Ford Mustang Fastback 2.3 EcoBoost 317 KM – AUTO TEST

31 października 2015
tekst: Patryk Rudnicki, zdjęcia: Bartosz Kowalewski
Ford Mustang Fastback 2.3 EcoBoost 317 KM

Legenda z małym „ale”

Samochody, których nazwa jest nośnikiem pewnych emocji, widok charakterystycznej sylwetki w miejskim gąszczu powoduje lekki uśmiech skryty gdzieś w kącikach ust, a dźwięk silnika to nierzadko miernik ludzkiej wrażliwości. Zabrzmi to dość trywialnie, ale pojazdy uznawane (słusznie bądź też i nie) za legendy światowej motoryzacji, są obiektami wymagającymi odpowiedniego nastawienia, subiektywnej próby zrozumienia ich długiej historii tudzież odnalezienia ich miejsca w specyfice XXI wieku. Czy respekt wobec trudu i wykonanej pracy bogatych w techniczną (i nie tylko oczywiście) wiedzę inżynierów ułatwia to wyzwanie? Z pewnością nie, dlatego świadom powagi całej sytuacji, oczekiwań potencjalnych klientów oraz nośności tylko jednego słowa… Postanowiłem potraktować redakcyjnego gościa odrobinę „po macoszemu” – nieistotne, że dysponował mocą 317 koni mechanicznych, a na jego progach widniał napis „MUSTANG”…


Do tego wrócimy…

Pierwsza dobra wiadomość została zawarta w poprzednim ustępie – trafił do nas samochód, którego nazwę rozpoznają prawdopodobnie nawet „zamknięci” na preriach Indianie, a który nie potrzebuje specjalnej wizytówki, by wiedzieć, że to klasyk swojego rodzaju – efektownych Gran Turismo. Ba, Ford nawet nie próbuje uświadamiać swoich klientów oraz pakować specjalnych emblematów świadczących o tym, że dwudrzwiowy pojazd z koniem w grillu to prawdziwy Mustang. Wystarczy bowiem kilka, jakże charakterystycznych elementów, na widok których fanom motoryzacji znacząco rozszerzają się źrenice. Pomijając wspomnianego konia (po zmroku Ford przygotował dodatkowo pewien bajer, a mianowicie hologram mustanga wyświetlany na ziemi z lusterek zewnętrznych), warto zwrócić uwagę na potrójne tylne światła, groźnie wyglądającą sylwetkę z gigantyczną wręcz maską czy też budzące delikatne zaniepokojenie „spojrzenie” przednich reflektorów, a to dopiero początek efektu końcowego stylistów amerykańsko-niemieckiej firmy.


Nie da się ukryć, że najnowsze wcielenie Mustanga zostało bardziej zaokrąglone, odznacza się uwodzącymi spojrzenie przetłoczeniami oraz gładko poprowadzonymi liniami, ale czy to źle? Czy posiadający gdzieś na półce w domu kowbojski kapelusz klienci, wymagają od Mustanga kipiącej surowości tak charakterystycznej dla męskiej, amerykańskiej motoryzacji? Poniekąd pewnie i tak, ale priorytetem dla Forda w tym przypadku było prawdopodobnie udane połączenie oczekiwań z ładunkiem przekonujących Europejczyka wartości i to zdecydowanie się udało. Dwie końcówki układu wydechowego, znakomite proporcje, wrodzona agresja zapowiadająca możliwość delikatnego „wierzgania” tyłem i umieszczone centralnie z tyłu światło przeciwmgielne połączone ze wstecznym. Może i czerwony lakier nadwozia tudzież przeszywający zmysły ryk jednostki V8 są elementami bezsprzecznie kojarzącymi się z amerykańskim Gran Turismo od Forda, jednak granatowy lakier Deep impact blue, 19-calowe, aluminiowe i polakierowane na czarno felgi oraz jasno wykończone wnętrze były delikatnym powiewem świeżości; świeżości, która może stanowić pewien argument przetargowy na europejskim rynku, a skoro o wnętrzu napomknęliśmy…

