HSV Gen-F – wymierający gatunek

20 czerwca 2013
Bez kategorii, Holden HSV Nowości
HSV Gen-F

Cóż takiego dała nam Australia? Skaczące, chowające potomstwo w torbach na brzuchu oraz widoczne jedynie na terenie ZOO kangury? Reprezentację piłki nożnej, która niby dysponuje utalentowanymi nazwiskami, a mimo to nie potrafi zdobyć jakiegoś bardziej znaczącego pucharu czy może cudowny krajobraz składający się w większości z drapaczy chmur i roślin, których jednak próżno szukać w naszym biało-czerwonym zaścianku? To wszystko brzmi ciekawie, jest wbrew pozorom tematem burzliwych dyskusji, ale jednocześnie odgrywa mało istotną rolę, bowiem naoczne doświadczenie wspomnianych elementów wiąże się niestety z podróżą samolotem bądź statkiem, którego prędkość uśpiłaby nawet faceta z zespołem ADHD. Mały kontynent chwalący się operą w Sydney to jednak nie tylko zwierzęta, metropolie i „alternatywna” rzeczywistość – to również motoryzacja przez naprawdę duże „V” …


Wbrew pozorom to nie jest błąd i choć ułożenie polskiego alfabetu mówi coś zupełnie innego, firma HSV (Holden Special Vehicles) w dalszym ciągu egzystuje na czarnej liście ekologów pakując do swoich modeli wielkie, benzynowe i ośmiocylindrowe jednostki. Teraz inżynierowie wspomnianej „placówki” zaoferowali tzw. „petrolhead’om” (czytaj: osobom, które dla motoryzacji poświęciłyby szczęście małżeńskie) nową rodzinę Gen-F – samochodów bezkompromisowych, głośnych oraz kpiących z norm czystości spalin. Jak łatwo się domyślić mówimy o przedstawicielach sportowej części motoryzacyjnego światka charakteryzujących się LED-owymi światłami do jazdy w dzień, agresywnym body kitem, czterema końcówkami układu wydechowego, wentylowanymi błotnikami na przedzie, sportowymi fotelami, spłaszczoną u dołu kierownicą, a także dodatkowymi wskaźnikami – o czarnych akcentach i włóknie węglowym nawet nie wspominając.

Czy to udana alternatywa dla niemieckiej reprezentacji szybkich limuzyn? No cóż, w większości faktycznie mamy tutaj do czynienia z komfortowymi (choć to błędne określenie) sedanami (HSV Clubsport generujący 431 KM i 550 Nm maksymalnego momentu obrotowego, Clubsport R8 dysponujący bardziej agresywnymi detalami i mocą 442 KM czy też Senator Signature „wyciskający” z motoru LS3 V8 462 KM), rodzinnymi pojazdami kombi (HSV Clubsport R8 Tourer odznaczający się identycznymi parametrami co sedan) oraz niemniej atrakcyjnymi „salonkami” (HSV Grange powstały na bazie Holdena Commodore), jednak Australia ma drobną przewagę – pickup’y. „Formuła” Gen-F obejmuje też bowiem modele Maloo i Maloo R8, które przy akompaniamencie ośmiu cylindrów i obecności sadzonek na „pace” swobodnie mogą palić gumę tudzież startować w szranki z 500-konnymi Niemcami (choć lepiej do tego celu nadawałby się model flagowy – dysponujący kutymi, aluminiowymi felgami w kolorze Satin Graphite, czterema polakierowanymi na czarno końcówkami układu wydechowego, dużym spojlerem na klapie bagażnika i czarnymi lusterkami HSV GTS produkujący 585 KM i 740 Nm maksymalnego momentu obrotowego).

Czyżby niemiecka konkurencja spod „brandu” Audi, Mercedesa tudzież BMW miała realne powody do zmartwień? Z jednej strony na pewno – w końcu auta od HSV są szybkie, mocne, dysponują nowoczesną technologią (np. trybami pracy układu napędowego), bogatym wyposażeniem i całkiem atrakcyjnym designem, a z drugiej niekoniecznie – przeczą idei oszczędzania paliwa, są z odległej Australii i nie będą oferowane na rynkach europejskich …, chociaż nikt nie powiedział, że import jest zabroniony …

Patryk Rudnicki

Leave A Comment