Kiedy byłem małym chłopcem i dopiero łapałem bakcyla motoryzacji, moim ulubionym zajęciem było odgadywanie modelów aut. Oczywiście, jedne poznawałem, inne nie, ale to co mi najmocniej zapadło w pamięć, to fakt, że na każdą terenówkę mówiłem Jeep (a dokładniej dźip). Cóż, wcale się nie dziwię, przecież Jeep to synonim prawdziwej terenówki. Ale czy aby każdy?
Wygląd
Wrangler i Cheeroke. To jedyne modele Jeepów, o których ludzie myślą kiedy pyta się ich o tę firmę. W zasadzie nie dziwię im się, bo są to najbardziej znane i szanowane samochody amerykańskiej firmy. Oba są wielkie, potężne i mają niezłe właściwości jezdne. Kilka lat temu (dokładnie w 2006 roku), będąc na fali sprzedaży firma postanowiła zaryzykować i stworzyć auto, które nie do końca wpisuje się w filozofię Jeepa. Mowa oczywiście o modelu Compass.
Kiedy samochód pierwszy raz ujrzał światło dzienne, został przez większość społeczeństwa uznany za brzydki. Zwłaszcza przednia część nadwozia nadawała się do drwin. Fakt, olbrzymi zderzak w połączeniu z wyłupiastymi światłami wyglądał śmiesznie. Na szczęście, po jakimś czasie producent postanowił odświeżyć wygląd samochodu, który zyskał nową twarz. Od teraz najmniejszy oferowany Jeep jest bardzo podobny do większego modelu Grand Cheeroke, co jest dla niego tylko zaletą. Tył pozostał praktycznie bez zmian, jedynie odświeżono nieco lampy i przeprojektowano zderzak. Producent pozbył się też dość charakterystycznego dla tego modelu dużego napisu wygrawerowanego na zderzaku.
Kanciasty wygląd Compassa zdecydowanie wyróżnia się na tle konkurencji. Dodatkowo, charakterystyczny grill nadaje autu dużo charakteru. Problem pojawia się dopiero wtedy jak obok nas stanie „prawdziwy” Cheerokee albo Wrangler. Tak czy inaczej, samochód wciąż posiada styl nie do porobienia przez europejskich czy japońskich producentów.
Środek
I tutaj zaczynają się schody. Mimo iż kabina jest dosyć podobna do tych, które są u większych braci, to jednak tutaj wygląda trochę słabo. Po pierwsze, wnętrze jest całe czarne, co w połączeniu ze skórzanymi czarnymi fotelami, tworzy grobową atmosferę. Po drugie, mamy na całej desce morze plastiku, co również nie poprawia nam odbioru wizualnego. Owszem, spasowanie jest niezłe, jednak jakość materiałów mogłaby być lepsza. O ile we Wranglerze taka deska rozdzielcza w moim odczuciu wygląda super, ze względu na charakter auta, o tyle w Comapssie taka toporność jest zbyteczna.
Wisienką na torcie jest system multimedialny, który swoim wyglądem przywodzi na myśl pierwsze lata komputerów. Na szczęście, poza słabymi walorami optycznymi, wszystko działa bez zarzutu. Compass został wyposażony w nawigację, zestaw bluetooth, odtwarzacz CD/MP3/USB, podgrzewane fotele, klimatyzację czy rewelacyjne granie Boston Premium Sound. W środku spokojnie zmieścimy 4 dorosłe osoby. Problem pojawia się kiedy chcemy przewieźć na tylnej kanapie trzy osoby, ponieważ duży środkowy pas, w którym umieszczono pojemniki na napoje komplikuje sprawę nóg. Osoba siedząca pośrodku musi mocno naruszać przestrzeń osobistą pasażerów obok. Nie zachwyca również bagażnik o pojemności 328 litrów.
Silnik i właściwości jezdne
Jeep z przednim napędem. Po tych słowach kilka lat temu puknąłbym się w głowę, przecież to niemożliwe! Cóż, czasy się zmieniają, Porsche ma silniki Diesla, w McDonaldzie można kupić sałatkę, a osoba wyglądająca jak kobieta może być mężczyzną. Ciężkie czasy, dlatego i producenci próbują nadążyć. Tak, Compassa można kupić z napędem tylko na przód, co do bulwarowej jazdy na pewno wystarczy. Na szczęście, testowany egzemplarz posiadał napęd 4×4, którego bałem się mocniej sprawdzić… Owszem, wjechałem w lekki teren i auto bardzo sprawnie sobie radziło, ale w jakiś mocniej piaszczysty czy grząski teren bym się nie pchał. Wiecie jak to mówią, im lepsza terenówka, tym dalej trzeba iść po traktor… Zresztą Compass nie został stworzony aby być królem bezdroży, od tego ma starszych braci.