To docenimy…

Otwarciu długich, „gładko” wystylizowanych drzwi towarzyszy niekłamane przeświadczenie, że dzieje się coś specyficznego – poniekąd wynika to z pewnością z faktu i świadomości w jakim samochodzie chcemy zająć miejsce, ale nie tylko o wagę jednego słowa tutaj chodzi. Przyzwoicie trzymające, obite skórą i całkiem wygodne fotele (opcjonalnie można je zamienić na kubełkowe odpowiedniki firmy Recaro), niska pozycja za dobrze leżącą w dłoniach i „obładowaną” nieco przyciskami kierownicą (co nie jest wadą, ponieważ raz – wygląda to całkiem ciekawie, a dwa – trudności z obsługą tempomatu czy systemu Bluetooth właściwie nie powinny występować) czy „zwarta” konsola centralna z przykuwającym uwagę ułożeniem poszczególnych elementów wyposażenia (warto przede wszystkim zwrócić uwagę na przyciski w dolnej części wspomnianej konsoli nieodparcie kojarzące się z lotnictwem). Kabina pasażerska Mustanga to wygodne miejsce, w którym chce się spędzać czas, podziwiać wyeksponowaną tabliczkę z charakterystycznym koniem i napisem „SINCE 1964”, słuchać przyzwoicie grającego systemu audio Shaker Pro z dwunastoma głośnikami, subwooferem i wzmacniaczem o mocy 390 W (wspomniane audio posiada szeroki zakres basu…) oraz podziwiać z niekłamanym zachwytem (z perspektywy kierowcy rzecz jasna) efekt starań inżynierów Forda (rozpościerającą się za przednią szybą, dużą maskę z efektownymi przetłoczeniami oraz najpiękniejszy chyba element Mustanga Anno Domini 2015 widoczny w lusterkach zewnętrznych czyli urzekające „bioderka”). Łyżeczką delikatnego zawodu mogą się natomiast okazać materiały wykończeniowe dwudrzwiowego Forda (co prawda deskę rozdzielczą pokrywa skóra, zaś spasowanie stoi na przyzwoitym poziomie, to jednak niektóre plastiki są wyczuwalnie słabej jakości) i system multimedialny Ford SYNC 2, którego płynność działania, a dokładniej reakcja na wydawane dotykowo komendy, pozostawia troszkę do życzenia, jednak w codziennym użytku można się do pewnych niedogodności szybko przyzwyczaić i tak jest właśnie w tym przypadku.


Tego (raczej) nie polubimy…

Oczekiwania spoczywające na granatowym samochodzie z uwodzicielską wręcz linią nadwozia nie były małe, ale i takowe być powinny – wszak moja dłoń dzierżyła, co prawda mocno plastikowy kluczyk, ale do klasycznego Gran Turismo od Forda, a w takim pojeździe brakować nie powinno właściwie niczego. Duży, bulgoczący silnik świadczący o dość nieokrzesanej naturze Mustanga? Tak być powinno i rzeczywiście wspomniany koncern oferuje 5-litrowe, znakomicie brzmiące V8, które z mocą znacznie przekraczającą 400 koni mechanicznych prawdopodobnie współgra z tym, czego potencjalny zainteresowany mógłby (a właściwie powinien) od Mustanga oczekiwać. Jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi – redakcję odwiedził jednak egzemplarz nie tyle elegancki tudzież znacznie mniej wulgarny niż można by się było tego spodziewać, co… względnie oszczędny…


Pod długą maską opisywanego Forda znalazła się bowiem jednostka z nowego Focusa RS – co nie brzmi wcale źle, jednak kolejne informacje mogą już wywołać szyderczy uśmiech politowania. Z marketingowego punktu widzenia 2.3-litrowy EcoBoost o czterech cylindrach, który rozwija 317 KM i 432 Nm maksymalnego momentu obrotowego, jest znakomitym pomysłem – wszak nie każdemu odpowiada paliwożerne V8 przypominające niekiedy o konieczności mocniejszego zaciśnięcia pasa, a skoro istnieje możliwość posiadania prawdziwego Mustanga, którym co nieco zaoszczędzimy, to właściwie dlaczego nie? Problem pojawia się przy interpretacji słowa „prawdziwy” – zużycie benzyny na poziomie około 7,3-litra poza terenem zabudowanym (w mieście spalanie wynosi ponad 11 litrów) potrafi oczywiście ucieszyć (zwłaszcza mówiąc o dwudrzwiowym i nielekkim przecież coupe z napędem na tylną oś, które oszczędność winno posiadać gdzieś w końcówkach układu wydechowego), jednak sztucznie generowany przez głośniki dźwięk jednostki napędowej czy świadomość czterocylindrowego agregatu schowanego gdzieś pod ciężką klapą wspomnianej maski, nie nastrajają zbyt pozytywnie.

