Audi TT 2.0 TFSI Quattro S-line – AUTO TEST

Audi TT 2.0 TFSI Quattro S-line

Odrodzenie

Audi TT – samochód, który można kochać lub nienawidzić. Dla jednych przykład idealnej stylistyki, a dla innych obiekt żartów o orientacji seksualnej właściciela. Cóż, czas raz na zawsze ukrócić te domysły i przekonać się co jest warta najnowsza, trzecia już generacja Audi TT.


Wygląd

Pierwszy kontakt jest naprawdę obiecujący. Auto jest bardzo agresywne, zwłaszcza od przodu. Dużo kanciastych i ostrych linii pozwoliło nadać kształty, których wcześniej zdecydowanie brakowało. Sylwetka auta mocno się nie zmieniła – TT zawsze będzie wyglądać podobnie i charakterystycznie. Nie zabrakło też sportowych akcentów takich jak świetnie wyglądający metalowy wlew paliwa, dwie pokaźne końcówki wydechów czy też elektrycznie wysuwany spojler. Swoją drogą, jest on dobrym wyznacznikiem: otwiera się powyżej 130 km/h i daje nam do zrozumienia – ZWOLNIJ. Testowany egzemplarz miał tylko jeden problem: koła.

W niektórych autach powinna być europejska dyrektywa zakazująca zakładania zbyt małych felg. Kurde, skoro z krzywizną banana przeszło, to z felgami powinno być jeszcze prościej! Poważnie, sylwetka TT na tym 17-calowym kole wygląda naprawdę słabo… Dokładnie ten sam egzemplarz na polskiej premierze modelu miał przepiękne dwudziestki, na których prezentował się fenomenalnie. Dobrze, że to element, który łatwo wymienić. Choć z drugiej strony, mniejsza felga = większy profil, co znacząco wpłynęło na komfort podróżowania.

Na 20-calowych felgach jazda Audi TT przypominała odbijanie się piłeczki ping-pongowej od stołu. Czucie drogi było tak dobre, że byłem w stanie odgadnąć czy przejechaliśmy po liściu klonu czy dębu. Zmniejszając aluminiową felgę zwiększył się profil opon, co wpłynęło nieco na poprawę komfortu. Ale tak jak mówię, tylko nieco. Samochód wciąż jest bardzo twardy i taki musi być. Nie wyobrażam sobie, żeby samochód, który ma być określany jako sportowy miał pływać po drodze, tak się po prostu nie da. Ale do właściwości jezdnych jeszcze dojdziemy, pora zająć miejsce za kółkiem.

Wnętrze

Audi TT od pierwszych chwil urzeka swoim wnętrzem. Projekt deski rozdzielczej jest fenomenalny dzięki swojej prostocie. Próżno tu szukać wystających ekranów czy dużego natłoczenia przycisków. Jest świetna kierownica, 3 centralne nawiewy i kilka przełączników pod nimi (dokładnie 8). I w zasadzie to wszystko, dlatego kierowca może się w stu procentach skupić na jeździe, a nie na rozpraszających zbędnych wodotryskach. Audi super przejrzysty kokpit uzyskało dzięki zaprojektowaniu na nowo obsługi „klimatu” w kabinie. Teraz wszystkie zmiany dotyczące temperatury, nawiewów czy podgrzewania foteli dokonamy za pomocą nawiewów. Nie, to nie pomyłka, każdy z nawiewów ma dodatkowe pierścienie, które w zależności od przydzielonej funkcji kręcą się lub są wciskane. Brzmi to naprawdę dziwacznie, ale uwierzcie mi, takie nie jest. Zresztą nawet jakby komuś było trudno to ogarnąć, to jak często podczas jazdy sięgamy do zmiany temperatury lub nawiewów? No właśnie, ustawia się raz i tyle. Moim zdaniem świetne posunięcie.

Drugie równie dobre posunięcie to Audi Virtual Cockpit, czyli w pełni cyfrowe zegary (12,3 cala), które pełnią teraz rolę również centrum dowodzenia. Do tej pory pomiędzy zegarami mieliśmy małe okrojone menu, w którym mogliśmy zmienić radio czy też zadzwonić do ostatnio wybieranego numeru. Audi postanowiło to kompletnie przemodelować i zastosować w pełni elektroniczny wyświetlacz pełniący teraz funkcję w zasadzie wszystkiego. Zwłaszcza widok nawigacji Google Maps na pełnym ekranie robi piorunujące wrażenie. A wygląda to tak:

Przyznacie, że nawigacja odpalona na pełnym ekranie, zwłaszcza z dostępną funkcją Google Earth wygląda kapitalnie. Oczywiście, wymaga to słonej dopłaty, bowiem auto musi mieć podłączenie do Internetu. Z ciekawostek, z Audi TT można rozmawiać i wcale nie są to objawy schizofrenii. Na dość popularną komendę „jestem głodny” błyskawicznie proponuje nam najbliższe punkty gastronomiczne. Tak samo odpowiada jak napomkniemy, że mamy potrzebę fizjologiczną… Jedyne czego mi brakuje to nieco więcej sportowych akcentów. Podczas odpalenia trybu Dynamic, wskaźniki powinny automatycznie być bardziej rasowe. Taka opcja jest w odmianie TTS, ale myślę że i spokojnie w zwykłej TT by się sprawdziła. Dodatkowo minusem nawigacji Google Maps jest brak informowania o radarach albo niebezpiecznych punktach.

