Audi RS7 Sportback – AUTO TEST

21 stycznia 2014
tekst: Bartłomiej Urban, zdjęcia: Bartłomiej Urban
Audi RS7 Sportback

Mad Max

3,9 sekundy. Dokładnie 3,9 sekundy potrzebuje Audi RS7, aby osiągnąć 100 km/h. Przeczytanie poprzedniego zdania zajmuje więcej czasu niż sprint do ulubionej przez Prezydenta Kwaśniewskiego „setki”. Ale to jeszcze nie koniec. Po kolejnych 8 sekundach na liczniku pojawi się bariera 200 km/h (dokładnie po 12 sekundach), a auto dalej będzie przyspieszać. Wskazówka prędkościomierza staje dopiero na 305 km/h. Dokładnie na tej zabójczej prędkości producent umieścił ogranicznik. I jest to już ten „wyższy” kaganiec, wymagający dopłaty, bowiem w standardzie każde RS7 jest ograniczone do „tylko” 250 km/h. Co ciekawe, 305 km/h, to wciąż nie prędkość maksymalna… podobno samochód spokojnie przekracza granicę 320 km/h i to bez ingerencji zwiększającej moc…


Czas poniżej 4 sekund jest tak krótki, że ciężko porównać go do jakiejkolwiek życiowej czynności. Przecież nawet Marcin Najman wytrzymuje dłużej na ringu! Ba, nawet Robert Mateja dłużej latał! To jest coś niesamowitego, zwłaszcza w ponad 5-metrowej limuzynie. Pomyślmy o takiej sytuacji: zatrzymujemy się na światłach w RS7, a obok nas Lamborghini Gallardo, Maserati GranTurismo i Ferrari F430. Wszyscy patrzą na Ciebie jak na biedaka, bo przecież jedziesz tylko Audi. Mina im jednak zrzednie kiedy ich odstawiasz ze świateł w akompaniamencie strzelającego wydechu. Bezcenny widok.

Auto jest głośne, zwłaszcza w trybie Dynamic, kiedy przepustnica jest w pełni otwarta (otwierają się klapki w wydechach), a auto grzmi jak Zeus Gromowładny. Czasami aż żałowałem, ze kabina jest tak dobrze wyciszona. Naprawdę, podczas zwykłej jazdy w trybie Comfort do środka dochodzi jedynie cichy pomruk, podczas gdy na zewnątrz ziemia drży od potężnych międzygazów, które przypominają wybuchające granaty. Na drugim biegunie jest ustawienie Dynamic, na którym samochód ryczy, strzela i grzmi jak wściekły. Uwierzcie mi, jazda przez tunel jeszcze nigdy nie była tak ekscytująca.


Audi RS7 przyspiesza z taką siłą, że mamy wrażenie jakby za nami wybuchła bomba atomowa, a nas odpychała fala uderzeniowa. Doznania są iście nieziemskie. Jeszcze lepsze odczucia dają ceramiczne hamulce, które działają niczym kotwica wyrzucana z samochodu. Auto staje wręcz dęba. Pod względem mechanicznym ten samochód jest piekielnie precyzyjną maszyną, gotową dokopać każdemu, kto wejdzie jej w drogę. Jadąc RS7 możemy czuć się najsilniejsi i to niezależnie od warunków panujących na drodze. Tutaj pokłony dla napędu Quattro, który nie dość, że daje świetne poczucie bezpieczeństwa, to dodatkowo jest dużo łatwiejszy do przewidzenia i opanowania. Auto klei się do drogi aż miło, chociaż można je sprowokować do kontrolowanych poślizgów. Wystarczy ustawić manualną zmianę biegów i włączyć sportowy tryb kontroli trakcji (jedno krótkie wciśniecie uruchamia sportowy tryb, a przytrzymanie przycisku dłużej dezaktywuje całkowicie) i możemy czuć się jak Ken Block.

Wracając jeszcze do poczucia bezpieczeństwa, to jest to niewątpliwie jedna z największych zalet i przewag nad BMW czy Mercedesem. Zresztą konkurencja już to powoli zrozumiała i do swoich najmniejszych odmian też wprowadza napęd na cztery koła. Jeszcze kilka słów o spalaniu. Ciekawą sprawą jest fakt, że 560 KM samochód posiada ekonomiczne systemy jak Start/Stop czy odłączanie połowy cylindrów. W ten oto sposób jesteśmy w stanie uzyskać na trasie wynik, na poziomie 14-15 litrów, a w mieście 20. Jeśli chcemy cieszyć się pełną mocą, wyniki należy pomnożyć razy 2.


