Peugeot RCZ R – Pierwsza Jazda

Piątek, późne popołudnie. Rozwścieczony szef Peugeota wpada do pokoju projektantów i z furią połączoną z podnieceniem wykrzykuje: „Macie 48h aby stworzyć samochód, który powali na kolana wszystkich”. W jego słowniku nie było słowa „nie” oraz „ale”, dlatego gdy tylko to powiedział, obrócił się i wyszedł. W poniedziałek rano na swoim biurku miał gotowy projekt o nazwie RCZ…


Opowiedziana historia w pierwszym akapicie to oczywiście wymysł mojej fantazji, ale właśnie tak zawsze wyobrażam sobie powstawanie największych i najbardziej szalonych dzieł w dziejach motoryzacji. Peugeot z swoim modelem RCZ niedawno dołączył do tego grona szaleńców. Choć do tej pory jedynie stylistycznie, ale po ostatnim face liftingu, auto w końcu dostało motor, który nadąża za wyglądem.

Zanim opowiemy o właściwościach jezdnych to skupmy się na wyglądzie, a raczej na tej pięknej rzeźbie pokrywającej podwozie. RCZ to istne dzieło sztuki, i mimo iż na tej dziedzinie nie znam się kompletnie, to mógłbym mieć takie auto postawione w swoim salonie tylko po to by je oglądać. Tutaj nie ma przypadków, wszystko jest dopracowane do najmniejszych szczegółów, a ilość smaczków i detali jest niesamowita. Oczywiście, tym największym i najbardziej rzucającym się w oczy jest tylna szyba, z dwoma wybrzuszeniami tworzącymi dwa garby. Niektórzy nawet dopatrują się tam kobiecych piersi, choć wiadomo, że głodnemu zawsze chleb na myśli. Wygląd tego samochodu to coś niesamowitego. Jeśli chcemy zrobić na kimś wrażenie to musimy kupić Peugeota RCZ, a najlepiej w odmianie R.


Najmocniejsza wersja dostała między innymi nieco zmodyfikowane zderzaki, większy tylny spojler, nowe felgi oraz układ wydechowy z dwoma pokaźnymi rurami po obu stronach. Powtórzę się, wygląda obłędnie. Zwłaszcza w wiśniowym kolorze, który dobrze kontrastuje z czarną kopułą. Nawet jak ktoś nie przepada za motoryzacją i nie zna się na niej kompletnie, na 100 % obejrzy się za samochodem. Peugeot RCZ R robi spektakularne wrażenie na drodze, które można porównać chyba jedynie z superatami Lamborghini czy Ferrari. Chylę czoła przed projektantami.

Ale tylko przed tymi odpowiedzialnymi za nadwozie, bowiem w środku jest już minimalnie gorzej. Owszem mamy przegenialne kubełkowe fotele, które idealnie pasują do ciała, mamy elementy z czerwonej nici podkreślające rasowy charakter auta oraz świetnie leżące w dłoniach lewarki zmiany biegów i dźwignię hamulca ręcznego. Strasznie nie podoba mi się natomiast kierownica, która wygląda jak ze starej 407, która oprócz wyglądu ma jeszcze jedną straszną wadę. Otóż niekonwencjonalne umiejscowienie zegarów i nieco za nisko przymocowana kierownica w połączeniu z wysokim wzrostem powodują zasłonięcie zegarów. Tak doszczętnie je zakrywają, że podczas jazd widziałem tylko prędkości od 0 do 30 km/h, a potem już od 220 do 250 km/h…


Ogólnie wnętrze, jak przystało na sportowy samochód, jest dość ciasne i zaprojektowane tylko dla 2 osób. Próbowałem nawet wejść na tylną kanapę, ale wolałem nie ryzykować kontuzją i poddałem się po 15 minutach prób. Niezłą pojemność ma bagażnik (384 litry), choć aby wrzucić do niego coś cięższego, trzeba pokonać naprawdę wysoki próg załadunkowy.

