Opel Insignia 2.0 CDTI BiTurbo OPC Line – AUTO TEST

31 lipca 2014
tekst: Bartłomiej Urban, zdjęcia: Bartłomiej Urban
Opel Insignia 2.0 CDTI BiTurbo

Insygnia Komfortu

Kolejny genialny produkt Opla czy może ogromna wtopa? Godny następca świetnego auta czy jednak zmarnowany potencjał? Cóż, zdania w Internecie są podzielone, ale jakoś mnie to nie dziwi. Postanowiliśmy wziąć sprawy w swoje ręce i przetestować najnowszą Insignię.


Wygląd

Tutaj nie mam najmniejszych wątpliwości, Opel stworzył auto o ponadczasowych rysach. Czy dacie wiarę, że Insignia jest na rynku do2008 roku? No właśnie, a samochód nic a nic się nie zestarzał przez te 6 lat. Ba, auto tak się spodobało samym włodarzom, że nawet najnowszy lifting przeprowadzili w sposób wręcz niezauważalny. Tak naprawdę gdy widać na ulicy Insignię czy to przed czy po modernizacji, ciężko jest stwierdzić generację. Zmiany kosmetycznie głównie widać w tylnej części nadwozia, gdzie światła przybrały nowy kształt, pięknie wgryzając się w klapę bagażnika. Z przodu główna zmiana to nieco przestylizowana atrapa i zderzak. I na tym można skończyć, reszta zmian jest praktycznie nie do zobaczenia gołym okiem. Zresztą to nieważne, Insignia wciąż wygląda świetnie. Nasz egzemplarz został dodatkowo upiększony pakietem OPC Line oraz świetnym czerwonym lakierem. Jest pięknie.


Wnętrze

Lubię jak ludzie uczą się na błędach. W niemal każdym teście Insignii jaki czytałem, redaktorom przeszkadzał natłok przycisków na konsoli centralnej. W odświeżonej odmianie tego już nie uświadczymy. Zamiast miliona przełączników Opel zastosował duży dotykowy ekran, który spisuje się całkiem nieźle. Reakcja na dotyk jest szybka, a dane na nim przedstawione naprawdę ładne. Poza tym deska wygląda wciąż świeżo i nowocześnie, choć nie obyło się bez kilku ergonomicznych i jakościowych wpadek.

Po pierwsze, obsługa ustawiania temperatury nawiewów teraz również jest dotykowa. Nie miałbym z tym żadnego problemu, gdyby nie fakt, że działa strasznie irytująco. Albo nie reaguje na dotyk, albo zadziała z opóźnieniem… Kolejna sprawa to jakość materiałów. W kabinie znajdzie się kilka plastików, które moim zdaniem, w aucie aspirującym do bycia premium nie powinny się pojawić. Mówię tutaj np. o plastiku, który znajduje się na boku deski rozdzielczej, widocznym tylko przy otwartych drzwiach. Ostatnia sprawa to nowość w Insigni jaką jest touchpad, umożliwiający alternatywną obsługę multimediów i ustawień (zamiast dotyku i przycisków). Działa ona w specyficzny sposób, bowiem po najechaniu na opcję sygnalizuje nam to poprzez delikatną wibrację. Bardzo fajny pomysł. Szkoda, że jednak obsługa tylko za jego pomocą jest bardzo niewygodna.


Na szczęście, to wszystkie wady jakie znalazłem w środku, a część z nich to pewnie moje czepialstwo. To czym urzekła mnie Insignia wewnątrz to wygoda i jeszcze raz wygoda. Miejsca mamy naprawdę sporo, a świetne skórzane fotele są niesamowicie komfortowe i nawet po bardzo długiej trasie nie męczą. Dodatkowo bardzo elegancko wyglądają. Zresztą całe wnętrze z czarną podsufitką i skórzanymi fotelami wygląda jakby było z klasy wyżej. Ostatnim ciekawym smaczkiem, który warto odnotować jest wyświetlacz na środku zegarów. Zastępuje on tradycyjny prędkościomierz, jak i również możemy na nim uruchomić nawigację, obsłużyć radio czy telefon. Bardzo fajne rozwiązanie. Gdyby jeszcze poprawić jakość niektórych materiałów, Opel mógłby spokojnie stawać w szranki ze swoimi niemieckimi kolegami.

Silnik i właściwości jezdne

Zacznę od tego co zawsze w Oplach denerwowało, czyli od wagi. Tak, w wersji poliftowej nic się nie zmieniło, a Insignia wciąż waży zbyt wiele. Choć akurat w tym modelu kompletnie to nie przeszkadza. Insignia jest idealnym samochodem do połykania długich tras. Dlatego warto zainwestować dodatkowo w adaptacyjny układ zawieszenia FlexRide. Kierowca ma do wyboru jeden z trzech trybów: domyślny Norma, sportowy Sport i komfortowy Tour. Osobiście polecam ten ostatni, podczas którego auto przelatuje przez doły bez najmniejszego zająknięcia. Można by powiedzieć, że płyniemy. Do trasy idealne. Jeśli chcemy trochę poszaleć, wtedy naciskamy Sport, zegary automatycznie podświetlają się na czerwono, a reakcja na gaz jest wyczuwalnie szybsza.


