Volvo V40 Cross Country Summum T5 AWD Geartronic – AUTO TEST

10 grudnia 2016
tekst: Patryk Rudnicki, zdjęcia: Jakub Barański
Volvo V40 Cross Country Summum T5 AWD Geartronic

Skromny luksus

Próbowałem się powstrzymać, ukrócić lejce zachwytowi i sprawiać wrażenie, jakoby wszystko było według starego porządku. Niestety – poległem. Nie mówimy rzecz jasna o prezentacji nabzdyczonego Lamborghini czy skutecznie przesuwającego granice ludzkiej percepcji Porsche (a trochę szkoda), tym niemniej subiektywne odczucia pozwoliły na chwilę zdrętwieć trzeźwym zmysłom i dojść do głosu głębokiemu rozważaniu, które szukało odpowiedzi na pytanie: „Czy jest lepiej?” O co w ogóle chodzi? Mniej więcej rok temu wpadł do mojej kieszeni prostokątny kluczyk ze znaczkiem „męskości”, by nagle męskość autora niniejszej recenzji chwilowo zwariowała lub mówiąc inaczej: doceniła bogatą konfigurację brązowego Volvo V40 Cross Country i dała się ponieść szwedzkiemu spokojowi dobremu niemal o każdej porze. Ucieszyłem się więc na wiadomość, iż porządny kawałek plastiku ponownie trafił do wewnętrznej części spodni, a ja mogłem otworzyć drzwi zmodernizowanego V40 Cross Country…


Lifting „uterenowionego” hatchbacka Volvo, sądząc już po materiałach prasowych, wniósł tak naprawdę niewiele kolorytu do oferty prezentowanego samochodu, ale czy tego właśnie nie oczekiwała klientela? Recenzja brązowego, eleganckiego Volvo podsunęła dwie myśli: zaopatrzone w kilka atrakcyjnych plastików oraz relingi dachowe auto, jest szwedzką próbką możliwości jak dobrze i dostojnie może się prezentować wóz segmentu C – auto z kilkoma wpadkami, lecz tak delikatnymi, co prawie niezauważanymi, a poza tym to malutka, domowa forteca na kołach z pięcioma gwiazdkami bezpieczeństwa. Co się wobec tego zmieniło?

Atrakcyjne, 18-calowe alufelgi, srebrny, choć momentami delikatnie wpadający w beż lakier nadwozia i nowe, przypominające swoim ułożeniem przewróconą literę T, LED-owe reflektory przednie (niestety bez możliwości „wycinania” innych pojazdów z wiązki światła) – w sumie to niewiele i tak też było w rzeczy samej. Konfiguracja, choć ładna i elegancka, nie powodowała już „szczękoopadu” – podkreślała za to progresywny charakter całej modernizacji i pozwalała się napawać oczywistymi argumentami „V40-tki”. Mówiąc argumentami, winniśmy ciepło pomyśleć nie tylko o doborze elementów zewnętrznych, ale również o kabinie pasażerskiej. Tutaj zmian jest mikroskopijnie mało (właściwie to nie ma ich wcale) – naturalne drewno pozostało naturalnym drewnem, dobrej próby materiały oraz ich spasowanie pozostały niezmiennie znakomite, natomiast przyjemnie gruby wieniec kierownicy nie został poddany kuracji odchudzającej. Wszystko zostało na swoich, właściwych miejscach – „unosząca się” konsola centralna jest wciąż do bólu czytelna, wyświetlacz systemu multimedialnego, choć posiadający de facto wszystkie najbardziej potrzebne funkcje, to nie działa zawsze z płynnością wodospadu Niagara, a zegary (w najbogatszej wersji Summum) cieszą kierowcę trzema graficznymi motywami (Eco, Elegance i Performance). Całość wydaje się osadzona gdzieś w realiach późnego popołudnia w Göteborgu… 10 lat wcześniej. Z beżową, skórzaną tapicerką i czarną podsufitką jest tutaj nad wyraz przyjemnie oraz luksusowo – brakuje tylko przycisków bezpośrednio przenoszących kierowcę np. do menu z nawigacją czy wygodniejszej obsługi klimatyzacji.