Wrażenia z jazdy są dosyć ciekawe i nie można powiedzieć jakoby czterocylindrowy Mustang przyspieszał z wyraźną zadyszką – 317 koni mechanicznych całkiem sprawnie rozpędza tylnonapędowego Forda, potrafi zagwarantować pewny manewr wyprzedzania i nieźle współgra z resztą elementów najnowszego Mustanga (stosunkowo twardym zawieszeniem, precyzyjną, krótką i pewnie działającą skrzynią biegów o sześciu przełożeniach tudzież całkiem bezpośrednim układem kierowniczym [notabene tryb Normal tak naprawdę niewiele się różni od trybu Sport – oba dają wystarczającą ilość informacji co aktualnie robią przednie koła Forda Mustanga]). Wszystko wydaje się więc być tak, jak należy, jednak dopiero co podany hamburger w knajpie za rogiem też może wyglądać na świeży…

Moralny dylemat związany z Fordem Mustangiem wyposażonym w 2.3-litrowy silnik EcoBoost nie polega raczej na awaryjności danej jednostki, generowanej mocy czy przyspieszeniu do katalogowych 100 km/h – dylemat tkwi w głowach potencjalnych klientów czy też fanów motoryzacji. Wspomniane na początku traktowanie głównego bohatera niniejszego artykułu w sposób niespecjalnie wyjątkowy, było od razu skazane na niepowodzenie. Mustanga można traktować jako atrakcyjne i całkiem efektowne Gran Turismo, którego głównymi walorami mają pozostać bogate wyposażenie, sporych rozmiarów silnik czy pewnego rodzaju beztroskie pokonywanie każdego kolejnego kilometra, jednak Ford wyposażony w charakterystyczny emblemat galopującego konia, dorzuca jeszcze do tej puli coś od siebie i nie można pozostać obojętnym na ładunek emocjonalny tudzież wizerunek tego samochodu w społeczeństwie. Mustang z czterocylindrowym silnikiem pod maską, który wypełnia tak naprawdę 70% dostępnej pod nią przestrzeni? Można i co niezwykle istotne – taki samochód potencjalny klient może nabyć za całkiem sensowne pieniądze (cena wersji podstawowej Mustanga z 2.3-litrową jednostką to 157 000 zł), tylko jak spojrzeć w niedowierzające oczy dalekiego wujka, na którego podjeździe stoi starsza wersja Mustanga z bulgoczącym V8? Chwila zapomnienia, logicznego myślenia czy umiejętności liczenia pieniędzy? Pierwsze skrzypce grają w tym przypadku emocje, a te (subiektywnie) jasno podpowiadają – jeżeli Ford Mustang to ośmiocylindrowa jednostka o pięciu litrach pojemności – i tak atrakcyjną cenę otrzymamy w gratisie z podpórką ciężkiej maski oraz brakiem jakiejkolwiek osłony pod silnikiem, ale takie rzeczy się wybacza…

Serdecznie dziękujemy Bartoszowi Kowalewskiemu za realizację sesji zdjęciowej.

www.bkfoto.carbonmade.com

Facebook

DANE TECHNICZNE Ford Mustang Fastback 2.3 EcoBoost 317 KM
Silnik / Pojemność benzyna / 2261 cm3
Układ / Liczba zaworów R4 / 16
Moc maksymalna 233 kW (317 KM) / 5600 obr./min
Moment obrotowy 432 Nm / 3000 obr./min
Zawieszenie przód kolumny MacPhersona
Zawieszenie tył wielowahaczowe
Napęd tylny
Skrzynia biegów manual, 6 biegów
Prędkość maksymalna 233 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h 5,8 s
Zużycie paliwa (miasto/trasa/mieszany) wg. producenta: 10,1 / 6,8 / 8,0 l/100 km
nasz test: 11,3 / 7,3 / 9,3 l/100 km
Długość / Szerokość / Wysokość 4784 / 2080 / 1381 mm
Rozstaw osi 2720 mm
Masa własna / Dopuszczalna 1695 kg
Bagażnik w standardzie 408 l
Bagażnik po złożeniu siedzeń -
Pojemność zbiornika paliwa 59 l
EKSPLOATACJA I CENA
Gwarancja mechaniczna 2 lata
Przeglądy wg. wskazań komputera
Cena wersji podstawowej 157 000 zł (Fastback 2.3 EcoBoost 317 KM)
Cena wersji testowanej 169 000 zł (Fastback 2.3 EcoBoost 317 KM + dodatki)

Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zastrzeżone!

Leave A Comment