BMW M4 Convertible (2014) – wątpliwość

19 kwietnia 2014
Bez kategorii, BMW Nowości
BMW M4 Convertible (2014)

Debiut zupełnie nowego BMW M4 stanowił poniekąd moment przełomowy dla niemieckiego koncernu z Monachium. Zmiana cyferki, i tak już atrakcyjnego designu oraz kompletna roszada techniczna pod maską świeżego coupe powodowały szybsze bicie serca i chyba bez cienia wątpliwości można powiedzieć, że świat motoryzacji żył tym właśnie wydarzeniem. Pierwsze emocje jednak opadły, świadomość uporządkowanej rzeczywistości powróciła, a my możemy poznać „otwartą” wersję wspomnianego samochodu zastanawiając się jednocześnie jakie naprawdę jest to nowe M4 …


Tytułowy bohater o „wiosennie” brzmiącym przydomku Convertible nie powinien raczej nikogo zaskoczyć – prezentowany kabriolet jest bowiem stylistyczną kopią sześciocylindrowego BMW dźwigającego na swoich barkach ogromną wręcz popularność serii E92. Jedyna różnica polega na tym, że dopłacając zapewne niemałą sumę pieniędzy otrzymamy trzydrzwiowy i stosunkowo niegrzeczny pojazd z metalowym, elektrycznie składanym w 20 sekund dachem, pojemnością bagażnika wynoszącą maksymalnie 370 litrów (220 litrów przy złożonym dachu) i większą o 253 kilogramy masą. Resztę powinniśmy już doskonale znać – eleganckie, acz doprawione „M-kowymi” detalami wnętrze, niezwykle bogate wyposażenie, benzynową i doładowaną jednostkę napędową o mocy 431 KM (550 Nm maksymalnego momentu obrotowego), a także znakomite, choć gorsze o 0,3 sekundy od tradycyjnego coupe parametry (4,6 sekundy do 100 km/h ze skrzynią manualną i 4,4 sekundy z „automatem” DCT).

Nowy kabriolet przygotowany dzięki umiejętnościom inżynierów oddziału M GmbH to samochód bez wątpienia ekscytujący i dostarczający mnóstwa frajdy z jazdy, ale czy za 30 lat następne pokolenie będzie patrzeć na ten wóz jak my patrzymy dzisiaj na serię E92 lub nawet E46? Niezbyt imponująco brzmiący układ wydechowy (sądząc jak na razie po materiałach filmowych), brak w pełni LED-owych świateł tylnych i ten charakter wątpliwie ujmującej współczesności – no właśnie …

Patryk Rudnicki

Leave A Comment