Minimalny niedostatek w efekcie „wow” Volvo rekompensowało zaś topowym rozwiązaniem benzynowym pod maską, lecz większej niż cztery liczby cylindrów próżno się u szwedzkiego producenta spodziewać. Oznaczenie T5 AWD zwiastowało napęd na wszystkie koła oraz… 2-litrowy motor z turbodoładowaniem, który specjalnie oszczędny raczej nie był (poza terenem zabudowanym spokojne przemierzanie kilometrów owocowało wynikiem co najmniej 8 litrów – średnio wyszło natomiast 9,2 litra), ale oddawał we władanie prawej stopy rącze 245 koni mechanicznych. Efekt należał do spodziewanych – dynamika odświeżonego V40 Cross Country była zdecydowanie zadowalająca, dzięki 8-biegowej skrzyni Geartronic, która lubowała się w sporadycznym poszarpywaniu nadwoziem, jazda nawet z wysokimi prędkościami stanowiła przyjemność i akustyczny komfort (przy 140 km/h silnik generował jakieś 2200 obrotów), zaś kierowca mógł cieszyć komórki swojego ciała solidnym działaniem samochodu. Znowu – przebywanie na pokładzie „oplastikowanego” V40 dostarczało spokoju ducha, umownej pewności, że jesteśmy bezpieczni, a „Szwed” dotrze do wytyczonego celu, nawet szybkim tempem, oraz dobry nastrój generowany przez wrodzoną solidność produktów ze Skandynawii. Czy coś mogło popsuć aurę sielskiego dobrobytu i chłodnej elegancji? Troszeczkę – zawieszenie działało z wyraźną sztywnością (większą niż można by przypuszczać), dźwięk silnika, choć dobrze naśladujący pięć „garów” starego T5, prawie na pewno był jedynie generowany przez głośniki systemu harman/kardon, a wsiadanie do tyłu nadal pozostało czynnością mało wygodną. Czy wobec tego zmodernizowane Cross Country nie jest godne zainteresowania i wydania niemałej górki pieniędzy?

Ujmę to w ten sposób: Volvo przeprowadziło udany lifting, zaaplikowało modne ostatnio w Szwecji reflektory typu młot Thora i dodało kilka odświeżających elementów, które jednocześnie pozwoliły zachować skandynawski charakter, ale to jak unowocześniać starą i wysłużoną pralkę wymieniając bęben i ewentualnie obudowę, lecz zostawiając stare oprogramowanie. Srebrno-beżowy przyjaciel z Północy jest bez wątpienia przyjemnym środkiem lokomocji o skromnych walorach i nie bijącej po oczach elegancji, ale na tle nowego S90, V90 czy XC90 stanowi zwyczajnie produkt lekko przestarzały. Mam wrażenie, iż podobny problem trapi też popularne XC60, lecz kolejne nowości ze stajni Volvo są prawdopodobnie kwestią czasu. Warto zatem inwestować i kupować pseudoterenowego hatchbacka, który, choć ładny i porządny, wydaje się samochodem nieco „zleżałym”? Póki nie ma następcy – warto zajrzeć, obejrzeć i samodzielnie podjąć decyzję…




Serdecznie dziękujemy Jakubowi Barańskiemu za realizację sesji zdjęciowej.

WIDOCZNIE

Facebook

DANE TECHNICZNE Volvo V40 Cross Country Summum T5 AWD Geartronic
Silnik / Pojemność benzyna / 1969 cm3
Układ / Liczba zaworów R4 / 16
Moc maksymalna 180 kW (245 KM) / 5500 obr./min
Moment obrotowy 350 Nm / 1500-4800 obr./min
Zawieszenie przód kolumny McPhersona
Zawieszenie tył wielowahaczowe
Napęd 4x4
Skrzynia biegów automat Geartronic, 8 biegów
Prędkość maksymalna 210 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h 6,1 s
Zużycie paliwa (miasto/trasa/mieszany) wg. producenta: 8,5 / 5,2 / 6,4 l/100 km
nasz test: 10,5 / 8,1 / 9,2 l/100 km
Długość / Szerokość / Wysokość 4370 / 1783 / 1458 mm
Rozstaw osi 2646 mm
Masa własna / Dopuszczalna 1536 / - kg
Bagażnik w standardzie 335 l
Bagażnik po złożeniu siedzeń -
Pojemność zbiornika paliwa 60 l
EKSPLOATACJA I CENA
Gwarancja mechaniczna 2 lata
Przeglądy wg. wskazań komputera
Cena wersji podstawowej 107 600 zł (T3, Kinetic)
Cena wersji testowanej ok. 208 000 zł (T5 AWD Geartronic, Summum + dodatki)

Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zastrzeżone!

1 Comments

Leave A Comment