Przez ostatnie dwa tygodnie na Warszawskich ulicach można było spotkać w pełni elektryczny autobus BYD K9. Chińska firma motoryzacyjna użyczyła go do testów, które wypadły bardzo dobrze.
Po pierwsza jazda tym autobusem to oszczędność i przyjemność dzięki bezszelestnej jednostce elektrycznej. K9 na jednym ”baku” w ruchu miejskim przejeżdża 300 km, co zostało sprawdzone w Warszawie. Poruszał się on po reprezentacyjnej linii 222, która kursuje między innymi koło Łazienek Królewskich i rzeczywiście dało się osiągnąć wynik ponad 250 km. Koszt przejechania 100 km to mniej więcej 50 zł, co jest wartością ponad 4-krotnie mniejszą niż standardowe „ropniaki”, które palą minimum 50 litrów na 100 km. Przy założeniu, że autobus przejeżdża 200 km na dzień, mamy oszczędności rzędu 300 zł dziennie i ponad 100 000 rocznie (autobus używany codziennie przez 365 dni w roku). Pełne ładowanie baterii w K9 trwa tylko 3h, dzięki zastosowaniu specjalnej ładowarki. To również zostało sprawdzone w Warszawie. Autobus nie wydziela żadnych spalin z silnika, przy czym do obsługi klimatyzacji w lecie bądź ogrzewania w zimie możliwe jest zastosowanie małego silnika spalinowego.
Autobusy K9 jeżdżą już na stałe w innych krajach europejskich, między innymi we Włoszech (2 pojazdy) czy w Holandii (6 autobusów). Na rodzinnym rynku producenta jeździ już kilkaset elektrycznych autobusów, co jest naprawdę niezłym wynikiem. Cóż, w dzisiejszych czasach nic nie jest mocniej forsowane niż ochrona środowiska, więc nie ma co się dziwić.
Niestety, jest jeden minus tego elektrycznego autobusu, a mianowicie jego cena: 1.5 mln złotych. Za tyle pieniędzy można kupić dwa autobusy takich rozmiarów z tradycyjnym silnikiem Diesla.
