Skoda Octavia III Combi RS 2.0 TDI 184 KM – AUTO TEST

28 listopada 2013
tekst: Patryk Rudnicki, zdjęcia: Patryk Rudnicki
Skoda Octavia III Combi RS 2.0 TDI 184 KM

Przyjaciel szarej rzeczywistości

Poniedziałek, godzina 6:45, spowite mrokiem pomieszczenie chłodnego i niewielkiego mieszkania w centrum dużej aglomeracji – głuchy jeszcze dźwięk czerwonego budzika usilnie próbuje obudzić wyczerpany codziennością organizm. Pierwsze, leniwe ruchy wyłączają natarczywe urządzenie, przecierają z lekkim zdenerwowaniem zaspane jeszcze oczy, by finalnie zakończyć słodkie marzenie ostatnich siedmiu godzin gorzką świadomością kolejnego tygodnia ciężkiej pracy. Szybka wizyta w nastrojowo podświetlonej i wyłożonej białymi kafelkami toalecie, dwa suche tosty popite filiżanką mocnej kawy, pęk kluczy i długi, czarny płaszcz zakupiony ostatniej soboty w markowym sklepie dla eleganckich mężczyzn – wskazówki nieubłaganie pędzącego zegara właśnie cicho oznajmiły, że jest kwadrans po siódmej. Czas rozpocząć nowy dzień m.in. z wysokoprężną Skodą Octavią Combi …


Kawa z prądem

Chowając do wewnętrznej kieszeni źródło mniejszych lub większych przyjemności zdajemy sobie sprawę, że pod brudną klatką schodową odnowionego skądinąd budynku wcale nie stoi taka zwykła, pokryta srebrnym lakierem i ginąca w „tłumie” dziesiątek pojazdów naszych sąsiadów Octavia – wszak głównym założeniem było oczywiście kupno samochodu praktycznego i funkcjonalnego, acz dysponującego również choć malutkim faktorem szeroko pojętego szczęścia (co, biorąc pod uwagę świat motoryzacji, w dzisiejszych czasach oznacza elementy krzykliwe i robiące zazwyczaj spore wrażenie – nawiązujące jednym słowem do sportu).


Na pierwszy rzut oka wydaje się, iż czescy styliści osiągnęli zamierzony cel – po otwarciu bowiem ciężkich, stalowych drzwi wspomnianej klatki schodowej naszym oczom ukazuje się stosunkowo duży, pokryty czarnym i kosztującym dodatkowe 1950 zł lakierem, rodzinny samochód odznaczający się agresywnym (choć to może za duże słowo) pakietem ospojlerowania, kilkoma emblematami RS i 18-calowymi (dodajmy: całkiem atrakcyjnymi) felgami. Jakichkolwiek kłopotów z identyfikacją czeskiego reprezentanta segmentu C mieć raczej nie powinniśmy. Owszem, nowy RS wygląda (nie bójmy się tego powiedzieć) naprawdę dobrze i odrobinę zadziornie, jednak wszechobecne kanty (tak charakterystyczne dla stylistyki współczesnych modeli Skody), tylne reflektory ze światłowodami w kształcie litery C tudzież ogólna bryła nadwozia nie pozwalają jednak zapomnieć, że mówimy o szalenie popularnym samochodzie z Mladá Boleslav – trochę niegrzecznym i po dłuższej analizie jego kształtów chyba odrobinę atrakcyjniejszym w odmianie kombi, ale wciąż podatnym na dosyć chłodne spojrzenia ze strony zwykłych przechodniów.

W rzeczywistości – kiedy miejski ruch sukcesywnie narasta, zaś współpracownik telefonicznie przypomina o nieskończonym projekcie – brakuje tak naprawdę czasu, by dostrzec dwie, trapezoidalne końcówki układu wydechowego czy przeprojektowany zderzak ze światłami przeciwmgielnymi, dlatego szybko otwieramy drzwi przyozdobione listwą, której faktura ma przypominać chyba coś w rodzaju włókna węglowego (podobną imitację widać w dolnej części konsoli centralnej) i zatapiamy się w sportowym, dobrze przytrzymującym ciało na zakrętach i naprawdę wygodnym fotelu. Temperatura oscyluje wokół trzech stopni Celsjusza, więc nie ma na co czekać – uruchamiamy 2-litrowego diesla TDI (o którym za chwilę), ustawiamy automatyczną, dwustrefową klimatyzację na 23 stopnie i przypominamy sobie ciepłe łóżko, w którym jeszcze 35 minut temu walczyliśmy z samym sobą, a które zapomnieliśmy posłać.

