MINI Cooper 5D 1.5 l 136 KM Steptronic – AUTO TEST

25 lutego 2016
tekst: Patryk Rudnicki, zdjęcia: Bartłomiej Urban
MINI Cooper 5D 1.5 l 136 KM Steptronic

Dwie pary drzwi

Z brytyjską firmą MINI jest trochę jak z dawno zapomnianą zabawką w rękach na wpół dorosłego dziecka – po latach z powodzeniem zyskała drugą szansę. Na lekkiej łasce niemieckiego BMW działalność Brytyjczyków wygląda obiecująco i cieszy się jak sądzę niemałą aprobatą, niemniej jednak produkty finalne ze „skrzydełkami” na masce nie są raczej odbierane jako wielozadaniowe samochody rodzinne. Do MINI przylgnęła łatka firmy trochę na pokaz, z lekkim przymrużeniem oka tudzież proponującej klientom odrobinę kolorytu za cenę sprecyzowanego charakteru i wysokiego rachunku. Oczywiście próbą delikatnej manifestacji swojej uniwersalności w ofercie koncernu są modele Clubman i Countryman, niemniej jednak powyższe słowa nie powinny szczególnie dziwić. Mały problem ideologiczny pojawia się rzeczywiście w momencie, kiedy klasycznemu MINI sprytni inżynierowie spróbują zaaplikować drugą parę drzwi…


Od środka ten nietypowy, brytyjski pomysł wygląda jak na współczesne MINI przystało – nowocześnie, designersko, z polotem i porządnie. Pomijając całkiem wygodne i dobrze wyprofilowane fotele wersji Cooper, szarą, acz zajmującą wzrok tapicerkę, dobrze leżącą w dłoniach kierownicę czy też zestaw nietypowych wskaźników przed oczami kierowcy, nie da się jednak ukryć faktu, że mamy do czynienia z niewielkich rozmiarów samochodem. Przestrzeni nie jest specjalnie dużo, tym niemniej dwójka pasażerów z przodu dosyć komfortowo będzie spędzać czas na pokładzie trochę gadżeciarskiego auta z białymi pasami na nadwoziu. W zasadzie nie jest to wielkie zaskoczenie – co prawda mówimy o samochodzie pięciodrzwiowym, ale wciąż wywodzącym się z trzydrzwiowego, drogiego dodatku przyzwoicie żyjącego mieszkańca wielkiej aglomeracji. Trochę komicznie prezentują się więc malutkie tylne drzwi, przez które nie jest łatwo zająć miejsce na tylnej kanapie „Miniaka”, zaś dostępna przestrzeń, a raczej wycinek wolnego miejsca, przypomina przejażdżkę z kolegą, który niedawno stracił uprawnienia za zbyt niebezpieczną jazdę – to zwyczajnie błąd, który nie powinien mieć miejsca. Fakty są takie, że tylna część pięciodrzwiowego MINI jest mała, mogą się tam przemieszczać głównie dzieci lub osoby pozbawione kończyn dolnych, a bagażnik nie zachwyca swoją pojemnością, tym niemniej to cieszący oko samochód. Zastosowane materiały są dobrej jakości, system multimedialny daje sporo możliwości personalizacji auta, zaś o przyjemną aurę dba zmieniające swoją barwę (acz nieco „festyniarskie”, zwłaszcza jeżeli mówimy o pierścieniu wokół wyświetlacza), LED-owe podświetlenie.

Czy prowadząc pięciodrzwiowe MINI da się poczuć obiecywaną frajdę z jazdy? Co prawda wersja John Cooper Works to nie jest, ale bezpłciowym pod tym względem samochodem o trochę wątpliwej praktyczności również nazwać go nie wypada. Pod czerwoną maską i za radośnie świecącymi, LED-owymi półpierścieniami do jazdy dziennej, brytyjscy inżynierowie (z mocnym wsparciem niemieckich kolegów) ukryli rezolutny efekt idei downsizingu – trzycylindrowy, 1.5-litrowy motor benzynowy o charakterystycznej kulturze pracy, który do przesadnie nudnych jednak nie należał. Pojedyncza, ale uwydatniona końcówka układu wydechowego wydobywała z siebie na wolnych obrotach całkiem przyjemny, delikatnie basowy pomruk i – podążając tym optymistycznym tokiem myślenia – zapowiadała niemałą w końcu moc benzynowej jednostki. Zalety nie tyle testowanego egzemplarza czy modelu, co ogólnie firmy MINI, po raz kolejny dały o sobie znać. Dobra pozycja za kierownicą, sztywno pracujące zawieszenie, precyzyjny układ kierowniczy i 136 koni mechanicznych – próba zrobienia z klasycznego MINI samochodu o podwyższonym standardzie bezpieczeństwa rodzinnego czy zdolnego swobodnie zabrać niewielką familię na zasłużony urlop na wybrzeże (raczej kiepska perspektywa), musiały ustąpić miejsca próbie poszukania odrobiny emocji. Efekt był taki, że MINI nie zawodziło…

