W 1984 roku świat motoryzacji patrzył na zmiany w ofercie koncernu z Monachium tak, jak my patrzymy dzisiaj na innowacyjne BMW i8 – z lekkim zaskoczeniem, pewnym niedowierzaniem i odrobinę szyderczym pytaniem: „Kto to kupi?” Po 30 latach, czterech generacjach, tysiącach uszczęśliwionych ludzi i tonach spalonej gumy śmiało możemy powiedzieć, iż ówczesna zagrywka niemieckiego BMW nie tylko zrewolucjonizowała w pewnym stopniu klasę eleganckich limuzyn, ale również stworzyła obiekt pewnego rodzaju kultu, który prawdopodobnie będzie radował jeszcze (przynajmniej) kilka następnych pokoleń. Moi Drodzy – „M5-tka” skończyła właśnie wspomniane 30 lat …
Włodarze „germańskiej” marki postanowili uczcić dany fakt w robiący niemałe wrażenie sposób – oczywiście specjalną wersją szybkiej i mrożącej krew w żyłach posiadaczom szacownej konkurencji limuzyny. Samochód o wymownym przydomku „30 Jahre M5” otrzymał lakier Frozen Dark Silver, 20-calowe felgi o dość prostym wzorze oraz kilka specjalnych elementów w kabinie pasażerskiej (stosowne emblematy, połączenie skóry Merino z alcantarą i aluminiowe wykończenia), by 300 szczęśliwców mogło poczuć historyczną siłę danego modelu i przekonać się o jego wyjątkowym charakterze …, ale to nie wszystko. Dysponujące w standardzie pakietem Competition (sztywniej zestrojone amortyzatory i obniżone o 10 mm zawieszenie) M5 zyskało również przeprogramowany tryb „M Dynamic”, a przy masie 1870 kilogramów i wzmocnionej do równych 600 KM (700 Nm maksymalnego momentu obrotowego) 4.4-litrowej jednostce V8 tytułowe BMW ma osiągać 100 km/h w 3,9 sekundy (prędkość maksymalna to 305 km/h pod warunkiem wykupienia pakietu „M Driver”). Czy można było uczcić 30-lecie popularnej skądinąd „M5-tki” jeszcze huczniej?
Zapewne tak, niemniej jednak dysponująca 7-biegową przekładnią DCT, przeprogramowaną elektroniką silnika oraz zwiększonym ciśnieniem doładowania limuzyna jest kolejnym, istotnym wydarzeniem w historii modelu M5. Co zaś oznacza tytułowa liczba 20? W gruncie rzeczy nic szczególnego, choć 30 lat temu urodzeni malkontenci mówili zapewne bardzo podobnie …
