Gumball 3000 przystanek Warszawa – nie ma lipy?

23 maja 2013
Bez kategorii, Nowości

Stało się: Gumballowcy przybyli do Polski! 22 maja 2013 roku rozgrzali swoimi samochodami do granic możliwości licznie zebraną publiczność w Warszawie. I wcale się im nie dziwimy, bo było na co popatrzeć!


Pierwsze załogi szalonego wyścigu dotarły na plac Piłsudskiego już koło godziny 17. Niestety, pogoda tego dnia nie dopisała i auta praktycznie wpływały na punkt kontrolny. Nie przeszkadzało to jednak licznej widowni, która zbierała się wokół ogrodzonego parku maszyn. Z upływem czasu pogoda na szczęście stawała się lepsza, a na parkingu pojawiało się coraz to więcej samochodów. I tak mogliśmy podziwiać w Warszawie takie perełki jak Fisker Karma, Lamborghini Countach, Meredes SLR Stirling Moss (współczujemy jazdy w deszcz) czy nowiusieńki Jaguar F-Type. Poza tym, pojawiły się takie cuda jak Local Motors Rally Fighter, Dartz Combat, TG1 (na bazie GT-R) czy Rebellion R2k, za którego sterami zasiadł Jon Olson. Oprócz tego, na placu było kilka aut marki Lamborghini, Ferrari, Bentley, McLaren, Porsche czy Rolls-Royce. Wszystkich aut startujących w rajdzie jest prawie 120, jednak nie wszystkie dotarły. Każde z nich natomiast było charakterystycznie „poubierane” w liczne naklejki sponsorów czy w pstrokate kolory. Pojawił się też Tumbler czyli pojazd Batmana, niestety samego superbohatera nie mogliśmy dostrzec… Auto też nie przybyło do nas z Kopenhagi (tam był start) na własnych kołach tylko zostało przywiezione na specjalnej lawecie.

Jak się później okazało, największą atrakcją wcale nie były supersamochody. Nie był nią też najbardziej znany skater Tony Hawk, który dał mały pokaz swoich umiejętności na specjalnie zbudowanej rampie. Nie był nią też znany raper Xzibit, gwiazda telewizyjna David Husselhoff (Słoneczny Patrol czy Nieustraszony) ani gwiazda narciarstwa freestylowego Jon Olson. Polska publiczność najbardziej pokochała sympatycznego kulturystę z Litwy Roberta Burneikę, znanego jako Hardkorowy Koksu. Gdy wjechał swoim Chevroletem Suburbanem na plac, to otoczyła go tak duża ilość osób, że Koksu miał problem, aby wydostać się z auta. Na szczęście, Robert posiada dużo siły, więc nie było lipy. To znaczy dopiero zaczynała się…

Jeden z uczestników napisał swoim Twitterze: „Cała Polska zebrała się, żeby nas przywitać, to szaleństwo!”. Cóż, trochę w tym prawdy było, na placu Piłsudskiego i w okolicach było prawdziwe szaleństwo. Tłumy ludzi otaczających barierki mogły niejednego przerazić. Zebrało się tam koło 20, a może nawet 30 tysięcy ludzi. Niestety, ale bardzo nieliczna ochrona w końcu przestała sobie dawać radę z osobami, które nielegalnie wchodziły na odgrodzony teren parku maszyn. W pewnym momencie kilkadziesiąt osób z każdej strony szturmem wtargnęła przez barierki… i to był koniec tego dnia dla Gumballa moim zdaniem. Osoby kładły się na maskach, żeby tylko mieć „sweet focie” na facebooka. Ludzie na portalach społecznościowych pisali też coś o kradzieżach kamerek czy tablic rejestracyjnych oraz o otwarciu przez przechodniów Bentleya Xzibita, który zostawił auto otwarte… oby to była nieprawda! Ale fakt faktem, że tłum który wparował na płytę parkingową to mocno nieładne zachowanie ze strony widzów. Ciekawe, jak oni by się poczuli gdyby na ich aucie za milion złotych ktoś siadał… Przepraszamy Gumballowcy!

Z ciekawszych historii jakie do tej pory miały miejsce na trasie tegorocznego Gumballa to np. awaria Ferrari 512M jednej z załóg na terenie Finalndii. Załoga nie zrobiła sobie jednak nic z tego i w zamian kupiła (albo pożyczyła) starą Ładę 1500 i nią jechała do kolejnego punktu. W Polsce natomiast jeden z Mercedesów został zatrzymany przez białostocki patrol policji. Jakież musiało być zdziwienie uczestników, jak przy prędkości 200 km/h (w miejscu gdzie dozwolone było 90) dogoniło ich nieoznakowane Evo X. Do tej pory również dwie ekipy zdążyły rozwalić swoje auto. Już pierwszego dnia z rajdu odpadło Lamborghini Murcielago, które skończyło swoją jazdę w rowie. Kolejnego dnia w wypadku na drodze szybkiego ruchu uczestniczyło Ferrari 458 Italia. Na szczęście, uczestnikom nic się nie stało.

Mam nadzieję, że zdarzenia wymienione wcześniej nie wpłynęły negatywnie na kolejne próby przejazdów przez Polskę oraz że uczestnicy zapamiętają nas raczej z pozytywnej strony.






Bartłomiej Urban, fot. Paweł Garbulski, Rafał Rogowski, Bartłomiej Urban

Leave A Comment