Mitsubishi Pajero 3.2 DI-D – TEST

Mitsubishi Pajero 3.2 DI-D

Przygoda życia

Znacie to uczucie kiedy coś wam się przytrafiło złego i już myśleliście, że nic gorszego nie będzie, po czym dostajecie jeszcze większego kopa w dupę od życia? Cóż, my znamy bardzo dobrze, chociaż tym razem spotkało nas coś zupełnie odwrotnego podczas testu zmodyfikowanego Mitsubishi Pajero 3.2 DI-D.

Test zaczął się zupełnie normalnie, podpisywanie umowy, sprawdzenie stanu technicznego auta, tankowanie i tak dalej. Po krótkich oględzinach stwierdziliśmy, że samochód dzięki kilku drobnym, ale bardzo znaczącym modyfikacjom idealnie nadaje się na auto wyprawowe. Mitsubishi zamontowało amortyzatory i sprężyny Ironman (3444 zł) , które podniosły auto o 4 cm, reflektory dalekosiężne Lazer (4500 zł), snorkel Safari (2252 zł), 5-mm osłonę aluminiową pod silnik/skrzynię biegów/ reduktor (2825 zł), wyciągarkę Superwinch Tiger Shark 9500 z liną syntetyczną (4806 zł),bagażnik dachowy ARB (4380 zł) oraz opony typu All/Terrain – Snow Yokohama Geolandar (4000 zł komplet). Do tego wszystkiego pozbawiono Pajero progów oraz oklejono go w rajdowe barwy, dzięki czemu wygląda jakby właśnie zmierzał na trasę Paryż-Dakar. Po takich zmianach auto straciło na właściwościach jezdnych na asfalcie – na trasie wszystko szumi, samochód buja się na zakrętach jak łódka na sztormie, a wysiadając z auta czujemy się jakbyśmy spadali z przepaści (brak progów). Na szczęście, wszystkie wady stają się zaletami jak tylko zjedziemy z utwardzonych gruntów. Już pierwszego dnia postanowiliśmy to sprawdzić i to na terenie Warszawy.

Wyruszyliśmy, oczywiście, po zmroku, żeby przetestować szperacze. Cóż, efekt jest taki, że po ich zapaleniu w nocy robi się momentalnie dzień. Moc i zasięg tych świateł zawstydza nawet latarnie morskie. Teren jaki wybraliśmy to okolice warszawskiego Wilanowa, gdzie na łąkach i polach przebiegają dość łatwe i łagodne trasy. Na miejscu okazało się, że są one dość rzadko uczęszczane przez co mocno zarosły. Na szczęście, okleina jest na tyle gruba i wytrzymała, że niestraszne jej są takie małe gałązki. Po kilku minutach trafiliśmy na pierwsze podmokłe tereny, które Pajero dość dzielnie pokonał. Oczywiście, poblokowaliśmy co się dało czyli most, napęd i dyferencjał. Bez tego pewnie na takim terenie samochód też dałby sobie radę, ale, jak to się mawia, strzeżonego Pan Bóg strzeże. Gdy już myśleliśmy, że najgorsze za nami trafiliśmy na odcinek z małym bunkrem, który był zastawiony połamanymi od niedawnych wichur drzewami. Szybko udało się posprzątać bałagan i ruszyliśmy dalej. Niestety, ale jednej rzeczy nie przewidzieliśmy: bunkier był w środku wypełniony błotem. O ile pod nami się nie ugniatał i wydawał się wyschnięty, tak 2,5-tonowe Pajero momentalnie stanęło w miejscu i zawisło na podwoziu… Poniżej filmik z tej wyprawy, akcja z utknięciem od 7 minuty i 40 sekundy:

W takim momencie przed oczami przelatują różne myśli i obrazy, np. jak wytłumaczyć pomocy drogowej gdzie jesteśmy i w jaki sposób mieliby nas wyciągnąć. Na nic zdało się spięcie mostów, dyferencjałów – utknęliśmy na amen. I wtedy z pomocą przyszła wyciągarka, której inteligentnie nie sprawdziliśmy wcześniej. Na szczęście, instrukcja obsługi nie jest potrzebna, bowiem budowa jest prosta jak konstrukcja cepa. Problemem okazały się, niestety, drzewa, a raczej drzewka, które nie potrafiły utrzymać ogromnego Mitsubishi Pajero. Na szczęście, lina w wyciągarce ma ponad 20 metrów i udało nam się sięgnąć drzewa z prawdziwego zdarzenia. Po 30 minutach walki wyjechaliśmy i dalej jechaliśmy już dużo rozważniej – przed nami szedł pilot, który dokładniej sprawdzał teren.

Po 3 h jazd pokonaliśmy jakieś 3 km, a nasze średnie spalanie wyniosło ponad 37 litrów na 100 km. Pod maską może i jest silnik wysokoprężny, ale mordercza walka w błocie musiała spowodować tak duże spalanie. Normalna jazda Mitsubishi Pajero z silnikiem 3.2 DI-D oznacza wynik na poziomie 13-14 l w mieście i 10-11 na trasie (ultra wolny automat o tylko 5 przełożeniach). Swoją drogą, to chyba największa rzędowa czwórka jaka jest montowana w samochodzie: aż 3.2 litra. Silnik ten nie zna słowa kultura i pracuje jak traktor. Jednak w terenie nie ma to znaczenia – przynajmniej słychać czy nam nie zgasł… Wracając do błota, to dopiero po wyjechaniu zdaliśmy sobie sprawę, że opony niby są A/T-S czyli All Terrain-Snow, ale do takich typowo błotnych im jednak daleko. Gdyby w takie samochód był wyposażony pewnie wyjazd z mokrej pułapki byłby łatwiejszy. Z drugiej strony, bieżnik wtedy jest tak duży, ze jazda w trasie a nawet i w mieście jest mocno męcząca.

Po takiej błotnej przygodzie myśleliśmy, że nic lepszego nam się już nie trafi i liczyliśmy na sesję zdjęciową na jakiś malowniczych łąkach czy parkach. Rzeczywistość okazała się dużo bardziej łaskawa i wylądowaliśmy w okolicach Nałęczowa i Kazimierza Dolnego na cudownym terenie pokrytym niezliczonymi jarami. Oczywiście, trafiliśmy tam po zmroku – na miejscu byliśmy około godziny 22:00.

Mitsubishi Pajero 3.2 DI-D

Mitsubishi Pajero 3.2 DI-D

Trasy znaleźliśmy dzięki niezastąpionej wyszukiwarce internetowej i licznym forom off-roadowym. Szlak, który wybraliśmy miał stopień trudności „średni”, co dla początkujących osób jak my wydawało się idealne. Tym razem jednak zabezpieczyliśmy się i zamiast na jeden samochód, ruszyliśmy w tandemie z quadem. Spytacie się dlaczego z quadem, a nie z drugą terenówką? Cóż, taki mniejszy pojazd ma tę zaletę, że może jechać jako zwiadowca i pokona dużo cięższy teren. Dodatkowo, dzięki zdolności wjazdów niemal pod pionowe zbocza może obserwować nas z góry i asekurować w razie czego swoją własną wyciągarką. W dalszej części zobaczycie, że to był strzał w dziesiątkę.

Pierwsze metry naszej trasy przebiegały przez szutrowe drogi i ścieżki, czego bardzo żałował quad jadący za nami… Po chwili trafiliśmy na pierwszą przeszkodę – rzekę! Normalnie powinniśmy pokonać ją wpław, ale nie tym razem. Stwierdziliśmy, że pojedziemy wzdłuż niej, przy okazji umyjemy podwozie z błota z poprzedniej wyprawy (było go tak dużo, że wygoniono nas z myjki bezdotykowej, a co gorsza utknęło ono w kołach, przez co było czuć bicie na całej kierownicy). Rzeczka okazała się bardzo płytka, głębokość nie przekroczyła nawet 50-60 cm. Standardowe Mitsubishi Pajero może brodzić w wodzie o głębokości 70 cm. Ten jest o 4 cm podniesiony, co razem daje nam 74 cm. To jednak nie koniec. Pod maską jest diesel, który może pracować pod wodą jeśli zadbamy o to, aby filtr powietrza nie namókł – Mitsubishi o tym pomyślało i mamy snorkel na wysokości niemal 2 m. W ten sposób możemy jeździć jak amfibia, przynajmniej teoretycznie, bowiem w praktyce nie jesteśmy tak odważni… No i ciężko znaleźć wodę, która akurat miałaby tak idealną głębokość…

