Volkswagen Golf VII 2.0 TDI Highline – AUTO TEST

10 marca 2013
tekst: Bartłomiej Urban, zdjęcia: Bartłomiej Urban
VW Golf VII 2.0 TDi Highline

no CO TY 2013

Car Of The Year – najbardziej prestiżowy konkurs motoryzacyjny na świecie. Od wielu lat wzrok wszystkich maniaków motoryzacji skupiony jest na aucie, które wygra te zawody. Tegorocznym zwycięzcą okazał się… VW Golf najnowszej, 7 już generacji! Oczywiście, jak to bywa przy tego typu konkursach, nie lada dyskusję wzbudziło to, czy Golf rzeczywiście zasługuję na miano najlepszego? Przecież każda kolejna generacja jest niemal taka sama i nie wnosi praktycznie nic… czy aby na pewno?

Wygląd

Podczas gdy prawie wszystkie koncerny prześcigają się w coraz to nowszych i bardziej innowacyjnych pomysłach stylistycznych, VW zawsze pozostaje nieco na uboczu. Praktycznie nigdy (chyba poza Passatem CC i New Beetlem) nie wybijał się ponad przeciętność i nie uczestniczył w rewolucjach stylistycznych. Nie inaczej jest tym razem, co wcale nie oznacza niczego złego. Pomimo tylko lekko zmodernizowanego nadwozia, obecna generacja wygląda o niebo lepiej niż poprzednik. Ba! Niż poprzednicy! Naszym zdaniem, jest to najładniejsza generacja Golfa od czasów „Czwórki” będącej do dziś marzeniem niejednego chłopaka spod remizy.

Nowy styl VW wykorzystujący liczne kanciaste linie świetnie pasuje do jednego z najpopularniejszych hatchbacków na świecie. Auto wygląda nowocześnie, ale zarazem elegancko i poważnie, przez co podobać się będzie szerszej grupie docelowej. Przykładowo, Volvo V40, które zajęło 3 miejsce w tegorocznym COTY, jest ładniejsze, ale jego futurystyczne kształty mogą niektórym nie przypaść do gustu. VW Golf, nawet pomimo jednego z najnudniejszych lakierów, prezentuje się bardzo dobrze. Tutaj pewnie duża zasługa pięknych 17-calowych felg.

Wnętrze

Środek auta również przeszedł metamorfozę. Po pierwsze, dzięki zastosowaniu wstawek z lakierowanego plastiku wnętrze zyskało wiele na świeżości i nowoczesności i nie jest już tak depresyjnie smutne jak to było w „Szóstce”. Poza tym, zmieniono nieco układ przycisków oraz przeprojektowano nawiewy powietrze na nieco bardziej kanciaste. Zastosowano również nową, lekko spłaszczoną u dołu kierownicę, która wygląda rewelacyjnie. Jest z nią jednak jeden mały problem natury ergonomicznej. Otóż producentowi udało się zmieścić na niej nawet 18 przycisków, wszystkie skupione w dwóch grupkach: po prawej i po lewej stronie. Niestety, ich obsługa jest ciężka nawet na postoju, nie wspominając już podczas jazdy…

Duży plus za ogromny 8-calowy (w opcji), dotykowy wyświetlacz, za pomocą którego obsługujemy między innymi radio, nawigację, telefon (moduł bluetooth), ustawienia samochodu czy odtwarzacz CD/Mp3. Dodatkowo, auto posiada wbudowany dysk twardy o pojemności 11.5 GB, dwa sloty pamięci na karty SD oraz wejście USB. Warto tutaj wspomnieć o zastosowaniu przez VW czujnika zbliżeniowego, który reaguje na ruch naszej ręki. Jeśli chcemy coś ustawić czy zmienić, wystarczy że przysuniemy dłoń, a na dole ekranu automatycznie pojawia nam się belka z przełącznikami. Takie rozwiązanie pozwoliło wygospodarować większą powierzchnię wyświetlanego obrazu. Świetne!

