Volkswagen Golf GTE (2014) – wyrób czekoladopodobny?

25 kwietnia 2014
Volkswagen Golf GTE (2014)

Kupując w pobliskim sklepie „coś” słodkiego zawsze zwracam uwagę na jakość danego produktu, a że najczęściej jest to czekolada – wybacz sylwetko 28-letniego atlety. Pytanie nadrzędne jednak brzmi: „Czy rzeczywiście istnieje różnica między kupnem brązowej tabliczki marki „E. Wedel”, tego samego produktu w innym opakowaniu, a słodkich dwudziestu minut z nazwą „Fabryka jadalnej doskonałości”?” Obawiam się, że kolosalna. Pomyślcie więc teraz co będzie czuł właściciel nowego Volkswagena Golfa GTE …


Na tegorocznym salonie motoryzacyjnym w Genewie niemiecki koncern z Wolfsburga zaprezentował również dość nietypowego hatchbacka – wspomniany już samochód udanie łączący (według zapowiedzi) szeroko pojętą ekologię ze sportowym charakterem. Włodarze tytułowej firmy lokują swego reprezentanta segmentu C pomiędzy benzynowym Golfem GTI a wysokoprężnym GTD obiecując jednocześnie, iż ważąca 1520 kilogramów hybryda (120 kilogramów to same baterie) będzie przyspieszać do 100 km/h w 7,6 sekundy i osiągać maksymalnie 217 km/h. Czyżby magia ekologicznej ideologii? Poniekąd tak – Golf GTE ma bowiem dysponować 1.4-litrowym, benzynowym silnikiem o mocy 150 KM oraz 102-konnym odpowiednikiem elektrycznym, które sumarycznie będą produkować 204 KM i 350 Nm maksymalnego momentu obrotowego, a zasięg (przynajmniej teoretycznie) sięgnie nawet 935 kilometrów.

Patrząc na hybrydowego Volkswagena Golfa GTE przychodzą mi do głowy dwie myśli: po pierwsze różnorodność niemieckiego hatchbacka osiągnie niedługo pułap poprzedniego Porsche 911, a po drugie wysokoprężny Golf GTD zaczyna mieć coraz większy znak zapytania poddający w wątpliwość jego sportowe „podrygi”. Czy w ofercie koncernu z Wolfsburga jest miejsce na tego typu samochód? Miejsce znajdzie się zawsze, tylko właściwie po co?

Patryk Rudnicki

Leave A Comment