Teraz jednak siedzimy w przestronnej (zarówno z przodu jak i z tyłu), solidnie wykonanej (choć od czasu do czasu, jeżdżąc po polskich drogach, słychać delikatnie „pracę” materiałów wykończeniowych), dobrze wyposażonej oraz intuicyjnej w obsłudze Octavii RS zastanawiając się, dlaczego samochód kosztujący ponad 135 000 zł (egzemplarz testowy) nie posiada kamery cofania. To rzecz jasna szczegół (choć nie dla każdego), o którym, biorąc pod uwagę obecność frontowych i tylnych czujników parkowania (w opcji, za 1250 zł można również Octavię doposażyć w system wspomagający parkowanie, który dany manewr wykona niejako za nas), a także brak czasu spowodowany zbyt długim grzebaniem w zakamarkach zestawu multimedialnego Columbus (swoją drogą jego obsługa jest bardzo płynna, czytelna i łatwa [ekran reaguje nie tyle na dotyk, co już na samo zbliżenie palca do jego powierzchni], zaś przekątna wyświetlacza powoduje skojarzenia z małym telewizorem), szybko można zapomnieć – nie dlatego, że wysokoprężny RS to istny gejzer mocy, a raczej dlatego, że jest po prostu nie do końca potrzebny …

Znaczenie literek „RS”

Uruchomieniu 2-litrowego silnika TDI za każdym razem towarzyszy charakterystyczny i donośny klekot – informacja to przykra, odrobinę irytująca, a nawet zaskakująca biorąc pod uwagę czas jaki niemieccy inżynierowie mieli na dopracowanie swojej jednostki. Efekt jest taki, iż zacna wartość 184 KM i 380 Nm maksymalnego momentu obrotowego (nawet po solidnym rozgrzaniu) okupiona jest mało przyjemnym dźwiękiem, a tak w sportowej (z założenia) odmianie być nie powinno …, przynajmniej w jakimś stopniu. Skoda wpadła oczywiście na dobry skądinąd pomysł „rozdzielenia” charakteru odmiany RS (wszak czeska oferta zawiera także 2-litrową jednostkę TSI o mocy 220 KM), jednak o ile do wariantu zasilanego tradycyjną etyliną szczególnych wątpliwości jakoś nie ma (może dlatego, że nie mieliśmy jeszcze okazji na bliższy z nią kontakt), o tyle względnie oszczędny diesel (przy prędkościach autostradowych – około 7 l/100 km, jeżdżąc maksymalnie oszczędnie nawet i 5 litrów [rekord to 4,9 l/100 km], natomiast przy prędkościach mocno niepoprawnych politycznie – nawet 17 litrów) powoduje nieco dłuższą chwilę zastanowienia …


Oceniając jednak na chłodno współpracę dwusprzęgłowej, automatycznej i 6-stopniowej przekładni DSG ze wspomnianym źródłem napędu, wypadałoby powiedzieć jedną rzecz – to świetne i precyzyjnie działające połączenie na długie trasy. O dynamice i elastyczności turbodoładowanego silnika (właściwie od najniższych obrotów) przekonywać raczej nie trzeba – podobnie zresztą jak wciskać pedału przyspieszenia „do oporu” (i tak 60% samochodów polskiej rzeczywistości nie dorówna osiągami prezentowanej Skodzie), niemniej jednak można to zrobić i oprócz szybkiej oraz płynnej pracy wspomnianej skrzyni DSG (jakiekolwiek szarpanie przy zmianie poszczególnych biegów zostało ograniczone niemal do zera …, co oczywiście nie oznacza, że nie występuje w ogóle) mieć satysfakcję z imponującego w niektórych sytuacjach „ciągu” ponad 180-konnego silnika wysokoprężnego. Czy wobec tego szybkie pokonywanie ostrych zakrętów żonglując przełożeniami za pomocą manetek przy kierownicy i ustawiając tryb Sport (pozostałe to Normal [DSG miewa tutaj pewne zawahania przy gwałtownym wciśnięciu pedału gazu], Eco oraz Individual konfigurowany wedle własnego uznania) może dostarczyć prawdziwych emocji? W pewnym stopniu tak (wszak samochód jest całkiem zrywny, zawieszenie stosunkowo twarde, a układ kierowniczy daje całkiem niezłe pojęcie o tym co się dzieje z przednimi kołami) do momentu aż usłyszymy głośne 2.0 TDI oraz przypomnimy sobie o błahym, acz irytującym fakcie, że dysponując dwoma trapezoidalnymi końcówkami układu wydechowego, charakterystyczny „dymek” leci tylko po jednej stronie (co wygląda trochę idiotycznie) …

TDI czy jednak TSI?