Golf po raz kolejny podnosi poprzeczkę i ustawia nowe standardy jeśli chodzi o jakość wykończenia i komfort podróżowania. W środku jest zaskakująco dużo miejsca, czuć to zwłaszcza podczas siedzenia na tylnej kanapie. Zmieszczą tam się bez problemu osoby o wzroście przekraczającym nawet 190 cm. Materiały, jakich użyto w środku i sposób w jaki je spasowano są naprawdę na najwyższym poziomie, takim którego nie powstydziłaby się bardziej prestiżowa marka koncernu – Audi. Choć nasz testowany egzemplarz posiadał jedną dość dziwną przypadłość. Otóż podczas mocnego zamknięcia osłony przeciwsłonecznej otwierał się dachowy schowek na okulary… a może to taka specjalna funkcja dla kobiet? Jak już skończą się malować, to automatycznie otwiera się schowek na kosmetyki…

Silnik i właściwości jezdne

Sercem naszego „Golfika” jest najmocniejsza dostępna jednostka wysokoprężna o pojemności 2 litrów, która dzięki turbinie generuje 150 KM i 320 Nm. Jest to moc w zupełności wystarczająca do bezproblemowego poruszania się po mieście, a nawet do odrobiny szaleństwa. Silnik pięknie ciągnie od samego dołu, jest bardzo elastyczny, dzięki czemu wyprzedzanie czy mały wyścig spod świateł (oczywiście nie namawiamy do tego!) to czysta przyjemność.

Pomimo dość dużej mocy i bardzo dobrych osiągów, VW Golf wcale nie spala miliona litrów paliwa. Podczas standardowej jazdy po mieście, czyli hamowania, przyśpieszania i denerwowania się w korku, auto zadowoli się tylko 6.5 litrami oleju napędowego na 100 km. Tutaj duża zasługa systemu start/stop, który działa bardzo sprawnie. Na trasie spokojnie zejdziemy do 5 litrów, a nawet i wartości mniejszych co jest wynikiem absolutnie świetnym. Jedynym minusem tej jednostki jest niska kultura pracy, zwłaszcza przy niskich temperaturach do naszych uszu dobiegać będzie piękna melodia „klekota”.

Auto prowadzi się dobrze, choć nie bardzo dobrze. Do pełnego szczęścia przydałoby się popracować nieco nad wspomaganiem kierownicy, które momentami wydaje się być za mocne, przez co nie czuć dobrze auta. Na szczęście, dobrze zestrojone zawieszenie rekompensuje te niewielkie braki. Ponadto, autem bardzo przyjemnie się podróżuje dzięki świetnie zestopniowanej skrzyni biegów: przełożenia są w miarę długie, przez co nie musimy ciągle wachlować drążkiem zmiany biegów.

Technologia

Prezentowany egzemplarz Golfa został obdarzony przez producenta większą ilością gadżetów niż dzieci na pierwszą komunię. Naprawdę jest tego tak dużo, że postanowiłem poświęcić temu wszystkiemu nową sekcję. Zacznę od aktywnego tempomatu, który według założeń ma podążać za wskazanym przez nas samochodem. Kierowca ustala dystans jaki auto ma zachować i praktycznie może już nic nie robić, w teorii auto samo przyśpiesza i hamuje – nawet do całkowitego zatrzymania. Niestety tylko w teorii. Idiotyczne umiejscowienie sensora na samym dole zderzaka powoduje iż zbiera on cały brud z jezdni, przez co cały system przestaje działać. Nie udało mi się ani razy tego włączyć, nawet po umyciu samochodu i kilkukrotnym wypolerowaniu sensora …

Kolejny ciekawy system to asystent pasa ruchu. Dzięki czujnikom samochód wykrywa linie namalowane na asfalcie i sam potrafi kierować tak, że nie wyjedzie poza nie. Wszystko działa jak należy, ale tylko w sytuacji, kiedy pasy na drodze są wyraźnie namalowane, no i tylko na drodze gdzie są one po obu stronach. W takich warunkach możemy przez chwilę czuć się jakbyśmy mieli autopilota, który za nas kieruje. Gdyby tego było mało, auto jest w stanie samodzielnie zaparkować i to nie tylko równolegle, ale i prostopadle dzięki zastosowaniu systemu Park Asistant drugiej generacji.

