Kwestią czasu było zainteresowanie się firm modyfikujących na co dzień różnego rodzaju samochody nowym Fordem Mustangiem, choć nie da się ukryć, że pierwszy jest amerykański Hennessey. Efekt końcowy robi wrażenie i to bez zbędnego naciągania subiektywnej prawdy – inżynierowie z Teksasu postawili na względną prostotę kosztującą minimum 59 500 dolarów (łącznie ze „zwykłym”, seryjnym Mustangiem będącym wdzięczną, wydaje się, bazą pod modyfikacje). Kultowe już coupe otrzymało 20-calowe felgi ze stopu metali lekkich, tylny dyfuzor, wykonane z karbonu: spojler na klapie bagażnika, nowe progi oraz dokładkę przedniego zderzaka i dość znaczące wzmocnienie 5-litrowej, ośmiocylindrowej jednostki benzynowej (nowa turbosprężarka, układ wydechowy ze stali nierdzewnej, zmodyfikowane wtryskiwacze i przeprogramowana elektronika silnika zaowocowały bowiem mocą 727 KM, momentem obrotowym o wartości 856 Nm, przyspieszeniem do 100 km/h w 3,6 sekundy i wynikiem 11,2 sekundy na dystansie ćwierć mili). Jest atrakcyjnie (kwestia gustu) i szybko, a za sprawą jedynie 500 egzemplarzy jakie zostaną wyprodukowane również i wyjątkowo, niemniej jednak czekamy na kolejne propozycje dotyczące tytułowego pony cara i obiecywaną przez firmę Hennessey modyfikację 2.3-litrowego silnika Ecoboost …