Volkswagen Golf GTI vs Volkswagen Golf R – PORÓWNANIE

14 września 2016
tekst: Patryk Rudnicki, zdjęcia: Bartosz Kowalewski
Porównanie Volkswagena Golfa GTI i Golfa R

530 koni radości i rozsądku

Wybór odpowiedniego, niesfornego hatchbacka to jak dobór stosownej diety do naszego organizmu – analiza dziennego zapotrzebowania kalorycznego, dostosowanie menu pod wybredny gust, dokładne obliczenia poszczególnych wartości odżywczych czy coś takiego. Prawda brzmi jednak następująco: moja stopa nigdy nie przekroczyła progu gabinetu dobrze opłacanego dietetyka, kalorie widuję na metkach poszczególnych produktów, a rachowanie pozostawiam matematykom. Jaki z tego wniosek? Stosunkowo prosty – nie znam się na odchudzaniu, a jakiekolwiek „ograniczanie w jedzeniu” mógłbym planować wyłącznie na kartce papieru. Czy z hot hatchami sytuacja wygląda podobnie? Wymagana jest znajomość tego wąskiego, ale jakże emocjonującego rynku, by móc postawić na wybrukowanym podjeździe szalonego hatchbacka? Zależy czego będziemy od niego oczekiwać…


Piękny i bestia?

Skupiając się na podwórku Volkswagena można odnieść wrażenie, iż jest ono dosyć skąpe, ale jednocześnie też bardzo interesujące. Motywem przewodnim (co nie będzie specjalnie zaskakujące) jest oczywiście Golf i udało nam się porównać dwie jego wersje, które mogą ostro ze sobą polemizować, a ich właściciele w sposób niewidoczny wyobrażać sobie swojego oponenta nad rozgrzanym grillem. Jeszcze niedawno wybór był raczej oczywisty – zwolennik niemieckiej marki, poszukujący zarówno odrobiny stylu, praktyczności, jak i pochlebnych opinii swoich znajomych, kupował GTI – najlepiej w białym kolorze nadwozia z czerwonymi elementami oraz słusznych rozmiarów felgą. Dzisiaj jest już trochę inaczej…


Obok faktycznie białego Golfa z charakterystycznymi oznaczeniami GTI, czerwonymi wstawkami oraz podwójnym zakończeniem układu wydechowego, postawiliśmy jego najszybszą odmianę R – tym razem w czarnym lakierze nadwozia, z równie czarną, 18-calową felgą i czterema „kominami” pod tylnym zderzakiem. To nie był przypadek – oba samochody widoczne na zdjęciach w prospektach producenta widnieją jako Golf, oba reprezentowały rodzaj nadwozia typu hatchback i oba były pięciodrzwiowe, ale tylko jeden wołał: „Zabiję Cię na pierwszym lepszym zakręcie”. Inżynierowie Volkswagena dokonali czegoś niesamowitego na długości około 4276 mm (i nie mówię o tym, że uczynili z Golfa samochód na swój sposób porywający) – w „budzie” klasycznego hatchbacka z Wolfsburga, która posiada identyczną linię, prawie identyczne światła (w „R-ce” praktycznie w pełni LED-owe z przyciemnionymi tylnymi kloszami) oraz przetłoczenia, mądre głowy Volkswagena zamknęły dwa różne charaktery. GTI jest pojazdem, na który z przyjemnością się patrzy, doszukuje stylistycznych niuansów, nawet i trochę podziwia, przy czym większość i tak doskonale zdaje sobie sprawę, że to nie jest zwykły Golf. Nudna otoczka i uporządkowany charakter zostały tutaj przykryte delikatną płachtą agresji, mocy oraz historii. Wiemy, a raczej spodziewamy się, że GTI Anno Domini 2016 to nie tylko inny zestaw ospojlerowania czy dwie, przyjemnie mruczące końcówki układu wydechowego – to również 230 koni mechanicznych (z pakietem Performance) napędzających zgrabnego bądź co bądź hatchbacka.

