Mercedes-Benz 190E 2.5-16 Evolution II

30 października 2016
Bez kategorii, Mercedes Nowości

JESTEM LEGENDĄ

Obniżone zawieszenie, ogromne koła, nadwozie poszerzone za pomocą aerodynamicznego bodykitu, ponadto komplet masywnych zderzaków ze zintegrowanymi spojlerami, a na koniec jeszcze jeden-ogromny-spoiler na tylnej klapie, zamykający usta wszystkim niedowiarkom. Czy to przepis na tuning samochodu w dzisiejszych czasach? Nie, to rysopis germańskiego oprawcy z lat ’90. Poznajcie go…

Oto jest przed wami on – Mercedes-Benz 190E 2.5-16 Evolution II. Mokry sen niejednego fana gwieździstej marki ze Stuttgartu. Wyprodukowano zaledwie 502 sztuki tego modelu, a szansa na spotkanie tego na auta na „wolności” jest równa wygranej w Lotto. A jednak. Udało się nam. Dziś stoimy przed jednym z nich. Nie w salonie, nie w sterylnym muzeum, a na dziedzińcu Zamku Topacz – bez zbędnych błysków świateł i laserów. Dlaczego powstało tylko nieco ponad 500 egzemplarzy? Dlatego, by producent mógł sprostać wymogom homologacyjnym dopuszczającym auta do wyścigów – w nowo powstałej ówcześnie Grupie A mistrzostw DTM. Stąd ta konkretne liczba – ani mniej, ani więcej.

Agresywne nadwozie krzyczące z daleka kryje pod sobą czterocylindrowy silnik o pojemności 2463 cm3. Deklarował się on mocą 235 koni mechanicznych dostępnych dopiero przy 7200 obrotach na minutę i momentem obrotowym na poziomie 245 Nm gotowym do działania od 5000 obrotów. Całość przekazywana na tylną oś za pomocą 5-stopniowej skrzyni manualnej. Wielu z Was pewnie właśnie parsknęło śmiechem pod nosem – „235 koni? Przecież dziś byle hothatch ma więcej!” Cóż, takie były realia. Wartości te pozwoliły rozpędzić pojazd do „setki” w czasie nieco ponad 7 sekund i mknąć niemiecką autostradą z prędkością 250 km/h. Wystarczyło, by utrzeć nosa klasowej konkurencji.

Mercedes-Benz 190E 2.5-16 Evolution II

Mercedes-Benz 190E 2.5-16 Evolution II

Evolution II łączy w sobie dwie skrajności. Z jednej strony – agresywny wygląd, wyciągnięty prosto z DTM’u, podporządkowany jak najlepszym wynikom na torze. Z drugiej zaś – wnętrze. Spodziewacie się klatki bezpieczeństwa i rasowych foteli kubełkowych? Nic z tych rzeczy. W środku to Mercedes w najczystszej postaci. Prosty, elegancki, wykończony materiałami najwyżej jakości. Zmiany? Owszem, są, ale bardzo kosmetyczne. Kierownica, lewarek z numerem egzemplarza, mocniej wyprofilowane fotele i zestaw specjalnych wskaźników w dolnej części konsoli środkowej. To wszystko. W sam raz, by rozbudzić chęć pożądania we wszystkich miłośnikach i dać początek zupełnie nowej kategorii aut. To właśnie Evolution II jest protoplastom najnowszego C63 AMG.

To wystarczyło, by czymś więcej niż tylko podkręconym „Baby Benz”. Wyjątkowa była również cena – 109 440 niemieckich marek robiło wrażenie na wszystkich. Prezentowany przez nas dziś egzemplarz został wyceniony na grubo ponad 500 tysięcy złotych. Jednak posiadanie takiej, a nawet większej, kwoty na koncie bankowym nie pozwoli Wam na stanie się właścicielem tego rodzynka, bowiem… nie jest on na sprzedaż. Póki co.

Za udostępnienie auta dziękujemy firmie „LEGENDS” – specjalnemu oddziałowi firmy DUDA-CARS specjalizującego się w sprowadzaniu takich perełek na zamówienie.

Tekst: Bartosz Kowalewski
Zdjęcia: Bartosz Kowalewski oraz Mateusz Kulik – http://www.stancesyndicate.com/ | https://www.facebook.com/StanceSyndicate/

Leave A Comment