Seat Leon ST 1.4 TSI 125 KM – TEST DŁUGODYSTANSOWY cz. 3/3

Trzecia i zarazem ostatnia część naszego eurotripa. Tym razem obieramy azymut na dom Seata, czyli jedziemy do Hiszpanii, Ole!
Seat Leon ST 1.4 TSI 125 KM


Trasa z Paryża do Barcelony, wiedzie głównie autostradami i drogami szybkiego ruchu, co jest mocno monotonne i nudne, a dodatkowo dość kosztowne. Przejechanie 100 km autostrad (większość niestety płatne) kosztuje około 10 euro. Patrząc na dystans do pokonania, czyli ponad 1000 km, w oczach mieni nam się niemała sumka, którą możemy przeznaczyć na nie co innego jak paliwo. Jako że nigdzie mi się nie śpieszyło wybrałem trochę inną trasę, dużo bardziej urozmaiconą i z jednym, pięknym bonusem. Postanowiłem wkroczyć do Hiszpanii, przez Pireneje, drogę która łączy Francję, Andorę i Hiszpanię. Coś fantastycznego.

Jeżeli Transfagarasan road w Rumunii jest najlepszą trasą na świecie, to ta droga musi być na drugim miejscu. Kręte odcinki, długie proste no i te widoki na Pireneje! Jest jeszcze jedna rzecz, która jest cudowna, a mianowicie tunele i to takie o długości nawet ponad 5 km! Przez myśl od razu przeszła mi możliwość przejechania jakimś samochodem z groźnie ryczącym silnikiem i wydechem. Polecam tę trasę, jest wręcz idealna. Dodatkowo w Andorze paliwo jest dużo tańsze niż u pozostałych zachodnich sąsiadów, więc można zatankować i jechać dalej! Seat Leon ST dostał niemały wycisk na tych serpentynach, ale muszę szczerze przyznać, że spisywał się naprawdę świetnie. Zawieszenie jest dość twardo zestrojone, a układ kierowniczy bardzo precyzyjny, dlatego radość z jazdy była naprawdę świetna. Choć, nie powiem chętnie wróciłbym tutaj odmianą Cupra…

Po 13 h jazdy i pokonaniu 1044 km dotarliśmy do Barcelony, miasta które nigdy nie śpi i zawsze tętni życiem. Z nieba leje się tam prawie zawsze żar, a na ulicach jest pełno cudaków zabawiających licznych turystów. Oczywiście, nie sposób nie powiedzieć paru słów o motoryzacji. Styl jazdy jest dużo bardziej spokojny i ułożony niż we Francji. Bliżej mu do ładu niemieckiego. Nikt tutaj się nie śpieszy, pieszy zawsze jest najważniejszy, a i samochody wydają się być dużo mniej zmęczone. Oczywiście, marką numer jeden wydaje się Seat, choć nie jest to aż tak widoczne jak w przypadku Francji. Czuć, że marka miała chwilę kryzysu, ale widząc jak dużo nowych Leonów jeździ po drogach, raczej ma się już dużo lepiej. Zresztą jak już o Seacie mówimy, to zbliżamy się do naszego głównego celu wyprawy, położonego zaledwie 25 km od Barcelony. Jest nią miejsce, w którym nasz testowany Leon został wyprodukowany, czyli fabryka Seata.

Obszar jaki zajmuje fabryka Seata w Martorell jest przeogromny, a samo jego objechanie samochodem w koło zajmuje z 15 minut. Ilość ludzi, ciężarówek i samych Seatów jaka się tam przewija jest nie do zliczenia. Praktycznie ¾ aut tam to właśnie nowe Leony w każdych możliwych konfiguracjach. Pozostałe samochody to inne modele hiszpańskiego producenta. Na terenie fabryki znajduje się też dział Seat Sport, gdzie swoje muskuły prężyły nowe Cupry. Podobno w przyszłym roku ma dołączyć Cupra w odmianie kombi, jednak nam nie udało się nic takiego dostrzec. Z mocno zakamuflowanych aut, mignęła nam przez chwilę para Audi Q3, które również tam są produkowane. Czy wiecie, że co czwarty zamawiamy Leon jest w odmianie kombi? Nieźle, a przecież to pierwszy raz kiedy Seat zaprezentował powiększonego Leona. Zresztą marka się rozwija i to mocno, a dowodem mają być kolejne modele przedstawione już niedługo. Szkoda, że musimy już wracać..

Seat Leon ST 1.4 TSI 125 KM


Przez kilkanaście dni zrobiliśmy Seatem niemal 5700 km, czyli tyle ile średnio przejeżdża Polak w 4-5 miesięcy. W tym czasie sprawdziliśmy samochód w niemal każdych warunkach i prześwietliliśmy go na wylot. To co nas urzekło to komfort, wygoda i rewelacyjny silnik 1.4 TSI. Średnie spalanie z całej wyprawy to znakomite 5.8 l, przy średniej prędkości 84 km/h. Spokojna jazda na odcinku 170 km zaowocowała wynikiem 4.4 litra. Niesamowite! W samochodzie spędziliśmy 70 h, z czego były dni, że jechaliśmy nawet po 15 h. Po podróży zawsze wychodziliśmy wypoczęci, a auto zaskakiwało nas ekonomicznością. Wciąż nie możemy wyjść z podziwu nad aktywnym tempomatem, z którego korzystaliśmy non stop. Zawsze działał, zawsze czujny, mimo iż przez ponad 2 tygodnie nigdy go nie myliśmy ani przecieraliśmy (zebrał owady z 5 krajów).

Kolejne zalety to bardzo przestronne wnętrze, przydatne schowki pod siedzeniami i wygodny regulowany podłokietnik. Plusem jest też świetnie granie oraz zestaw bluetooth, nieodłączny w podróży. Auto oczywiście ma tez wady, choć są one kroplą w morzu zalet. Po pierwsze, kierownica powinna być obszyta dużo lepszej jakości skórą, bo ta jest twarda jak 3 dniowa bagietka. Kolejna sprawa to znaczek Seata na kierownicy, który w słoneczne Hiszpańskie dni bardzo mocno odbija światło, co potrafi rozproszyć. Ostatnia rzecz: mimo wygaszenia ekranu sam się wybudzał kiedy regulowaliśmy głośność audio z poziomu kierownicy. Szkoda też, że do Leona nie można zamówić systemu multimedialnego z większym wyświetlaczem dostępnego w Skodzie czy VW. Niezłym zestawem za to okazał się grafitowy lakier i jasne wnętrze. Z zewnątrz auto bardzo mało się brudzi, a w środku nie nagrzewa się i jest reprezentacyjne.

Seat Leon ST 1.4 TSI 125 KM
Seat Leon ST to świetne wszechstronne auto o przepięknej stylistyce. Benzynowy turbodoładowany silnik spisuje się znakomicie, zawieszenie i układ kierowniczy potrafi dać wiele radości z jazdy, a ogromny bagażnik pomieścić mnóstwo bagaży. Nic tylko pakować się i jechać w świat. Po prostu SEAT and drive.


Seat Leon ST 1.4 TSI 125KM
Pierwsza część testu

Druga część testu

4 Comments

Leave A Comment