Jak to wygląda w przypadku 300-konnego Golfa R, mieliście już okazję przeczytać na naszych łamach nieraz, ale „R-ka” przekazuje jeszcze bardziej sprecyzowany komunikat dla osoby postronnej: „Jestem Golfem, niemniej jednak te zderzaki, trochę już grzmiący układ wydechowy i typowo „anty” nastawiona do społeczeństwa sylwetka powodują, że mam swój odrębny świat”. Trochę tak jest – Golf R nie rzuca na kolana wysmakowanymi detalami, sprawia wrażenie obrażonego na całe otoczenie, a zainteresowanych karmi delikatnymi literkami R tu i ówdzie. Oba samochody potrafią zwrócić czyjąś uwagę, ale oba też robią to na swój indywidualny sposób – GTI kusi odnoszącym się trochę do historii całokształtem, podczas gdy R nienachalnie przykuwa uwagę mocą i agresją… I robi to zdecydowanie efektywniej…

Stylowo i „stylowo”?

Otwarciu wygodnych, „Golfowych” drzwi towarzyszy pewnego rodzaju osobliwe uczucie, gdzieś pałętająca się myśl: „Mam przed sobą odzwierciedlenie absolutnej nudy oraz wyznacznik bycia uporządkowanym człowiekiem (pomijając rzecz jasna koncernowe rodzeństwo lub chociaż kuzynostwo w postaci czeskiej Škody) – dlaczego więc przepełnia mnie nieco pohamowywane uczucie podniecenia tudzież względnej satysfakcji?” Tak, mówimy o Golfie, zatem rozlokowanie poszczególnych instrumentów wyposażenia pokładowego jest niemal wzorowe, czytelne i zwyczajnie proste, obsługa dwustrefowej klimatyzacji czy dominującego tutaj, dotykowego ekranu systemu multimedialnego przypomina parzenie herbaty, natomiast jakość poszczególnych materiałów wykończeniowych stoi na naprawdę przyzwoitym poziomie. To wszystko jednak wiemy i po wielokrotnej już wizycie Volkswagena Golfa w naszej redakcji jesteśmy zmuszeni przyznać brak zaskoczenia jeżeli chodzi o „praktyczne” odczucia z użytkowania niemieckiego hatchbacka, niemniej jednak wersje GTI oraz R nie będą kusić potencjalnych nabywców podwieszonym zapachem w kształcie kostki mydła czy też tapicerką w serek…


Kilka specjalnych oznaczeń, niebieskie wskazówki w zegarach, identyczne kolorystycznie podświetlenie drzwi przednich (wielka szkoda, że w obu przypadkach wyłącznie drzwi przednich) czy też czarną podsufitkę topowego Golfa dobrze znamy i wspomniane elementy sprawiały do tej pory bardzo przyjemne wrażenie, aczkolwiek wnętrze „R-ki”, oczywiście subiektywnie, odbieram nie jako coś wybitnie charakterystycznego – to środek będący odzwierciedleniem stanu faktycznego czyli stojącej najwyżej w hierarchii Golfów odmiany R. Trochę inaczej jest w przypadku wersji GTI i wcale nie chodzi o powtarzaną do znudzenia formułkę historyczną. Czerwone wskazówki zegarów, identyczne podświetlenie drzwi (przednich) oraz przeszycie trójramiennej kierownicy, stosowne oznaczenia, czarna podsufitka i charakterystyczna tapicerka w kratę – ten Golf dysponuje elementem, na który większość pewnie nie zwraca szczególnej uwagi (co może być w gruncie rzeczy uzasadnione). Ma styl, odrobinę indywidualnego charakteru, cząstkę, której nie można podrobić. Reszta jest bardzo podobna – mamy wystarczająco bogate wyposażenie, znakomitą pozycję za kierownicą, dobrze trzymające w zakrętach fotele czy podobną ilość miejsca. Niewielka różnica tkwi jednak w szczegółach, choć nie zawsze…

Efektywnie i bardzo efektywnie

Największą zagwozdką niniejszego porównania, a co za tym idzie wnikliwym poszukaniem odpowiedzi na pytanie „czy warto?”, okazała się kwestia układu napędowego. Oba Golfy dysponowały 2-litrowym silnikiem TSI, oba były turbodoładowane i zasilane benzyną, oba też dysponowały 6-biegową, automatyczną przekładnią DSG, jednak różnice były zauważalne. GTI generowało 230 koni mechanicznych z pakietem Performance i cała moc trafiała na przednie koła. Efekt? Bardzo zrywne przyspieszanie, świetna dynamika, niejednokrotna utrata przyczepności oraz przyjemne „popierdywania” układu wydechowego, ale Golf R potrafił pod tym względem więcej. 300 koni mechanicznych przekazywanych na cztery koła dosłownie wgniatało pasażerów w siedziska, gwarantowało większą efektywność i szerszy uśmiech na twarzy wiezionych osób, ale co oprócz tego? Czy wrzeszczący układ wydechowy „R-ki” (nawet w trybie Comfort jego dudnienie było wystarczająco donośne), jego niesamowite czasy przyspieszeń i wrodzona narowistość będą pomagać w codziennym użytkowaniu? Tutaj powstaje mały problem…


GTI czy R?