Wracając do rzeki – zrobiliśmy nią kilkadziesiąt metrów, po czym quad już nie mógł jechać dalej, a na horyzoncie pojawił się blaszany, pieszy most. Niestety, pod nim Mitsubishi Pajero nie przejedzie, bowiem razem z kołem zamontowanym na dachu ma ponad 2 m i 20 cm wysokości. Warto o tym pamiętać – próby wjazdów do większości galerii handlowych i podziemnych parkingów nie będą najlepszym pomysłem… Po wodnej przeprawie przejechaliśmy kilkaset metrów do cudownych jarów, które były momentami tak wąskie, że trzeba było składać lusterka. Na szczęście, są elektryczne, wiec nawet się przy tym nie zmęczyliśmy. Swoją drogą, Pajero w środku jest bardzo luksusowe: skóra, klimatyzacja, elektryczne szyby, lusterka, dotykowy ekran, bluetooth. Na górze konsoli mamy też nieco archaicznie wyglądające wskazania pokazujące nam kierunek jazdy (kompas), barometr, przewyższenia terenu czy średnie spalanie. Ba, Pajero ma nawet elektryczny szyberdach, który w przypadku auta z bagażnikiem dachowym jest dość głupim pomysłem. Otóż, na wybojach kawałek podnoszonej szyby mimowolnie będzie się nieco podnosił i w ten sposób uderzał o metalową konstrukcję. Dłuższa jazda spowoduje prawdopodobnie jego uszkodzenie… Uważać też trzeba na nasze plecy – fotele z przodu są niewygodne…

Mitsubishi Pajero 3.2 DI-D

Mitsubishi Pajero 3.2 DI-D

Po wyjechaniu z jarów zaczął się prawdziwy teren: mordercze wąwozy, którymi podczas deszczu płynie woda. I to właśnie te wyrzeźbione przez wodę koleiny stwarzały największe problemy, gdyż miejscami miały one ponad metr głębokości. Mitsubishi Pajero musiał być prowadzony z chirurgiczną precyzją. Napęd 4×4 robi niesamowitą robotę – podjeżdżaliśmy pod tak strome podjazdy, że byliśmy pewni, że auto zaraz się wywróci. Problemem okazały się jedynie drzewa, który w przypadku błędu mogłyby okazać się zgubne dla karoserii Pajero. W takim wypadku do asekuracji idealnie sprawdziła się wyciągarka. Ta może ciągnąć przedmioty do 4,3 t, więc bez problemu radziła sobie z 2,5-tonowym Pajero. Pod niektóre wzniesienia wciągała nas praktycznie sama, bez pomocy silnika. Najgorsza sytuacja jaką mieliśmy, to kiedy auto oparło się o jar i drzewo stojące obok, a 2 boczne koła były w powietrzu. Wtedy właśnie przydał się quad, który dociągnął nas do boku i pozwolił wrócić na właściwe tory. Przy bardzo stromych podjazdach problemem okazał się za długi tylny zwis (kąt natarcia to świetnie 34,5, natomiast zejścia tylko 24,5 stopnia), który był spotęgowany wysuniętym hakiem holowniczym. Niejednokrotnie rył on w ziemi niczym dzik. Z drugiej strony, lepiej, że ryliśmy hakiem niż zderzakiem…

