Dziś 22 września – Europejski Dzień bez Samochodu. Czy jest lepszy sposób aby go uczcić niż pojeździć szybkim, groźnym i dużo palącym samochodem? Tak, wiem jesteśmy okrutni…
Bohater dzisiejszego testu to gatunek niemalże wymarły. Duża moc, napęd na tył i możliwość wyłączenia wszystkich elektronicznych wspomagaczy – jeszcze chwilę i będziemy na to mówili oldschool. Do tego marka, która kojarzy się z dresiarzami, gangsterami i innym marginesem społecznym. Cóż, jeśli tylko oni mogą takimi autami jeździć, to chyba muszę częściej wkładać dres z czterema paskami i zabrać żonie jakiś złoty łańcuch. BMW od lat tworzy samochody o niesamowitych właściwościach jezdnych, a od czasu do czasu wypuszcza „coś” oznaczone emblematem M. Tym razem nie jest to „pełna eMka”, a tylko M235i, czyli coś w stylu „czekając na M2”.
O ile przyczepianie magicznych eMblematów do klekoczących diesli uważam za niestosowne, tak ta mała narwana coupeta zasługuje na miano wściekłej. Pod maską drzemie dobrze nam znany 3-litrowy silnik, który w tym wariancie wypluwa 326 KM. 326 bardzo wściekłych koni mechanicznych. Tak jak już wspominałem, auto ma napęd na tył, niezły rozkład mas i możliwość wyłączenia wszystkich kontroli wspomagających kierowcę przed ewentualnym przeszarżowaniem. Tutaj jesteśmy zdani tylko na siebie i to jest piękne! Tak samo piękne są dźwięki jakie wydobywają z siebie dwie końcówki wydechu. Tak jakby mówiły: „Jestem zły i wściekły! Grrrr!”. Jest jednak parę mechanicznych rzeczy, do których się przyczepię.
Jak automatyczną skrzynię BMW uwielbiam i zawsze zachwalam, tak tutaj miałem z nią problem. Owszem, cały czas działała genialnie, wachlowała biegami tak jak chciałem, była piekielnie szybka i precyzyjna. Można by nawet pomyśleć, że czyta w naszych myślach. Ale! Jak to ma być pełen oldschool to ja poproszę odmianę z ręczną przekładnią. Porządny manual stworzył by z tego auta niemal ideał. No i na szczęście, w podstawie takowy otrzymujemy i oszczędzamy tym samym 11 302 zł, bowiem tyle kosztuje automatyczna przekładnia. Kolejna sprawa to kontrolowane poślizgi, zwane potocznie driftami. Otóż BMW M235i jest bardzo, ale to bardzo trudno zrobić piękny i zamaszysty slajd. Trzeba się porządnie napocić, żeby poszaleć. Powiem szczerze, że mnie to mocno zasmuciło, a potem nawet wkurzyło, bowiem zobaczyłem poniższy filmik:
Powyższa produkcja pokazała, że nie mam absolutnie żadnego pojęcia o jeździe samochodem z tylnym napędem… Na szczęście, nie do końca! Owszem mistrzem kierownicy nie jestem, ale auta przedstawione w filmie zostały poddane dodatkowo pewnej modyfikacji. W katalogu dodatków BMW widnieje opcja szpery, w którą właśnie wszystkie auta z filmu zostały wyposażone. I to jest kolejna rzecz, której mi w M235i zabrakło, aby w pełni się cieszyć tylnym napędem!