Redakcyjne „rolki” wykazały coś, czego się spodziewałem, niemniej jednak dały też nieco do myślenia. Przewaga mocy i efektywność Golfa R dzięki napędowi 4MOTION jest niepodważalna, ale start „lotny” z około 60 km/h pokazuje, że do mniej więcej 150 km/h oba samochody przyspieszają w porównywalnym tempie. Przewaga „R-ki” zarysowuje się nieco później lub, co chyba oczywiste, przy starcie zatrzymanym. 70 koni mechanicznych robi tak wielką różnicę? Otóż subiektywnie nie – Golf R jest oczywiście mocniejszy, szybszy, bardziej efektywny i szalony oraz posiada nieco krócej zestopniowaną skrzynię biegów, ale tak właśnie ma być. Volkswagen wydał światu „R-kę”, by ta straszyła przechodniów, ośmieszała innych kierowców, była mało ekonomiczna i utrzymywała 3 tysiące obrotów przy autostradowych 120 km/h (GTI przy tej prędkości ma jakieś 2300 obrotów). Czy jest uzasadniony sens dopłacania (w przypadku testowanych egzemplarzy) prawie 40 000 zł, by mieć topowego Golfa pod domem?


Ujmę to w ten sposób: kupno najdroższego telefonu komórkowego nie zawsze idzie w parze z możliwościami i oczekiwanym efektem. Złożenie parafki na umowie dotyczącej któregokolwiek z tych dwóch samochodów będzie się wiązało z wysokimi ratami kredytu, ale przede wszystkim ze świadomością nabycia pojazdu wyjątkowego; wyjątkowego na swój sposób. GTI dostarczy wrażeń organoleptycznych, zachwyci przez moment ciekawymi detalami, w komfortowych warunkach pokona autostradę, pokona również oponenta na światłach i będzie cieszyć przy każdorazowym zajęciu w nim miejsca. Golf R także zapewni praktyczność i godne warunki do pokonywania tras (głównie krótkich lub po prostu miejskich), ale zrobi to w swoim stylu – trochę brutalniej, bardziej szalenie i mniej wyrafinowanie. W kontekście tych dwóch samochodów niesamowicie interesująco brzmi sprzedaż Golfa GTI Clubsport, który w najlepszym przypadku będzie generował do 290 koni mechanicznych…

DANE TECHNICZNE Volkswagen Golf GTI vs Volkswagen Golf R – PORÓWNANIE
Silnik / Pojemność benzyna / 1984 cm3
Układ / Liczba zaworów R4 / 16
Moc maksymalna 169 kW (230 KM) / 4700-6200 obr./min vs 221 kW (300 KM) / 5500-6200 obr./min
Moment obrotowy 350 Nm / 1500-4600 obr./min vs 380 Nm / 1800-5500 obr./min
Zawieszenie przód kolumny McPhersona
Zawieszenie tył wielowahaczowe
Napęd przedni
Skrzynia biegów dwusprzęgłowy automat DSG, 6 biegów
Prędkość maksymalna 248 km/h vs 250 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h zmierzone 6,4 s vs zmierzone 4,9 s
Zużycie paliwa (miasto/trasa/mieszany) nasz test: 11,3 / 6,7 / 9 l/100 km vs nasz test: 12 / 7,6 / 9,8 l/100 km
Długość / Szerokość / Wysokość 4268 / 1790 / 1442 mm vs 4276 / 1799 / 1460 mm
Rozstaw osi 2631 mm
Masa własna / Dopuszczalna 1402 / 1870 kg vs 1505 / 2010 kg
Bagażnik w standardzie 380 l vs 343 l
Bagażnik po złożeniu siedzeń 1270 l vs 1233 l
Pojemność zbiornika paliwa 50 l vs 55 l
EKSPLOATACJA I CENA
Gwarancja mechaniczna 2 lata
Przeglądy wg. wskazań komputera
Cena wersji podstawowej 110 340 zł (Golf GTI 220 KM) vs 149 200 zł (Golf R)
Cena wersji testowanej 163 740 zł (Golf GTI 230 KM + dodatki) vs ok. 205 000 zł (Golf R + dodatki)

Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zastrzeżone!

12 Comments

Leave A Comment