Dosyć gadania o wnętrzu, skupmy się na drugiej najfajniejszej rzeczy w tym samochodzie tuż zaraz za designem. Silnik. Do tej pory RCZ mógł się pochwalić 200 KM turbodoładowanym silnikiem o pojemności 1.6 litra, który rozpędzał auto w 7,5 s. Wynik raczej marny, biorąc pod uwagę to jak ten samochód wygląda. Producent zdenerwowany falą krytyki postanowił utrzeć nosa i oddał tą samą jednostkę to specjalistów z działu Peugeot Sports. Efekt? Najmocniejszy Peżo w historii oraz najmocniejsza na świecie seryjnie montowana jednostka 1.6. Mechanicy wycisnęli z niego aż 270 KM, co daje 169 KM z jednego litra! Szaleństwo! Teraz to dzieło sztuki przyspiesza do setki w czasie 5,9 sekundy, a prędkość maksymalna to 250 km/h. W końcu usta maruderów zostały zamknięte. No prawie, bowiem RCZ R ma napęd na przód, co od razu podniosło dyskusję o trakcji. Producent i na to się przygotował i zastosował mechaniczną szperę, która wraz z utwardzonym zawieszeniem i niezłymi oponami świetnie radzi sobie nawet w zakrętach. Problem pojawia się jedynie na wilgotnej nawierzchni, ale wtedy tylko 4-łap daje sobie jako tako radę.


Po przekręceniu kluczyka, do życia budzi się naprawdę pięknie grająca jednostka, która wcale nie daje po sobie znaków, że jest tak mała. Lekkie muśniecie pedału gazu, a z wydechu wydobywa się basowy pomruk. Tutaj też należą się słowa uznania za ścieżkę dźwiękową RCZ R, która jest fantastyczna. Biegi chodzą z oporem, a sprzęgło należy mocno wciskać, dokładnie tak jak w sportowych autach. Wystarczy tylko odrobinę mocniej przycisnąć gaz, aby przekonać się, że Peugeot Sports zrobili kawał dobrej roboty. Auto jest naprawdę szybkie, choć moc rozwija bardzo płynnie i można ją łatwo kontrolować. O dziwo, jest naprawdę komfortowe jak na tak dużą moc i dość twarde zawieszenie. Spokojnie można się wybrać w trasę, bez obaw, że ogłuchniemy czy wypadną nam zęby.

Jak już wcześniej pisałem, mechaniczna szpera dba o to, aby na zakręcie nie wypaść, a utwardzone zawieszenie nie pozwala się wychylać konstrukcji. Jazda jest naprawdę przyjemna i jeśli trzeba to bardzo, ale to bardzo szybka. Oczywiście przemyślano tez kwestię hamulców, które również poddano pewnym modyfikacjom. Sprawdziłem, jest bardzo dobrze.


A ile kosztuje przyjemność posiadania własnego RCZ R? 153 000 zł. I dużo i mało. Na pewno znajdą się auta o zbliżonych osiągach w niższej cenie, ale na pewno nic dorównującego wyglądem, dlatego oferta RCZ R jest bardzo ciekawa. Jedynym autem, które można było porównać do RCZ R było Audi TTS, niestety w najnowszym wcieleniu nie jest jeszcze dostępne. Zresztą, poprzednia generacja kosztowała ponad 210 000 zł, więc raczej to inna liga cenowa. Owszem, miała dużo lepsze osiągi i właściwości jezdne dzięki napędowi Quattro, ale nie wiem czy to jest warte prawie 60 000 zł dopłaty.

Pegeot RCZ w odmianie R to auto, na które czekaliśmy od dawna. W końcu emocje jakie towarzyszą podziwianiu tego auta, są tak samo duże jak podczas jazdy. Można by rzec, że silnik nadąża za budą czyli auto jeździ tak jak wygląda. Peugeot stworzył nietuzinkowy samochód i chwała mu za to. Wygląda jak dzieło sztuki, jeździ również bardzo dobrze. Oby tak dalej Peugeot! Jeszcze tylko trochę popracować nad wnętrzem i będzie naprawdę idealne auto.

Bartłomiej Urban

5 Comments

Leave A Comment