Ale wróćmy jeszcze do osiągów. Bawarczycy z 3 litrów wykrzesali 326 koni. Co najważniejsze i moim zdaniem najlepsze, moc jest bardzo płynnie przekazywana, rośnie już od samego dołu (1300 obrotów) i trwa, i trwa aż do niemal 7000. Samochód ryczy przy tym jak wściekły, a przyśpieszenie wbija w fotel. Pierwsza setka pojawia się na bardzo czytelnych zegarach już po 4,8 sekundy, a to już genialny wynik. Prędkość maksymalna to ograniczone komputerowo 250 km/h. Mi w zupełności tyle starczy. Świetna elastyczność, genialne brzmienie, no i to prowadzenie. Jest moc. A i broń Boże, nie uruchamiajcie trybu eco pro, który auto mocno zamula. W przypadku M235i non stop ma być uruchomiony Sport +, gdzie kontrola trakcji pozwoli wam na co nieco szaleństwa.
Problemem mogą okazać się za to zbyt częste wizyty na stacji benzynowej. Auto mocno poganiane przez naszą prawą nogę w mieście potrafi spalić ponad 15 litrów. Zwykła jazda bez szaleństw to minimum jedenastka. Na trasie zejdziemy do 9 litrów, choć i to będzie wymagało od nas trochę samozaparcia. Naprawdę ciężko tym autem jeździć tak, aby nie cieszyć się potężnym przyśpieszeniem i rasowym dźwiękiem.
Skupmy się też na chwilę na wnętrzu, które jak to na BMW przystało jest proste, ładne i bardzo czytelne. Rasowym sportowym elementem są fotele obite alcantarą, gruba mięsista kierownica i kilka detali z emblematem M. To co mnie zdziwiło to ilość miejsca na tylnej kanapie, która jest na poziomie akceptowalnym. Wydaje mi się, że jest tylko niewiele mniej miejsca niż w 4 coupe, co jest niezłym osiągnięciem jak na mniejszy model.
Ostatnia kwestia to wygląd. Cóż, tutaj akurat to kwestia mocno kontrowersyjna. Osobiście 2 w odmianie coupe nie przypadła mi do gustu. Zwłaszcza tylna część nadwozia budzi we mnie skrajne uczucia. Testowany egzemplarz wypada dużo lepiej w moim rankingu piękności, za sprawą M-pakietu, świetnych felg i genialnego lakieru. Ale wciąż, z wyglądu wolałbym chyba jednak dwudrzwiową serię 4.
Jestem pewien, że M235i za kilkanaście lat będzie modelem bardzo mocno poszukiwanym przez entuzjastów i fanatyków prawdziwej motoryzacji. Modele ze znaczkiem M, a w szczególności te benzynowe, już za życia stają się klasykami, a to nie lada wyczyn. BMW po raz kolejny to zrobiło! Choć po cichu powinno zacząć się bać konkurencji w postaci… Alfy Romeo! Tak, nie żartuje, przepiękny model 4C, który właśnie wkracza na salony ma nieco lepsze osiągi przy porównywalnej cenie. Będzie zacięta walka!
DANE TECHNICZNE BMW M235i | |
Silnik / Pojemność | benzyna / 2979 cm³ |
Układ / Liczba zaworów | R6 / 24 |
Moc maksymalna | 240 kW (326 KM) / 5800-6000 obr/min |
Moment obrotowy | 450 Nm / 1300-4500 obr/min |
Zawieszenie przód | kolumny MacPhersona |
Zawieszenie tył | wielowahaczowe |
Napęd | tylny |
Skrzynia biegów | automatyczna, 8 biegów |
Prędkość maksymalna | 250 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 4,8 s |
Zużycie paliwa (miasto/trasa/mieszany) | 15 / 10 / 13 (l/100 km) |
Długość / Szerokość / Wysokość | 4432 / 1774 / 1418 mm |
Rozstaw osi | 2690 mm |
Masa własna / Dopuszczalna | 1545/2055 kg |
Bagażnik w standardzie | 390 l |
Bagażnik po złożeniu siedzeń | - |
Pojemność zbiornika paliwa | 52 l |
EKSPLOATACJA I CENA | |
Gwarancja mechaniczna | 2 lata |
Przeglądy | według wskazań komputera |
Cena wersji podstawowej | 123 900 zł (218d) |
Cena wersji testowanej | 267 401 zł |
Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zastrzeżone!