Dobrze, ale trzeba skończyć podniecanie się tym wozem, ponieważ nie jest on bez wad. Zacznijmy od wyglądu. Owszem, samochód zwłaszcza na tych przeogromnych 21-calowych kołach i w szarym macie wygląda groźnie i bojowo. Zresztą, na mnie to nie ogromna felga zrobiła największe wrażenie, a wielkość przedniej ceramicznej tarczy: 420 mm, czyli prawie 17 cali… Normalne samochody mają mniejsze koła niż Audi RS7 tarcze! Widząc go we wstecznych lusterkach, czujemy jak jego moc aż sama spycha nas z drogi. Audi jednak wciąż nie rozwiązało stylistycznego problemu tylnej części nadwozia, która wygląda trochę… smutno. Zwłaszcza z perspektywy centralnie od tyłu czyli tej, w której będą was inni użytkownicy dróg oglądali najczęściej, auto nie ma zbyt ciekawej prezencji. Jest jeszcze jedna rzecz, która do mnie zupełnie nie przemawia: sporych rozmiarów napis Quattro (element pakietu Carbon) na dokładce przedniego zderzaka. Kojarzy mi się z wielkimi napisami na tylnej szybie Opla Calibry, z dumnie brzmiącym hasłem PIONIER albo THOMSON. Trochę zalatuje wieś-tuningiem.

Dalej mamy problemy ze środkiem. Tutaj nie mam żadnych zastrzeżeń do wyglądu i wykonania: jest prosto i elegancko, a jakość stoi na najwyższym poziomie. Najciekawszy element to skórzane fotele z pikowaną skórą, które wyglądają i trzymają nasze ciało genialnie. Problemem jest natomiast przeładowanie samochodu licznymi bajerami, przez co obsługa jest bardzo zawiła. Myślę, że jest tutaj więcej elektroniki niż byłbym wstanie wynieść z Media Marktu przez 15 minut, gdyby ktoś powiedział mi, że mam do tego prawo i nie muszę płacić. Nie będę tego wymieniał, bo chyba nie starczyłoby miejsca w Internecie. Podam tylko te najciekawsze, które udało mi się odkryć. Niewątpliwie najlepszym z nich był noktowizor, który świetnie sprawdzał się podczas jazdy po ciemnych podmiejskich drogach. Innymi ciekawymi rozwiązaniami są Head Up Display, dwie kamery (przód, tył: uaktywniały się podczas parkowania bądź cofania), aktywny tempomat, system trzymania ruchu pasa, i wiele, wiele więcej. Szkoda, że obsługa jest naprawdę zawiła i kłopotliwa.

Ze względu na rodzaj nadwozia będący czymś w rodzaju 4-drzwiowego (czy nawet 5) coupe, nie mamy zbyt dużo miejsca na głowę na tylnej kanapie. Osoby powyżej 180 cm będą czuły duży dyskomfort. Również bagażnik, moim zdaniem, mógłby być nieco bardziej pojemny. Owszem, robi wrażenie jego wielkość, jednak ze względu na małą głębokość, nic dużego tam nie schowamy. Nie to, żebym chciał w nim wozić pralkę, ale na większą wycieczkę może okazać się za mały.

No i na koniec mechaniczne bolączki. Od auta będącego niemal na szczycie hierarchii modelowej i osiągowej (wyżej jest tylko R8 w stajni Audi) należy wymagać znacznie więcej. I tak, moim zdaniem, pewnym niedociągnięciem jest wyczuwalne opóźnienie w działaniu łopatek. Za każdym razem, kiedy jedziemy na 110 procent możliwości auta, musimy pamiętać, aby bieg wbić zawsze o ten ułamek sekundy wcześniej, bowiem w przeciwnym razie wydech zagrzmi w rytmie odcięcia. Dla niektórych zdziwieniem również może być brak procedury startu na pokładzie. Moim zdaniem, to świetna decyzja, ponieważ launch control w innych Audi (np. RS5) był trudny do aktywacji, ze względu na zbyt duże przeciążenia, nie dało się go robić kilkukrotnie pod rząd oraz posiadał krótki czas „startu” (jak przetrzymamy auto powyżej 5 sekund, to procedura się dezaktywuje). Początkowo chciałem też napisać o złym komforcie jazdy, nawet na trybie Comfort, ale teraz jak myślę na trzeźwo, to jednak klient wie co kupuje. Nikt nie kupuje Audi z oznaczeniem RS, z przeznaczeniem aby jeździć komfortowo. Nikt.


