Renault Twin’Z Concept – złożona inspiracja

3 maja 2013
Bez kategorii, Nowości Renault
Renault Twin'Z Concept

Czy motoryzacyjni designerzy to osoby wyjątkowe, dziwne, urodzone pod szczęśliwą gwiazdą oraz żyjące na terytorium wyimaginowanego przez siebie świata? Trudno powiedzieć, choć dogłębnie analizując niektóre projekty wydawać by się mogło, że ludzie je tworzący czerpali inspiracje z kosmosu, mieli po siedem rąk, dwie głowy i umysł najbardziej zdolnego analityka w „tym” Układzie Słonecznym. Mówiąc poważnie – dokładne zaplanowanie niemal każdego przetłoczenia karoserii, ciekawego załamania światła, schludnego spojlera na tyle i odważnych, acz unikających ostentacyjnego charakteru reflektorów wymaga chyba szerokiej jak Pustynia Kara-kum fantazji, dlatego ciężko jest mi sobie wyobrazić co rzeczywiście kryje genialny umysł niejakiego Rossa Lovegrove’a – projektanta Renault Twin’Z Concept …


W telegraficznym skrócie – mierzący 3627 mm długości, 1705 mm szerokości, 1506 mm wysokości oraz 2495 mm rozstawu osi przedstawiciel segmentu miejskiego to wóz, którego zewnętrzna aparycja przypomina raczej niebieską plamę tudzież delikatną kropelkę, a nie pełnoprawny, czterokołowy środek transportu (choć biorąc pod uwagę fakt, że Twin’Z było inspirowane szeroko pojętą naturą oraz modelami z przeszłości – Twingo pierwszej generacji i Renault 5, „taki” wizerunek dziwi już odrobinę mniej). Specjalnie zaprojektowane, 18-calowe felgi dysponujące barwą „oblanej” słońcem trawy, zmieniający kolor dach przypominający odrobinę skórę węża, LED-owe oświetlenie, charakterystyczny przód z wkomponowanym grillem, który nie tylko udanie łączy ze sobą reflektory i jest na wskroś efektowny, ale również stanowi znak rozpoznawczy francuskiej marki oraz czysta, nieskrępowana zbędnymi przetłoczeniami i ważąca 980 kilogramów aparycja – tak przedstawia się efekt gorącej współpracy „teamu” Renault z Laurensem van den Ackerem na czele oraz studia projektowego Rossa Lovegrove’a.

Dalsza część mocno inspirującego poznawania conceptu Twin’Z (notabene określanego słowem „Play”) rozpoczyna się po uchyleniu „dwuczęściowych”, otwieranych jak w Rolls-Roys’ie drzwi i tutaj pojawia się drobna zagwozdka: „Gdzie jest deska rozdzielcza?” Kwestia mocno frapująca i, jakby nie patrzeć, zaskakująca, ale identyczną reakcję mogą w danym przypadku wywołać też odstająca „od normy” kierownica, siedziska wyłożone ognio i wodoodpornym materiałem oraz świecąca podsufitka („robota” wszechobecnych LED-ów). Pomysł Lovegrove’a był stosunkowo …, dziwny – dematerializacja, osiągnięcie wyraźnych odwołań do czystej i nieskrępowanej trudami codzienności natury (obsługę urządzeniami pokładowymi ograniczono w zasadzie do jednego tabletu, natomiast funkcję informacyjną pełni umieszczony za „kierownicą” smartfon), a także (nie mogło być inaczej) ekologiczny napęd, który tworzą jednostka zasilana prądem o mocy 68 KM i 226 Nm momentu obrotowego, napęd RWD oraz litowo-jonowe baterie, a co z tego wyszło? No cóż – samochód pełną gębą prototypowy …

Dzieło Rossa Lovegrove’a to – jak przyznaje sam autor – symbol cywilizacyjnego progresu, dowód istnienia szalenie zaawansowanych technologii oraz możliwości jakie daje otaczające nas środowisko. Brzmi to górnolotnie, mało prawdopodobnie i skomplikowanie, natomiast połączenie filigranowej aparycji z pozbawioną deski rozdzielczej kabiną pasażerską (która notabene zdaje się przenosić pasażerów w równoległą rzeczywistość) pozwala sądzić, że wcale nie obcujemy z konwencjonalnym pojazdem, a z szalonym pomysłem równie zwariowanego stylisty – i to byłaby adekwatna odpowiedź na pytanie z początku artykułu …

Patryk Rudnicki

Leave A Comment