można kupić zupełnie nowy za nieco ponad 41 000 złotych, ale czy to naprawdę takie zaskakujące? Czy zaskakującym wydaje się również fakt, że prosta i nieskomplikowana, acz całkiem ładna stylistyka podoba się osobom starszym? C-Elysée jeszcze przed liftingiem nie kłuło zbytnio w oczy, natomiast po delikatnej modernizacji jest naprawdę niezłe. Zgrabnie wkomponowane, LED-owe paski do jazdy dziennej, tylne światła z efektem 3D, wymagające dopłaty 800 złotych aluminiowe, 16-calowe obręcze czy najbardziej atrakcyjny chyba lakier metalizowany (za 2100 złotych) Lazuli Blue – z jasną materiałową tapicerką recenzowany egzemplarz prezentował (subiektywnie) najciekawszą konfigurację, kosztując przy tym niecałe 59 000 złotych (najwyższa odmiana wyposażeniowa SHINE). Do ceny jeszcze wrócimy, natomiast co z wyglądem? Efekt finalny każdy musiałby ocenić indywidualnie, podobnie zresztą jak braterskie porównanie z Peugeotem 301, ale nie ulega żadnym wątpliwościom, że praca stylistów Citroëna zdecydowanie może uchodzić za bardziej finezyjną aniżeli w rumuńskiej Dacii Logan. Na polu budżetowej walki pozostaje jeszcze stosunkowo nowy Fiat Tipo sedan…

Designerskie niuanse oddzielmy jednak grubą linią, bo oto środek odświeżonego C-Elysée i jednocześnie pełne spektrum jego możliwości (w testowanym aucie). Pierwsza myśl – nie jest źle, czuć oraz widać cięcie kosztów, świadomość tego, że znajdujemy się w samochodzie kosztującym stosunkowo niewiele jest dodatkowo wspomagana tym co nas otacza, ale nie jest źle. Przyciski do sterowania szybami znajdziemy pod konsolą centralną, te od szyb tylnych nie są nawet podświetlane, bagażnik otworzymy za pomocą pilota lub stosownego przycisku w okolicy lewego kolana, jakość obrazu z kamery cofania po zmroku woła o pomstę do nieba, a materiały wykończeniowe, spodziewanie, są twarde niczym kamień, jednak pamiętajmy – ten samochód kosztuje niecałe 59 000 złotych i dostajemy w tej cenie dwa lata gwarancji. A co oprócz tego? Elektrycznie sterowane lusterka, podgrzewaną tylną i frontową szybę, czytelny i przyjemny w odbiorze system multimedialny z nawigacją, manualną klimatyzację, tempomat z ogranicznikiem prędkości, tylną kanapę z regulowanymi zagłówkami (składaną w proporcji 2:3 lub 1:3), wspomniany, całkiem atrakcyjny i elegancki wygląd, dużą ilość przestrzeni oraz fotele, które okazują się wcale nie męczyć na dłuższych dystansach. Równanie cena = elementy jakie dostajemy, zdaje się więc przemawiać na korzyść francuskiego C-Elysée, a jak ono jeździ?

To oczywiście samochód przeznaczony dla niezbyt majętnego klienta, toteż jednostki napędowej gwarantującej niesamowite wrażenia z prowadzenia byłoby głupstwem oczekiwać. Ma być jednak przyjemnie, wystarczająco dynamicznie w obrębie miasta, ekonomicznie i dosyć prosto… I tak właśnie jest. Mocniejsza, wolnossąca jednostka 1.6 produkująca 115 koni mechanicznych daje sobie wystarczająco radę z 1089 kilogramami masy francuskiego sedana, gwarantuje zadowalające tempo rozpędzania się w dużej aglomeracji i nie zużywa przy tym horrendalnych wartości benzyny, ale na drogę szybkiego ruchu czy autostradę się nie nadaje. Powyżej 110 km/h robi się wyraźniej głośno (obrotomierz już wtedy pokazuje 3200 obrotów), spalanie wzrasta, a paliwa wystarczy na jakieś 550 kilometrów. Jak na segment pojazdów budżetowych Citroën gwarantuje jednak przyzwoity stopień wyciszenia kabiny pasażerskiej, jest całkiem stabilny, komfortowy i przyjemny w użytkowaniu. Szkoda, że Francuzi nie zaaplikowali tutaj 6-biegowej skrzyni manualnej – co prawda zastosowana „piątka” działa znośnie, bez wybitnej precyzji, ale też i nie denerwuje oporną obsługą, to jednak jedno przełożenie więcej najprawdopodobniej rozwiązałoby kłopot pod tytułem „trasa”. Ciekawe jak działa opcjonalny, 6-biegowy „automat” w tym modelu…

