Nowe Audi TT – Pierwsza Jazda

Nowe rozdanie
Koniec z metroseksualnym wyglądem i pogardą innych użytkowników dróg. Audi zrywa z wizerunkiem chłopca po solarium i tworzy sportowca z krwi i kości. Tylko czy to mu się uda?


Dacie wiarę, że pierwsza generacja Audi TT została zaprezentowana niemal 20 lat temu? Dokładnie w roku 1995 roku producent pokazał światu model koncepcyjny, który 3 lata później wszedł do produkcji w niemal niezmienionej formie. Wzbudził on mnóstwo zachwytów ze względu na swoją rewolucyjną jak na tamte czasy sylwetkę. Dziś patrząc wstecz dziwię się jak komuś mógł się podobać samochód, w którym ciężko odróżnić tył od przodu. Wyglądał jak ucięta piłka włożona w donuta… Nic dziwnego, że krągłości, którymi emanowało TT bywały często wyśmiewane, a auto zostało okrzyknięte w niektórych kręgach jako „mało męskie”. Osiem lat później producent zrozumiał swój błąd i nadał autu nieco poważniejsze rysy. Do tego dołączyły naprawdę mocarne silniki z 365 KM odmianą RS na czele. Audi powoli zaczynało iść w stronę sportowcu, zostawiając za sobą opinię strojnisia.
Nowe Audi TT Pierwsza Jazda
Dziś mamy rok 2014, a do salonów na całym świecie wjechała 3 już generacja TeTetki. Pierwsze wrażenie? Samochód, zwłaszcza z przodu, jest dużo bardziej wyrazisty. Ostre kształty świetnie podkreślają sportowe aspiracje. Przód, swoją drogą, ma swoje geny w dwóch najbardziej rasowych modelach sportowych Audi: grill podobny jak do tego w R8, a pionowe światła do jazdy dziennej są zapożyczone od zwycięzcy LeMans R18 E-Tron Quattro. Oczywiście, charakterystyczna sylwetka z kuliście zakreślonym dachem wciąż pozostała, przez co nikt na drodze nie będzie miał trudności z odgadnięciem modelu. Szkoda trochę, że tył auta wygląda niemal tak samo jak poprzednia generacja…

Największą rewolucję auto przeszło w środku, gdzie nastąpiły 2 poważne zmiany, które moim skromnym zdaniem są rewelacyjne. Po pierwsze, producent pozbył się panelu do obsługi klimatyzacji z kolumny centralnej. Zamiast tego siła nawiewów czy temperatura są obsługiwana za pomocą pokręteł ukrytych w nawiewach. Pomysł genialny w swojej prostocie i bardzo wygodny! Jedyny minus: teraz nie można robić żartów pasażerowi z podgrzewaniem jego fotela. Przycisk do tej funkcji wylądował w nawiewie w prawym lusterku (analogicznie dla kierowcy jest przy lewym). Druga zmiana była jeszcze większym szokiem: zniknął centralny wyświetlacz. Nie, nie będzie on wysuwał się z deski rozdzielczej jak np. w A3. Tym razem to prawdziwa rewolucja.
Nowe Audi TT Pierwsza Jazda
Gadżet jest tak świetny, że dostanie swój własny akapit. Mowa tutaj o Audi Virtual Cockpit, czyli 12,3-calowym wyświetlaczu, który zastępuje standardowe analogowo-cyfrowe zegary. Myślicie, że to żadna nowość i chociażby BMW czy Volvo od dawna takie coś oferują. Rozwiązanie Audi bije ich na głowę. W ramach tego ogromnego ekranu możemy odpalić np. nawigację, a na niej pojawi nam się dodatkowo prędkościomierz czy obrotomierz. Opcje można rozszerzać i przesuwać wedle naszych potrzeb i zamiłowań. Ciężko to wytłumaczyć, ale wygląda to fantastycznie i równie dobrze się z tym jeździ. Samochód przez takie rozwiązanie jest jeszcze bardziej skoncentrowany na kierowcy, a minimalistyczne wnętrze pomaga skupić się na drodze i na frajdzie z jazdy. A ta jest baaaardzo duża.

Pod maskę TT mogą trafić dwie jednostki 2.0 TFSI i 2.0 TDI. Tę drugą od razu wybijcie sobie z głowy. Nie dlatego, że jest słaba, tylko dlatego, że nie pasuje do tak rasowego auta. No i 7.1 do 100 km/h raczej szałowym wynikiem nie jest. Zresztą, już poprzedniej generacji w Polsce prawie nikt nie kupował z klekotem, więc i zapewne teraz tak będzie. Jedyny słuszny i prawilny wybór to benzynowy turbodoładowany silnik o mocy 230 KM. Jest to podstawowy motor w cenniku, ale nie myślcie, że jest wolny. Przyspieszenie do setki to 5,6 s z napędem na przód oraz 5,3 s z napędem Quattro. Jakieś pytania? Tak myślałem. A przecież właśnie pojawiła się odmiana TTS też z 2.0 TFSI pod maską, ale w wariancie 310 KM. Ależ to musi być już przeciąg… Zresztą już na papierze sprint robi wrażenie: 4.6 s, czyli tyle ile poprzednie TT RS! A Audi już zapowiedziało, że najbardziej hardcorowa odmiana również się pojawi…