O wykonanie czy materiały zastosowane w aucie możecie być spokojni, to klasa sama dla siebie. Na szczególną uwagę zasługują dwukolorowe kubełkowe fotele wykończoną pikowaną skórą. Przyjemność dla oka i wygoda podczas szybkiego pokonywania kolejnych zakrętów. Audi TT jest teoretycznie 4-osobowe, ale wystarczy spojrzeć na te pionowe skrawki fotela, które znajdują się za plecami kierowcy i pasażera, aby zrozumieć, że nie zmieści się tam nikt. Nieważne czy mówimy o niewielkim dorosłym czy o dziecku, o karze czy może o zakładzie – nie ma szans, nikt tam nie wejdzie. Jedyne zastosowanie tej przestrzeni to dodatkowe miejsce na bagaż. Zresztą, sam bagażnik oferuje 305 litrów, co wydaje się być uczciwym wynikiem.

Użytkowanie auta sportowego niesie ze sobą szereg niedogodności, które dostajemy w pakiecie. Po pierwsze, musimy nauczyć się szukać odpowiednich miejsc parkingowych. Osobiście polecam te prostopadłe z dwóch powodów. Po pierwsze, równoległe muszą być naprawdę szerokie, tak aby bez problemu otworzyć długie drzwi, a po drugie zminimalizujemy szanse zadrapania czy nawet popękania zderzaka z przodu, który jest bardzo nisko osadzony. Kolejna kwestia to wsiadanie i wysiadanie z TT. Pozycja za kierownicą jest bardzo niska, siedzi się praktycznie na ziemi, dlatego zajęcie miejsca wymaga odrobiny gimnastyki. Potem przyjdzie nam jeszcze utrudnione sięganie po pas, który jest gdzieś daleko za plecami. Audi mogłoby opracować system podawania pasa, ale już nieraz widziałem jak takie konstrukcje są kruche i łatwe do zniszczenia. Obędzie się bez takiego gadżetu. Wszystko wymienione w tym akapicie to bolączki, które zrekompensuje z górką radość z jazdy.

Silnik i właściwości jezdne

O radość dba kilka czynników, a pierwszy z nich to silnik. Pod maską wylądowała jednostka 2.0 TFSI znana między innymi z innych sportowych aut koncernu VAG takich jak: Polo R, Golf GTI, Golf R, Octavia RS, Scirocco R, Audi S3, New Beattle Sport, Leon Cupra. Dorzucić do tego jeszcze można cywilne odmiany Audi czy Volkswagenów i mamy komplet. Całkiem pokaźną rodzinkę obsługuje ta jednostka, ale wcale mnie to nie dziwi. Silnik ma niesamowity potencjał, co widać w danych – ten sam motor może mieć od 220 do aż 300 KM w zależności od ustawień. Żeby nie było najmocniejsza odmiana 300-konna (S3, Golf R) ma kilka mechanicznych zmian i nie jest to tylko kwestia programu. Niemniej jednak, chylę czoła przed tą jednostką.

W Audi TT silnik generuje 230 KM oraz 370 Nm dostępne już od 1600 do aż 4300 obr/min. Mimo iż nie wydaje się, że jest bardzo dużo mocy, to dzięki niskiej wadze na poziomie 1300 kg oraz świetnemu napędowi na cztery łapy Quattro auto osiąga pierwszą setkę już po 5,3 s! Niesamowite! Każdy kto myśli, że auto ma mało męską opinię po takim starcie szybko zmieni zdanie… Samochód z każdej prędkości przyspiesza z niesamowitą łatwością i bez problemu osiąga 200 km/h. Zresztą na zegarach dumnie prezentuje się liczba 300 km/h, a prędkość maksymalna ograniczona elektronicznie wynosi „zaledwie” 250 km/h.

Dobre przyspieszenie to nie wszystko. Samochód dzięki napędowi na cztery koła i bardzo sztywno zestrojonemu zawieszeniu prowadzi się naprawdę rewelacyjnie i co najlepsze pozwala na dużo szaleństwa. Ustawiając tryb jazdy na Dynamic napęd przenoszony jest w większości na tylną oś, dzięki czemu możemy prezentować efektowne slajdy. Dla osób nie do końca pewnych swoich umiejętności Audi postanowiło zamontować dwupoziomowo dezaktywowaną kontrolę trakcji. Jednorazowe kliknięcie ustawia ją w tryb Sport, który pozwoli sprowokować samochód do poślizgu, choć w sytuacji kryzysowej jeszcze to auto wyciągnie z opresji. Dłuższe przyciśnięcie spowoduje jej pełne wyłączenie i zdanie się tylko na swoje doświadczenie. Układ kierowniczy jest precyzyjny, choć moim zdaniem wspomaganie powinno być minimalnie słabsze. Tak jak już wspominałem wcześniej, samochód jest naprawdę twardy, ale raczej każdy kto się na niego decyduje ma tego świadomość. Dzięki temu każdy zakręt to prawdziwa przyjemność, auto jest niczym przyklejone do asfaltu.

