Volvo S60 Polestar – oznaka słabości

23 kwietnia 2013
Bez kategorii, Nowości Volvo
Volvo S60 Polestar (2013)

Czyżby marzenia znalazły swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości, a pragnienia fanów motoryzacji zostały choć raz wysłuchane? Skandynawscy inżynierowie z pewną dozą nieśmiałości mogliby odpowiedzieć na poruszoną kwestię twierdząco, ale czy naprawdę efekt ich mozolnej pracy jest udaną kontynuacją „zarodka ideowego” jaki powstał w głowie tych najbardziej zainteresowanych? I tak i nie, a zresztą – oceńcie sami …


Nowina brzmi znakomicie – szwedzkie Volvo, wychodząc teoretycznie naprzeciw oczekiwaniom wymagającej klienteli, postanowiło ziścić górnolotne marzenia o hardcorowym (to nie jest kiepski żart) S60 Polestar, które w formie efektownego conceptu generowało nieprzyzwoite 508 KM, atomowe wręcz przyspieszenia oraz napęd na wszystkie cztery koła. To znakomita informacja tym bardziej, że wersja produkcyjna otrzymała niemal identyczną aparycję zewnętrzną (charakterystyczny lakier nadwozia Rebel Blue, 19-calowe i specjalnie opracowane dla tego modelu felgi, delikatny pakiet ospojlerowania, a także identyfikujące daną wersję emblematy „Polestar”, które znajdziemy m.in. w kabinie pasażerskiej czy też na końcówkach przelotowego układu wydechowego), więc przyzwyczajcie się lepiej do zazdrosnego spojrzenia sąsiada Tadeusza – w końcu jego środek lokomocji z przeplatającymi się literami „V” i „W” tak nie brzmi, a co dopiero powiedzieć o samej jednostce napędowej …

Szwedzka limuzyna sygnowana iście egzotycznym w polskiej rzeczywistości logo firmy Polestar nie ma się pod tym względem czego wstydzić – inżynierowie Volvo zaaplikowali bowiem „gorącemu” S60 jednostkę T6, która współpracując z 6-biegowym automatem, wentylowanymi tarczami hamulcowymi od Brembo (rozmiar przednich zacisków to 336 mm, natomiast tylne posiadają 302 mm) oraz amortyzatorami firmy Őhlins generuje trzy litry pojemności, 500 Nm momentu obrotowego i …, 350 KM. Oczywiście przyspieszenie tytułowej „salonki” jest imponujące (4,9 sekundy do 100 km/h), prędkość maksymalna również (elektronicznie ograniczona do 250 km/h), ale nie odnosicie czasem wrażenia, iż Volvo podeszło do sprawy z pewną dozą …, jakby to ująć …, ostrożności?


To było do przewidzenia – zahipnotyzowani walorami 508-konnego prototypu konsumenci spodziewali się wersji produkcyjnej, która urywałaby to i owo, gwarantowała niesamowite emocje oraz uczyła pokory właścicieli Mercedesów C63 AMG tudzież BMW M3, a co finalnie dostali? Nie ulega żadnym wątpliwościom fakt, że S60 Polestar jest bezkompromisowo wyglądającym, szybkim, bogato wyposażonym, sportowo nacechowanym i „delikatnie” zmodyfikowanym sedanem (silnik otrzymał nowe oprogramowanie, turbosprężarkę firmy Borg Warner oraz nowy intercooler), jednak zamawiając tytułową limuzynę z motorem T6 i opcjonalnym pakietem Polestar, który podniesie moc jednostki do około 329 KM, otrzymamy finalnie bardzo podobny efekt. Dlaczego Volvo nie zdecydowało się na pozornie bezsensowny wariant o mocy 508 KM? Po co inżynierowie wypuszczają sto egzemplarzy danego auta i chcą je oferować na „pilotażowym” rynku Australii, skoro kierunek szybkich i pozbawionych „rozsądnego myślenia” sedanów został już dawno przetarty kołami Mercedesa i spółki? Czyżby chwila szwedzkiej słabości?

Patryk Rudnicki

Leave A Comment