Pięciodrzwiowy samochód z brytyjskiego Cowley odznaczał się całkiem niezłą dynamiką, brakiem strachu przed nieco żwawszym wyprzedzaniem znacznie większych pojazdów i tym, co w MINI winno podobać się najbardziej – zwinnością w zakrętach; oczywiście do pewnego stopnia ograniczoną – wszak nie mówimy o pozbawionej rozumu wersji JCW z twardym jak granit zawieszeniem. Czerwony Cooper z czarnymi alufelgami potrafił jednak zaangażować kierowcę do tego stopnia, że nieodczuwalna była zwiększona długość pojazdu (3982 mm), jego marketingowy walor praktyczny w postaci drugiej pary drzwi, a zakręty pokonywane były bez strachu z większą niż przepisowa prędkością (granicę przyczepności zdradzało jedynie delikatne popiskiwanie opon). Czy tego oczekiwałby potencjalny klient decydujący się na „wydłużone” MINI? Prawdopodobnie nie, a również powinien, tym bardziej, że do kompletu Niemcy zaaplikowali „Miniakowi” 6-stopniową, automatyczną przekładnię Steptronic, która zadowalająco radziła sobie zarówno podczas niespiesznej (gładko zmieniając poszczególne biegi), jak i nieco bardziej dynamicznej jazdy (pomimo braku łopatek za kierownicą, przekładnia udanie dobierała biegi, przeciągając w trybie sportowym silnik na nieco wyższe obroty). Warto jednak pamiętać, że 1.5-litrowe MINI – pomimo lubianego przez kierowców genu zwinności – nie jest samochodem sportowym, toteż nie wypada wymagać od niego zbyt wiele. Szybsze pokonanie sekwencji kilku winkli – tylko tyle i aż tyle.

Nieco dyskusyjną kwestię postanowiłem zostawić na sam koniec – design i ogólny image prezentowanego samochodu na motoryzacyjnej arenie. Stylistyka to kwestia mocno subiektywna, często niewarta rozpatrywania z różnych punktów widzenia, niemniej jednak linia boczna tego samochodu została czymś zaburzona, a proporcje, wydaje się, zgubiono przy końcowej fazie projektowania danego wozu. Mam nieodparte wrażenie, że chodzi o element, który w przypadku firmy MINI nie jest specjalnie lubiany i szczególnie ceniony – praktyczność, która w testowanym modelu objawiła się w postaci drugiej pary drzwi. To tak, jakby do lodów śmietankowych próbować na siłę dodać słodką rurkę czekoladową – można to zrobić i deser w dalszym ciągu będzie smaczny oraz w jakimś stopniu spełni swoją funkcję „powiększania” powierzchni ciała ludzkiego, jednak straci oryginalny, klasyczny i mdły smak czystej śmietanki. Z marketingowego punktu widzenia posunięcie MINI jest jak najbardziej logiczne, tylko po co wydawać koncernowe fundusze na zaprojektowanie drzwi, przez które wygodnie będą wsiadać jedynie dzieci w miejsce, gdzie zmieszczą się również wyłącznie dzieci, i to kosztem bardziej sensownej stylistyki?

Kierowca pięciodrzwiowego MINI Coopera nie odczuwa w szczególny sposób większej praktyczności tudzież (teoretycznie) rozsądniej dokonanego zakupu – już podświadomie liczą się tutaj nieco inne wartości, a dodając do tego fakt, iż samochód ten podoba się głównie płci piękniejszej, nasuwa się jeden, acz nie do końca jestem przekonany czy taki sensowny wniosek. „Wydłużone”, klasyczne MINI opracowano z myślą o modnych kobietach odwożących swoje małe pociechy do przedszkola. Coś tutaj nie gra, nieprawdaż?

DANE TECHNICZNE MINI Cooper 5D 1.5 l 136 KM Steptronic
Silnik / Pojemność benzyna / 1499 cm3
Układ / Liczba zaworów R3 / 12
Moc maksymalna 100 kW (136 KM) / 4400 obr./min
Moment obrotowy 220 Nm / 1250 obr./min
Zawieszenie przód kolumny McPhersona
Zawieszenie tył wielowahaczowe
Napęd przedni
Skrzynia biegów automat Steptronic, 6 biegów
Prędkość maksymalna 207 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h 8,1 s
Zużycie paliwa (miasto/trasa/mieszany) wg. producenta: 6,1 / 4,2 / 4,9 l/100 km
nasz test: 8,0 / 6,8 / 7,4 l/100 km
Długość / Szerokość / Wysokość 3982 / 1501 / 1425 mm
Rozstaw osi 2567 mm
Masa własna / Dopuszczalna 1250 / 1700 kg
Bagażnik w standardzie 278 l
Bagażnik po złożeniu siedzeń 941 l
Pojemność zbiornika paliwa 44 l
EKSPLOATACJA I CENA
Gwarancja mechaniczna 2 lata bez limitu km
Przeglądy co 30 tys. km lub co rok
Cena wersji podstawowej 73 600 zł (1.2 l 75 KM, One)
Cena wersji testowanej 133 725 zł (1.5 l 136 KM, Cooper + dodatki)

Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zastrzeżone!

Leave A Comment