No i ta cena… Czy wiecie, że testowy egzemplarz kosztował tyle co luksusowy apartament w Warszawie? 778 tysięcy złotych… Co prawda podstawa kosztuje „tylko” 537 500 złotych, ale jeśli dodamy do tego ceramiczne hamulce za 45 620 zł, granie Bang Olufsen za 33 180 zł czy pakiet optyczny Carbon za 24 890 zł to robi na, się nam spora sumka. Nie wiem czy zauważyliście, ale w cenie jednego dodatku można kupić sobie nowe samochody, na przykład za tarcze kupimy Hyundaia I30, a za zestaw audio Skode Fabie. Policzyłem sobie, że gdybym chciał kupić to auto, to musiałbym sprzedać dom, samochód, upozorować własną śmierć, aby ubezpieczyciel wypłacił odszkodowanie i pewnie jeszcze popracować parę lat w Biedronce. Masakra. Ale wiecie co jest jeszcze gorsze? Że myślałem już nawet o tym…

Jest jeszcze problem konkurencji takiej jak BMW M6 Gran Coupe i Mercedes CLS63 AMG. O ile ten pierwszy odpada ze względu na napęd tylko na tylną oś, o tyle Mercedes oferuje już do tej maszyny napęd na 4 koła. Jednak wciąż pod względem osiągów Audi rozwala konkurencję. Ale w cenie testowanego egzemplarza, na horyzoncie pojawia się również bardzo ciekawe auto jakim jest Porsche Panamera Turbo (4,1 sekundy do 100 km/h). Samochód o zdecydowanie większym prestiżu, którego cena zaczyna się od około 720 tys zł (174 tyś. euro). Choć nie ukrywam, że osobiście wolałbym auto mniej rzucające się w oczy niż Porsche. No i tył Panamery jest jeszcze brzydszy niż RS7…


Tak naprawdę najpoważniejszą konkurencję Audi ma w swoim garażu: model RS6. Samochód, który ma dokładnie takie same osiągi jak RS7. Pod maską siedzi ten sam silnik, zawieszenie jest to samo. To dokładna mechaniczna kopia, z tym że ubrana w bardziej praktyczną szatę. Nie dość, że mamy ogromny bagażnik, więcej miejsca na głowę, to dodatkowo zapłacimy za niego 30 000 zł mniej (ceny zaczynają się od 508 500 zł). Choć z drugiej strony, ktoś kto chce jeździć czymś reprezentacyjnym w życiu nie wybierze auta kombi, które niektórym kojarzą się z autami do przewozu trumien…

Audi RS7 to samochód, który nie ma kompletnie sensu, dlatego jest tak genialny. Straszy ludzi na chodnikach, supersamochody na ulicach, naszych księgowych oraz łamie wyobrażenia o fizyce. To auto jest fantastyczne.

Na koniec mały bonus w postaci dźwięku tej bestii:

Bartłomiej Urban

DANE TECHNICZNE Audi RS7 Sportback
Silnik / Pojemność benzyna / 3993 cm3
Układ / Liczba zaworów V8 / 32
Moc maksymalna 412 kW (560 KM) / 5700 - 6600 obr/min
Moment obrotowy 700 Nm / 1750-5500 obr/min
Zawieszenie przód Pneumatyczne
Zawieszenie tył Pneumatyczne
Napęd 4x4
Skrzynia biegów automatyczna, 8 biegów
Prędkość maksymalna 305 km/h (ograniczona elektronicznie)
Przyspieszenie 0-100 km/h 3,9 s
Zużycie paliwa (miasto/trasa/mieszany) 27 / 16,5 / 22
Długość / Szerokość / Wysokość 5012 / 1911 / 1419 mm
Rozstaw osi 2915 mm
Masa własna / Dopuszczalna 1995 / 2505 kg
Bagażnik w standardzie 535 l
Bagażnik po złożeniu siedzeń 1390 l
Pojemność zbiornika paliwa 75 l
EKSPLOATACJA I CENA
Gwarancja mechaniczna 2 lata
Przeglądy według wskazań komputera
Cena wersji podstawowej 537 500 zł
Cena wersji testowanej 778 230 zł

Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zastrzeżone!

11 Comments

Leave A Comment