Po 5 h wyprawy wróciliśmy na asfaltowe drogi i stwierdziliśmy, że już tylko takich się trzymamy – poziom adrenaliny uzupełniliśmy na najbliższy miesiąc… Trasa, którą pokonaliśmy może i była średnia, ale dla quada, dla sporej terenówki jaką jest Mitsubishi Pajero okazała się naprawdę trudna, a gdyby dodatkowo popadał deszcz mogłaby okazać się mordercza. Sporo podjazdów, zjazdów na których niejednokrotnie auto przechylało się tak mocno, że musieliśmy robić przeciwwagę, aby się nie przewróciło. Miało to miejsce zarówno przy podjazdach jak i zjazdach. Nie sztuką jest bowiem zjechać byle jak autem – sztuką jest zrobić to bez żadnych szkód. Wiadomo, że dla prawdziwego offroadera każda wgniotka jest niczym blizna po wygranej walce, my jednak mamy nieco inne podejście. W terenie liczy się poza świetnym sprzętem również myślenie i planowanie. Niejednokrotnie przed przeszkodą trzeba wyjść, sprawdzić, obmyśleć. Wyprawa genialna, ale to wszystko zasługa naprawdę niesamowitego auta jakim jest Mitsubishi Pajero. W końcu 12 wygranych w rajdzie Paryż-Dakar o czymś świadczy…

Poniżej film z całą wyprawą z jarów i wąwozów z okolic Kazimierza Dolnego i Nałęczowa. Momenty gdzie pokonujemy rzekę są w 0:57 sekundzie, a akcja z postawieniem auta na boku w 16:38. W 3:41 widzimy cudowne jary. Polecamy obejrzeć całość z uwzględnieniem znaczników z opisu filmu.

Mitsubishi Pajero w dzisiejszych czasach nie ma już praktycznie konkurencji (został już tylko Land Cruiser). To stara szkoła terenówek, gdzie wszystko jest siermiężne i pancerne, tak, aby przetrwało nawet apokalipse. Tu nie ma przycisków do przełączania napędów tylko wielkie wajchy. Materiały są momentami tak twarde, że pewnie można je myć karcherem w środku. Układ kierowniczy chodzi ciężko, a sam samochód jest ogromny. To auto dla prawdziwego mężczyzny z duszą i z pasją. Jeśli ktoś chce poczuć się jak odkrywca to spokojnie może udać się do salonu Mitsubishi. Fakt, Pajero zasługuje na kolejną generację albo na lifting, ale trzeba uczciwie oddać, że dzięki temu, że jest tak siermiężne sprawdza się dobrze w terenie.

Podziękowania za pomoc w realizacji materiału dla (kolejność alfabetyczna):
Michała „MSJK” Szewcza
Piotra „Burzy” Budzyńskiego
Piotra „Magrysia” Magryty

Dane poniżej dotyczą seryjnego Pajero nie poddanego przeróbkom wymienionym w teście.

DANE TECHNICZNE Mitsubishi Pajero 3.2 DI-D – TEST
Silnik / Pojemność turbodiesel / 3200 cm³
Układ / Liczba zaworów R4 /16
Moc maksymalna 200 KM / 3800 obr/min
Moment obrotowy 441 Nm / 2000 obr/min
Zawieszenie przód wielowahaczowe
Zawieszenie tył wielodrążkowe
Napęd 4x4
Skrzynia biegów automatyczna, 5 biegów
Prędkość maksymalna 180 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h 11,1 s
Zużycie paliwa (miasto/trasa/mieszany) spalanie średnie z testu 14 litrów
Długość / Szerokość / Wysokość 4900 / 1845 / 1900 mm
Rozstaw osi 2780 mm
Masa własna / Dopuszczalna 2350 / 3100 kg
Bagażnik w standardzie 663 l
Bagażnik po złożeniu siedzeń 1790 l
Pojemność zbiornika paliwa 88 l
EKSPLOATACJA I CENA
Gwarancja mechaniczna 5 lat lub 100 000 km
Przeglądy według wskazań komputera
Cena wersji podstawowej 229 990 zł (3.2 AT)
Cena wersji testowanej 229 990 zł + ok 35 000 zł terenowe dodatki

Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zastrzeżone!

Leave A Comment