Pod maską testowanej Insigni znalazł się najmocniejszy oferowany przez Opla silnik wysokoprężny o pojemności 2 litrów, który jest wspomagany aż dwoma turbinami. Efektem tego jest 195 KM i 400 Nm, czyli całkiem sporo. Szkoda, że motor sprężono z manualną 6-cio biegową przekładnią o dość krótkich pierwszych przełożeniach i bardzo długich kolejnych. Skrzynia jest precyzyjna i nie można mieć do niej zastrzeżeń, jednak do tego typu auta z tak mocnym silnikiem aż się prosi porządny automat. Z racji tego, że pierwsze 2 biegi są bardzo krótkie, a auto sporo waży, sprint do setki nie robi żadnego wrażenia, żeby nie powiedzieć, że jest mizerny (8,7 s…). Dużo lepiej jest w trasie, kiedy elastyczność jednostki i moc dwóch turbin robi wrażenie. Oczywiście, nie ma mowy o sportowych odczuciach (nie ta klasa wagowa), jednak jeśli chcemy bezpiecznie i w miarę szybko wyprzedzić to jest ta jednostka będzie świetna.

Co ciekawe, nie idzie to w parze ze spalaniem. Ponad 800 km trasa z Warszawy do Gdańska w największym szczycie, (wakacje, wyjazd w piątek, powrót w niedzielę) zaowocowała spalaniem 5.9 litra. I to była bardzo zróżnicowana trasa z mega szybkim pokonywaniem dróg ekspresowych oraz z 10 km korkami, gdzie nie było mowy o żadnym ecodrivingu. Trasę zrobiłem na jednym baku, a po wszystkim zostało mi jeszcze 250 km zasięgu. Jednym zdaniem rewelacja. Muszę też pochwalić hamulce, które naprawdę sprawują się świetnie, a mają co zatrzymać!


Auto bardzo dobrze się prowadzi, choć do pełni szczęścia brakowało mi nieco bardziej precyzyjnego układu kierowniczego. Jak już wspominałem auto świetnie nadaje się do tras, a nie do szybkiego pokonywania zakrętów, w których odczujemy niestety nadwagę. Przydałoby się też trochę lepiej wyciszyć kabinę, bo na biegu jałowym dobiega do uszu niemiły klekot. No i muszę jednak ponarzekać na tę wagę. Szanowni włodarze Opla, czas na redukcję! Przydałoby się zrzucić ze 150 kg!

Podsumowanie

Jestem mocno zaskoczony Oplem Insignia w nowym wydaniu. Byłem przekonany, że to kolejny zbyt ciężki przedstawiciel tej marki, który poza niezłym wyglądem nic nie oferuje. Okazuje się jednak, że jest świetnym samochodem zwłaszcza do pokonywania ogromnych tras. W połykaniu kilometrów nie przeszkadza nawet za duża waga. Nic tylko ustawić nawigację na Lazurowe Wybrzeże i cieszyć się komfortem!

Bartłomiej Urban

DANE TECHNICZNE Opel Insignia 2.0 CDTI BiTurbo OPC Line
Silnik / Pojemność turbodiesel / 1956 cm3
Układ / Liczba zaworów R4 / 16
Moc maksymalna 143 kW (195 KM) / 4000 obr/min
Moment obrotowy 400 Nm / 1750 - 2500 obr/min
Zawieszenie przód kolumna MacPhersona
Zawieszenie tył wielowachaczowe
Napęd przedni
Skrzynia biegów manualna, 6 biegów
Prędkość maksymalna 230 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h 8,7 s
Zużycie paliwa (miasto/trasa/mieszany) 8,1 / 5,9 / 6,7 (l/100 km)
Długość / Szerokość / Wysokość 4842 / 1858 / 1484 mm
Rozstaw osi 2737 mm
Masa własna / Dopuszczalna 1741 kg / 2243 kg
Bagażnik w standardzie 530 l
Bagażnik po złożeniu siedzeń 1470 l
Pojemność zbiornika paliwa 70 l
EKSPLOATACJA I CENA
Gwarancja mechaniczna 2 lata
Przeglądy co 30 tys. km lub co rok
Cena wersji podstawowej 88 750 zł (1.8 XER 140 KM)
Cena wersji testowanej ok 163 000 zł

Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zastrzeżone!

1 Comments

Leave A Comment