Pod maską Compassa wylądował wysokoprężny silnik o pojemności 2.2 litra, który generuje 163 KM. W rezultacie auto o wadze 1730 kg rozpędza do pierwszej setki w czasie 10,9 sekundy, a prędkość maksymalna to 201 km/h. W zupełności wystarczy. Nieźle prezentuje się też średnie spalanie które podczas całego testu oscylowało kolo 7,5 litra. W trasie Jeep potrafił zadowolić się „szóstką”, natomiast w mieście wynik podnosił się do 9-10 litrów. Niestety, jednostka ta ma też wady. Po pierwsze, jest bardzo, ale to bardzo głośna, co w porównaniu ze słabym wyciszeniem wnętrza wprowadza pewien dyskomfort. Kolejna sprawa to strasznie mocno pracująca skrzynia biegów oraz pedał sprzęgła. Czasami myślałem czy nie pomóc sobie drugą ręką albo nogą… Choć jeśli ma być to auto dla twardzieli, to czemu nie?
Przed testem Compassa, słyszałem wiele bardzo niepokojących opinii na temat powolnego znoszenia samochodu w jedną ze stron. Nie mogłem sobie wyobrazić jak to jest w ogóle możliwe, że jakikolwiek producent pozwolił wyprodukować samochód, który ma tak niebezpieczną wadę fabryczną. Przecież to może doprowadzić nawet do śmierci! Od samego początku byłem bardzo mocno skupiony na tym fakcie i próbowałem się dowiedzieć czy ten egzemplarz tak ma. Na szczęście NIE. Porozmawiałem też w salonie i tam wszyscy zgodnie powiedzieli, że są to jakieś plotki rozsiane przez jakiegoś niezadowolonego klienta, któremu Mietek mechanik źle złożył auto w szopie. Samochód prowadzi się naprawdę bardzo dobrze, nie ma tendencji do uciekania czy myszkowania. Dodatkowo, wysoka pozycja za kierownicą gwarantuje nam dobrą widoczność.
Podsumowanie
Pierwsze wrażenie z tym autem nie jest dobre. Toporne, staroświeckie, bez polotu. Normalnie bym na tym przestał i zakończył test z negatywną oceną. Jednak jak weźmiemy pod uwagę, że mamy do czynienia z Jeepem, marką samochodów które z założenia są toporne staroświeckie i bez polotu to ocena się zmienia. Owszem Baby Jeep na tle konkurencji nie jest najlepszy. Nawet nie jest w czołówce, ale nie sądzę żeby komuś to przeszkadzało. W końcu to Jeep.
Topowa odmiana Compassa, Limited, taka jak testowana, z napędem na cztery łapy i silnikiem Diesla to koszt przynajmniej 136 900 zł. Wydaje się to dużą ceną, choć trzeba pamiętać, ze dostajemy samochód w pełni wyposażony z napędem na wszystkie koła. Dla osób mniej zamożnych bądź nie lubiących klekotów, w ofercie jest dostępna wersja benzynowa z dwulitrowym motorem o mocy 156 KM i z przednim napędem, która kosztuje 86 900 zł. To znowu wydaje się być bardzo dobrą ofertą. Szkoda, że tylko Diesla można mieć z napędem 4×4. No i coś czuję, że spalanie będzie zdecydowanie wyższe.
DANE TECHNICZNE Jeep Compass 2.2 CRD 4×4 Limited | |
Silnik / Pojemność | turbodiesel / 2143 cm³ |
Układ / Liczba zaworów | R4 / 16 |
Moc maksymalna | 120 kW (163 KM) / 3600-4200 obr/min |
Moment obrotowy | 320 Nm / 1400-3600 obr/min |
Zawieszenie przód | kolumny MacPhersona |
Zawieszenie tył | wielowahaczowe |
Napęd | 4x4 |
Skrzynia biegów | manualna, 6 biegów |
Prędkość maksymalna | 201 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 10,9 s |
Zużycie paliwa (miasto/trasa/mieszany) | 9,3 / 6,1 / 7,4 |
Długość / Szerokość / Wysokość | 4448 / 1812 / 1718 mm |
Rozstaw osi | 2635 mm |
Masa własna / Dopuszczalna | 1730 / 2000 kg |
Bagażnik w standardzie | 328 l |
Bagażnik po złożeniu siedzeń | 1269 l |
Pojemność zbiornika paliwa | 51 l |
EKSPLOATACJA I CENA | |
Gwarancja mechaniczna | 2 lata |
Przeglądy | co 15 tys.km |
Cena wersji podstawowej | 86 900 zł (2.0L 4x2 156 KM M5 SPORT) |
Cena wersji testowanej | 136 900 zł |
Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zastrzeżone!