Pozostaje kwestia nadrzędna i w dużym stopniu motywująca zakup takiego pojazdu – cena. Recenzowany egzemplarz C-Elysée, z kompletnym wyposażeniem i dorzuconymi elementami (oryginalne dywaniki Citroëna, aluminiowe felgi, metalizowany lakier i koło zapasowe), kosztował niecałe 59 000 złotych. Dużo? Jak na samochód, którym godnie i w blasku fluorescencyjnego światła możemy wyjechać z salonu – nie, ale jak te pieniądze wyglądają na tle konkurencji? Absolutnie bezkonkurencyjna, ale jeszcze słabiej wykonana Dacia Logan Laureate z benzynowym TCe o mocy 90 koni mechanicznych, będzie kosztować jakieś 10 000 mniej – około 48 000 złotych, czeska Škoda Rapid, między innymi ze względu na dostępne wyposażenie, już dawno „odjechała” w górę z cennikiem, natomiast Fiat Tipo sedan w odmianie Lounge z 1.4-litrowym silnikiem benzynowym produkującym 95 koni mechanicznych nieznacznie przekroczy 60 000 złotych. Czy warto zatem zainwestować pieniądze we francuski samochód i cieszyć się przyzwoitym wyciszeniem, dostępnymi elementami wyposażenia, przestronnością, całkiem wygodnymi fotelami czy dobrym spasowaniem materiałów? Nadal będzie słychać metaliczny dźwięk zamykanych drzwi tudzież bagażnika, natomiast subiektywnie – niecałe dziesięć tysięcy dopłaty w stosunku do rumuńskiej Dacii wydaje się uzasadnione (ten prosty, wręcz prostacki design, brak poszanowania klienta jeżeli chodzi o wykonanie czy skokowa regulacja wysokości fotela). Problem Citroëna brzmi jednak Tipo. Za nieco większe pieniądze Fiat zaoferuje multifunkcyjną kierownicę obszytą skórą wyższej jakości, automatyczną klimatyzację (jednostrefową) czy lepszej próby materiały wykończeniowe. Czy cena kilku tysięcy złotych jest warta tych elementów, a także chwalonego produktu Fiata? Mam swój werdykt, ale w segmencie motywowanym głównie pieniędzmi każdy z osobna powinien sprawdzić dostępne opcje i podjąć decyzję.



DANE TECHNICZNE Citroen C-Elysee SHINE 1.6 VTi 115 KM
Silnik / Pojemność benzyna / 1587 cm3
Układ / Liczba zaworów R4 / 16
Moc maksymalna 84 kW (115 KM) / 6050 obr./min
Moment obrotowy 150 Nm / 4000 obr./min
Zawieszenie przód kolumny McPhersona
Zawieszenie tył belka skrętna
Napęd przedni
Skrzynia biegów manual, 5 biegów
Prędkość maksymalna 188 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h 10,8 s
Zużycie paliwa (miasto/trasa/mieszany) wg. producenta: 10,0 / 5,6 / 7,3 l/100 km
nasz test: 8,8 / 6,0 / 7,5 l/100 km
Długość / Szerokość / Wysokość 4427 / 1748 / 1466 mm
Rozstaw osi 2652 mm
Masa własna / Dopuszczalna 1089 / 1559 kg
Bagażnik w standardzie 506 l
Bagażnik po złożeniu siedzeń -
Pojemność zbiornika paliwa 50 l
EKSPLOATACJA I CENA
Gwarancja mechaniczna 2 lata
Przeglądy wg. wskazań komputera
Cena wersji podstawowej 41 090 zł (1.2 PureTech 82 KM, LIVE)
Cena wersji testowanej ok. 59 000 zł (1.6 VTi 115 KM, SHINE + dodatki)

Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zastrzeżone!

Leave A Comment