Auto jest dodatkowo wyposażone w czujniki światła i deszczu, system bezkluczykowy oraz w funkcję rozpoznawania znaków drogowych. Ta ostatnia rozpoznaje znaki, między innymi ograniczenia prędkości czy zakazu wyprzedzania i automatycznie wyświetla je na jednym z 2 wyświetlaczy (komputer pokładowy albo główny wyświetlacz). O dziwo, system działa sprawnie nawet w Polsce, gdzie przecież częstotliwość i ilość znaków drogowych jest większa niż liczba dziur w szwajcarskim serze (albo na naszych drogach…).

Ostatni „bajer” warty odnotowania to „Dynamic Light Assist” czyli system regulacji świateł drogowych. Za pomocą kamery auto wykrywa pojazdy jadące przed nami oraz z naprzeciwka i automatycznie dostosowuje natężenie światła tak, aby nie raziło innych uczestników ruchu. W praktyce działa to wręcz rewelacyjnie, system od razu wykrywa auta, a my możemy obserwować „taniec świateł”. Można to porównać do idealnie słonecznego dnia i jednej małej chmurki, gdzie my jesteśmy słońcem, a jeden mały cumulus unosi się nad drugim samochodem. Kiedy z naprzeciwka pojawia się kolejny samochód, pojawia się automatycznie kolejna „chmurka”, która podąża za obiektem. Genialne.

Podsumowując, samochód potrafi samodzielnie bez ingerencji człowieka: przyśpieszać, hamować, skręcać, parkować, włączać i wyłączać światła oraz wycieraczki… Jeszcze trochę i my do niczego nie będziemy potrzebni…

Podsumowanie

Nie dziwię się jurorom tegorocznego COTY, Golf to świetny samochód dopracowany praktycznie pod każdym względem. Owszem, wśród finalistów były auta ładniejsze czy lepiej prowadzące się, jednak drugiego tak uniwersalnego auta, za bardzo przystępne pieniądze nie znajdziemy. Najtańszą wersję z silnikiem 1.2 TSI możemy mieć już za 59 900 zł, co wydaje się być atrakcyjną ceną. Naszpikowany elektroniką 150-konny diesel, taki jak prezentowany to wydatek rzędu 120 tyś zł. Dodatkowa możliwość chwalenia się przez cały rok, że jeździmy samochodem roku – bezcenna.

Bartłomiej Urban

DANE TECHNICZNE Volkswagen Golf VII 2.0 TDI Highline
Silnik / Pojemność diesel / 1998 cm³
Układ / Liczba zaworów R4 / 16
Moc maksymalna 110 kW (150 KM) / 5700 obr./min
Moment obrotowy 320 Nm / 1750-3000 obr/min
Zawieszenie przód kolumny MacPhersona
Zawieszenie tył wielowahaczowe
Napęd przedni
Skrzynia biegów manualna, 6 biegowa
Prędkość maksymalna 216 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h 8,6 s
Zużycie paliwa (miasto/trasa/mieszany) 6,3 / 5 / 5,6
Długość / Szerokość / Wysokość 4255 / 1790 / 1452 mm
Rozstaw osi 2637 mm
Masa własna / Dopuszczalna 1354 / 1939
Bagażnik w standardzie 380 l
Bagażnik po złożeniu siedzeń 1270 l
Pojemność zbiornika paliwa 55 l
EKSPLOATACJA I CENA
Gwarancja mechaniczna 2 lata bez limitu kilometrów
Przeglądy co 15 tys. km
Cena wersji podstawowej 59 990 zł (1.2 TSI Trendline)
Cena wersji testowanej ok. 120 000 zł

Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zastrzeżone!

2 Comments

Leave A Comment