Po dziewięciu godzinach ciężkiej i mozolnej pracy nadchodzi czas upragnionego powrotu do domu. Niezbyt sprzyjająca temperatura w dalszym ciągu utrzymuje się w okolicach trzech stopni Celsjusza, ale jakie to ma znaczenie – za 25 minut będziemy przecież siedzieć przy jednym stole z partnerem naszego życia i konsumować smaczny obiad, a przy ostatnim kęsie dobrze wysmażonego mięsa padnie doskonale znane pytanie: „Jak minął Ci dzień?” Po spontanicznej wizycie w pokoju syna i szybkiej wymianie myśli zrobimy kolejną filiżankę mocnej kawy, włączymy źródło naszych smutków i radości oraz rozsiądziemy się z pewnością prezesa na ulubionej kanapie, by trochę odpocząć i w momencie kiedy będziemy gotowi na krótką historyjkę o skończonym projekcie, którą chce usłyszeć pozornie zainteresowany naszą pracą partner, pomyślimy o stojącej przed naszym blokiem, czarnej Skodzie Octavii RS, która towarzyszyła nam przez cały dzień …


Czeskie kombi to bez wątpienia udany, dobrze wyposażony i całkiem szybki (jeżeli tego potrzebujemy) samochód, sprawia wrażenie niemal idealnego kompana szarej i często nudnej rzeczywistości, w której człowiek nie jest podporządkowany maszynie – to maszyna ma służyć jemu, efektywnie wykonywać jego polecenia i być jak dobry przyjaciel, na którym można polegać (nawet jeżeli nie dostrzegamy tego w ciągu dnia). Czy wobec tego Octavia RS z 2-litrowym silnikiem o mocy 184 KM jest trochę anonimowym uczestnikiem drogowego życia? Mimo dużego bagażnika (610 litrów), naprawdę przyzwoicie grającego systemu audio firmy Canton czy też biksenonowych, automatycznych i skrętnych reflektorów chyba jednak tak, choć nie jest to myślę wielka ujma na honorze wysokoprężnej Skody. Ona ma raczej inny problem – zwykłą, tańszą, acz równie dynamiczną Octavię 1.8 TSI o mocy 180 KM (nawet z napędem 4×4) …

DANE TECHNICZNE Skoda Octavia III Combi RS 2.0 TDI 184 KM
Silnik / Pojemność turbodiesel / 1968 cm3
Układ / Liczba zaworów R4 / 16
Moc maksymalna 135 kW (184 KM) / 3500 - 4000 obr./min.
Moment obrotowy 380 Nm / 1750 - 3000 obr./min.
Zawieszenie przód kolumny McPhersona
Zawieszenie tył wielowahaczowe
Napęd przedni
Skrzynia biegów dwusprzęgłowy automat, 6 biegów
Prędkość maksymalna 228 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h 8,3 s
Zużycie paliwa (miasto/trasa/mieszany) dane producenta: 6,0 / 4,4 / 5,1 l/100 km
nasz test: 7,2 / 5,6 / 6,4 l/100 km
Długość / Szerokość / Wysokość 4659 / 1814 / 1452 mm
Rozstaw osi 2690 mm
Masa własna / Dopuszczalna ok. 1430
Bagażnik w standardzie 610 l
Bagażnik po złożeniu siedzeń 1740 l
Pojemność zbiornika paliwa 50 l
EKSPLOATACJA I CENA
Gwarancja mechaniczna 2 lata
Przeglądy co 30 tys. km lub co 2 lata
Cena wersji podstawowej 108 300 zł (2.0 TSI 220 KM, Combi RS)
Cena wersji testowanej ok. 140 000 zł

Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zastrzeżone!

9 Comments

Leave A Comment