W nasze ręce trafiła odmiana benzynowa z 6-stopniową automatyczną skrzynią biegów S-Tronic oraz z napędem Quattro. Pierwsze spostrzeżenie? Jak to pięknie brzmi! Gang silnika jest naprawdę donośny, a wbijając kolejne biegi słyszymy charakterystyczne basowe pierdnięcie z wydechów. I mam tu na myśli boski pierd Zeusa, a nie jakiś tam kleks. Co ciekawe, dźwięk idzie zarówno z wydechów jak i z szyby…. Nie, nie przejęzyczyłem się. Auto podobno wyposażone jest w specjalne wibratory które są przymocowane przy przedniej szybie i podczas przyspieszania wprowadzają jakiś dodatkowy rezonans czy coś w tym stylu i podkręcają jeszcze bardziej rasowo dźwięk. Przepraszam, że nie potrafię tego dokładniej wyjaśnić, ale jak to było tłumaczone to szukałem szczęki na ziemi. Pomijając niezły dźwięk, auto jest naprawdę piekielnie szybkie. Tutaj zasługa też mniejszej masy, która w stosunku do poprzednika zmniejszyła się o 50 kg. W związku z tym, nie trzeba było też specjalnie wzmacniać hamulców, które spokojnie dają sobie radę.


Tak samo jak napęd Quattro. Mieliśmy okazję pojeździć samochodem po macie poślizgowej z wyłączonym całkowicie ESP i frajda jest niesamowita. Auto bardzo łatwo wprowadzić w kontrolowany poślizg, a jeszcze łatwiej jest go z niego wyprowadzić. Podczas normalnej jazdy tylko 10 % napędu jest przenoszone na tylną oś, a cała reszta na przód. W trybie Dynamic role się odwracają, a samochód staje się nadsterowany. Świetna zabawa i oczywiście bezpieczeństwo na drodze.
Nowe Audi TT Pierwsza Jazda
Kolejna uwaga: zapomnijcie o komforcie. Zawieszenie jest piekielnie twarde, a w połączeniu z 20-calowymi kołami i naszymi drogami tworzy mieszankę wybuchową. Naprawdę, po godzinnej jeździe miałem ochotę wyjść i pozabijać tego kto wylewał asfalt na tych cholernych dziurawych drogach. Mała wskazówka dla was: jeśli chcecie kupić TT, to pomyślcie jednak nad 19-calowymi felgami. Będzie równie ładnie, a przy okazji oszczędzicie kilkaset złotych na wizytach u dentysty w celach wymiany uśmiechu. Twardy zawias ma tez swoje ogromne plusy. Auto w bardzo szybkich łukach trzyma się jak szalone, nie wychylając się przy tym prawie nic. Na pochwałę zasługuje też progresyjny układ wydechowy, którego siłę wspomagania można również regulować.

A co z ceną i konkurencją? Zacznę od drugiej kwestii. Audi TT jako takiej konkurencji na rynku po prostu nie ma… O ile jeszcze z przednim napędem można by skonfrontować Peugeota RCZ R (270 KM, 5,9 s 153 000 zł), o tyle dla 4-napędówki nie ma odpowiednika. Mercedes SLK, BMW Z4 czy nawet Porsche Boxster (to już chyba za wysokie progi dla Audi), nie dość, że mają napędy tylko na tylną oś, to oferują zupełnie inne nadwozia typu roadster i jeszcze mniejszą funkcjonalność. Chociaż w zasadzie na tylnej kanapie Audi TT nie usiądzie kompletnie nic, ale z drugiej strony mamy przynajmniej miejsce dodatkowe na torbę, czego w przypadku Z4 czy SLK nie możemy powiedzieć. A teraz cena. Podstawowe Audi TT z benzynowym silnikiem 2.0 TFSI 230 KM, napędem na przód i ręczną skrzynią biegów to wydatek rzędu 159 100 zł. Za odmianę z Quattro i skrzynią automatyczną trzeba zapłacić 24 400 zł więcej. Ceny diesli nie powinny was interesować, przy tak genialnej jednostce benzynowej.

Nie chcę wyciągać zbyt szybkich wniosków, ale jeden dzień spędzony za kółkiem nowego TT zmienił całkowicie mój pogląd o nim. Do tej pory uważałem to auto za takiego pseudolalusia, który tylko fajnie wygląda i czasem lepiej pojedzie (TTS i TTRS). Nowa generacja potwierdza, że czasy udawania się skończyły, a TT to w końcu prawdziwy rasowiec. Koniec z homo emocjami. Czas na moto emocje z zapachem spalonej benzyny i opon!

Bartłomiej Urban

Leave A Comment