Samochody firmy Škoda to trochę motoryzacyjny odpowiednik nowoczesnego piekarnika – zmyślni inżynierowie nafaszerowali je elektroniką wszelkiego rodzaju, lecz w gruncie rzeczy to nadal zwykłe maszyny dobrze wypełniające swoją rolę. Tylko tyle i aż tyle, jednak przeciętny Kowalski, oddający się czasem rozrywce w postaci kolacji w restauracji McDonald’s czy z poczuciem znużenia jadący na spacer do IKEI, naprawdę wymaga od swojego pojazdu czegoś więcej? Raczej nie. To nie jest pełen szalonych pomysłów nastolatek o pseudonimie „Andrew”, któremu do szczęścia potrzeba co najmniej 400 koni mechanicznych – to znający wartość życia mężczyzna, który dostępne litry w bagażniku traktuje bardzo poważnie i takiemu właśnie myśleniu sprzyja filozofia marki Škoda. Zetknąłem się z nią po raz kolejny, po raz kolejny była to Octavia, po raz kolejny w odmianie kombi i po raz kolejny w czarnym lakierze, jednak tym razem uspokoiłem się, prawie, maksymalnie…
Niniejszy ustęp danego tekstu będzie dla niektórych zapewne oczywisty i nudny jak koszenie trawnika, ale nie mogłem się powstrzymać. Ilekroć jakiś nowy model Škody otwiera przede mną swoje drzwi, wita słodkim zapachem użytych plastików oraz wyposażeniem godnym auta współczesnego, nieśmiało zadaję sobie pytanie: „Czy potrzebowałbyś czegoś jeszcze?” W znakomitej większości odpowiedź jest twierdząca, niemniej jednak intuicyjność obsługi, uporządkowanie poszczególnych elementów, logicznie rozplanowane wnętrze i duży bagażnik za naszymi plecami sprawiają, że człowiek chciałby się ustatkować. Z kim przystajesz, takim się stajesz – może i coś w tym jest, niemniej jednak czarny egzemplarz Octavii w odmianie Ambition na pewno nie pozwalał poczuć się „ważnym”, dobrze urodzonym czy spijającym śmietankę podczas spotkań towarzyskich. Škoda posiadała to, co było rzeczywiście potrzebne i przydatne (m.in. system multimedialny bez nawigacji, dwustrefową, automatyczną klimatyzację, złącze USB, tempomat czy tylne światła częściowo wykonane w technologii LED), natomiast jej główny punkt stanowiło coś zupełnie innego…
Wyobraźcie sobie, że Wasz znajomy obchodzi imieniny i dostaliście zaproszenie, jednak niezawodny Mercedes Klasy E ojca zastrajkował, różowa Micra siostry stwierdziła, że nie chce jej się odpalać, zaś mocarny Jeep Grand Cherokee Waszego wuja zaczął się moczyć. Pozostaje przysługa sąsiada, a właściwie to jego srebrnego Seata Leona z 1.9 TDI pod maską. Jak wiadomo, wspomniany silnik odznacza się kulturą pracy na poziomie neandertalczyka, zaś kierowca wysłuchujący tego brzmienia ma ciche wrażenie, jakby zaoszczędzone pieniądze wydał na betoniarkę a nie samochód osobowy. Teraz wyobraźcie sobie, że ktoś obrócił cyferkę 9 na klapie bagażnika i powstało 1.6 TDI – 110-konna, niewychowana jednostka bez manier, ale za to względnie dynamiczna i bardzo oszczędna. Teren niezabudowany, przy delikatnym obchodzeniu się z pedałem gazu, potrafił zaowocować wynikiem poniżej 5 litrów na 100 km, jednak szczery uśmiech kierowcy szybko skracała wspomniana kultura pracy. Niektórzy o 23 wieczorem potrafią budzić sąsiadów ostentacyjnym dudnieniem końcówek układu wydechowego, inni przepięknym rykiem ośmiocylindrowego agregatu – Octavia 1.6 TDI nie potrzebuje żadnej z tych rzeczy.
Przemieszczanie się czeskim kombi stanowiło jednak doświadczenie całkiem przyjemne, pod warunkiem, że ograniczylibyśmy pewne oczekiwania i nabyli drogą intratnej transakcji zatyczki do uszu. Samo wyciszenie kabiny pasażerskiej, jak to w Octavii, było przyzwoite, zawieszenie w sposób przyjemny wybierało ubytki naszych dróg, układ kierowniczy był dosyć bezpłciowy, natomiast manualna skrzynia biegów, z dość pewnie działającym jej drążkiem, nie przerażała jedynie pięcioma przełożeniami – piąty bieg był bowiem wystarczająco długi, by Octavią podróżować także autostradą bez „zamykania” obrotomierza.
Bólem testowanego egzemplarza (głównie akustycznym) okazała się jednostka. Zalety przejawiające się w postaci niskiego zużycia paliwa czy jako takiej dynamiki, nie potrafiły zrekompensować ścieżki dźwiękowej, ale, na szczęście, koncern VAG planuje niedługo wycofać ze sprzedaży ten efekt mariażu koparki JCB z duchem lat 90-tych i zastąpić go nowym silnikiem. Miejmy nadzieję, że w każdym calu lepszym, bowiem czarna Octavia jako taka, nawet przyrównywana do piekarnika, jest naprawdę przyzwoitym środkiem transportu.
DANE TECHNICZNE Skoda Octavia III Combi Ambition 1.6 TDI 110 KM | |
Silnik / Pojemność | diesel / 1598 cm3 |
Układ / Liczba zaworów | R4 / 16 |
Moc maksymalna | 81 kW (110 KM) / 3200-4000 obr./min |
Moment obrotowy | 250 Nm / 1500-3000 obr./min |
Zawieszenie przód | kolumny McPhersona |
Zawieszenie tył | belka skrętna |
Napęd | przedni |
Skrzynia biegów | manual, 5 biegów |
Prędkość maksymalna | 194 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 10,8 s |
Zużycie paliwa (miasto/trasa/mieszany) | wg. producenta: 4,5 / 3,5 / 3,9 l/100 km nasz test: 6,8 / 4,8 / 5,7 l/100 km |
Długość / Szerokość / Wysokość | 4659 / 1814 / 1465 mm |
Rozstaw osi | 2686 mm |
Masa własna / Dopuszczalna | 1435 / 1998 kg |
Bagażnik w standardzie | 610 l |
Bagażnik po złożeniu siedzeń | 1740 l |
Pojemność zbiornika paliwa | 50 l |
EKSPLOATACJA I CENA | |
Gwarancja mechaniczna | 2 lata |
Przeglądy | wg. wskazań komputera |
Cena wersji podstawowej | 67 400 zł (1.2 TSI 85 KM, Active) |
Cena wersji testowanej | 98 250 zł (1.6 TDI 110 KM, Ambition + dodatki) |
Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zastrzeżone!