Ostatnim punktem wartym odnotowania jest progresywny układ wydechowy, który zaczyna głośniej krzyczeć w trybie Dynamic. Jest to piękny ryk, który swoje apogeum ma przy zmianie biegów: potężne pierdnięcie przeszywa kabinę oraz całą okolicę. Genialne! Dodatkowo w kabinie swoje palce maczali informatycy, którzy poprawili doznania audio poprzez magiczną sztuczkę. Podobno głos jest podbijany przez wibratory umiejscowione w okolicach szyb, które wprawiają ją w drgania. Początkowy efekt jest świetny, choć potem nieco męczy i czuć że jest on nieco sztuczny. Na pochwałę zasługuje też super szybka automatyczna skrzynia o 6-ciu przełożeniach S-tronic.

Audi TT 2.0 TFSI Quattro S-line

Poza benzynowymi dwulitrowymi odmianami w konfiguratorze widnieje jeszcze wersja wysokoprężna. Dumne 2.0 TDI może i generuje 184 KM i pokaźne 380 Nm, ale tak naprawdę nikogo to nie powinno obchodzić. Ba, Audi powinno wycofać taką opcję, bowiem klekot pod maską w małym sportowym aucie to nieporozumienie. Nie przekonają mnie argumenty, że nieźle jeździ i mało pali. Ten drugi jest już w ogóle śmieszny, bowiem podczas testu nasza benzynowa wersja w mieście podczas spokojnej jazdy (wręcz emeryckiej) w trybie Efficiency potrafiła osiągnąć wyniki poniżej 8 litrów! W 230 konnym aucie z napędem na cztery łapy! Fakt, wymagało to dużo cierpliwości i wyrzeczeń z fantastycznego przyspieszenia, ale to było tylko w ramach próby. Podczas normalnego użytkowania po mieście trzeba liczyć się z wynikiem na poziomie 10-11 litrów. Na trasie za to bez problemu schodzimy do 7-8. Powtórzę jeszcze raz, gdyby ktoś nie zrozumiał: pod żadnym pozorem nie kupujemy diesla w Audi TT. Tylko i wyłącznie benzynę.

Podsumowanie

Audi TT przeszło niemałą metamorfozę. Niczym podczas dennych programów dla kobiet, gdzie po kilku godzinach u makijażystek i stylistów, szara kura domowa przepoczwarza się w sex bombę, tak TT z metroseksualnego chłopca stało się młodym mężczyzną. Z jedną różnicą: Audi o poranku wciąż będzie wyglądało tak samo dobrze, w przeciwieństwie do niewytapetowanych kobiet. A i być może kosztuje zdecydowanie mniej niż wszystkie markowe kosmetyki, szyte na miarę sukienki i wytworne restauracje razem wzięte. Ceny za podstawową odmianę z napędem na przód i manualną skrzynią zaczynają się od 159 200 zł. Dopłata do automatycznej przekładni i napędu na cztery koła to kolejne 24 400 zł. Drogo, ale w cenie dostajemy zadziornego, szybkiego i przyciągającego wzrok sportowca, który na rynku nie ma konkurencji.

DANE TECHNICZNE Audi TT 2.0 TFSI Quattro S-line
Silnik / Pojemność benzyna / 1984 cm³
Układ / Liczba zaworów R4 /16
Moc maksymalna 169 kW (230 KM) / 4500 obr/min
Moment obrotowy 370 Nm / 1600 - 4000 obr/min
Zawieszenie przód kolumny MacPhersona
Zawieszenie tył wielowahaczowe
Napęd 4x4
Skrzynia biegów automatyczna, 6 biegów
Prędkość maksymalna 250 km/h (ograniczona elektronicznie)
Przyspieszenie 0-100 km/h 5,3 s
Zużycie paliwa (miasto/trasa/mieszany) 10,9 / 8 / 9.6 (l/100 km)
Długość / Szerokość / Wysokość 4177 / 1832 / 1353 mm
Rozstaw osi 2505 mm
Masa własna / Dopuszczalna 1335 / 1830 kg
Bagażnik w standardzie 305 l
Bagażnik po złożeniu siedzeń 710 l
Pojemność zbiornika paliwa 50 l
EKSPLOATACJA I CENA
Gwarancja mechaniczna 2 lata
Przeglądy według wskazań komputera
Cena wersji podstawowej 159 200 zł (2.0 TFSI 230 KM, napęd na przednią oś, manulna skrzynia)
Cena wersji testowanej 257 940 zł

Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zastrzeżone!

Leave A Comment