BMW M135i – AUTO TEST

16 marca 2013
tekst: Artur Mierzejewski, zdjęcia: Artur Mierzejewski
BMW M135i

Szalona pomarańcza

Nie łatwo odnaleźć się w świecie nowoczesnej motoryzacji. Z jednej strony dominuje dążenie do tworzenia tanich, ekonomicznych aut, do drastycznego obniżania zużycia paliwa i emisji szkodliwych związków do atmosfery, z drugiej pojawiają się supersportowe samochody o niesamowitych osiągach, ale zużywające hektolitry benzyny i kosztujące krocie. Najpopularniejsze segmenty rynku – aut miejskich i kompaktowych, zdominowane są przez bestsellery sprzedające się “na pniu”, w tysiącach egzemplarzy, a dzieje się tak za sprawą ich przystępnej ceny, niedrogich napraw i niewielkiego apetytu. Na przeciwnym krańcu są modele, które znajdują rocznie zaledwie kilku nabywców w Polsce, bo pozwolić sobie mogą na nie tylko naprawdę zdecydowani i bogaci ludzie. Właśnie z takim autem dziś mamy do czynienia. Kilka dni spędzonych z bardzo szybkim, małym BMW były dla redakcji prawdziwą ucztą…


“Jedynka? Nic ciekawego…”

Tak zareagował mój przyjaciel, gdy telefonicznie poinformowałem go, że za kilka minut odwiedzę go, żeby pokazać BMW serii 1. Świadomie nie podałem więcej szczegółów, byłem pewien, że nawet nie słyszał o istnieniu wersji, którą testowaliśmy. M135i jest dla laika faktycznie “zwykłą jedynką”, ale jej wygląd już na pierwszy rzut oka zdradza, że mamy do czynienia z pojazdem z ogromnym potencjałem. Przede wszystkim jaskrawy, pomarańczowy lakier 3-drzwiowego nadwozia od razu przykuł uwagę kolegi. Wiedziałem już, że zmienił zdanie, a na widok “nieciekawej” BMW 1 źrenice zaczęły mu się dziwnie rozszerzać. Może podświadomie zareagował na ten widok jak na jakiś narkotyk. Ja już wiedziałem, że to cacko uzależnia i każdy wokół chciałby go wypróbować. Dzięki M-pakietowi 1-ka wygląda bardzo rasowo. Agresywnie profilowane zderzaki, typowe dla tej wersji 18-calowe alufelgi z szerokimi oponami (225/40/18 z przodu, 245/35/18 z tyłu), niebieskie zaciski hamulców, stalowo-szare obudowy lusterek czy dwie końcówki wydechu dodają BMW charakteru, a litera M w kodzie modelu rozbudza wyobraźnię fanów marki. Oni na pewno wydali by każde pieniądze na zakup tego cacka i nikt nie przekona ich, że być może ten model nie jest najpiękniejszym (jeśli chodzi o stylistykę) kompaktem na rynku. Ważne, że jest wierny tradycji marki i prawdopodobnie najszybszy w swoim segmencie.


Diabeł wcielony

Osiągi tego BMW chyba nawet przewyższają oczekiwania, jakie budzi jego wygląd i wspomniana M-ka w nazwie. Przecież znawcy wiedzą, że nie jest to prawdziwa M1 a jedynie bardziej ucywilizowana “podróbka”. Tylko, że ta podróbka bije na głowę całą konkurencję. Przyspieszenie do 100 km/h zajmuje M135i jedynie 4.9 sekundy, a prędkość maksymalna została elektronicznie ograniczona do 250 km/h. Skąd ta moc? Czy pod maską umieszczono 3.5 litrowy silnik (jak wskazuje oznaczenie) czy może jakąś V8-kę? Jak pewnie Państwo wiecie, ostatnimi czasy oznaczenia BMW nie odnoszą się już bezpośrednio do pojemności silnika (jak dawniej). Teraz 320i ma silnik 1.8, 118i musi się zadowolić pojemnością 1.6, a np.. w M550d umieszczono 3-litrowego diesla (z trzema turbinami!!!). M135i także jest napędzane 3-litrowym, ale benzynowym, sześciocylindrowym silnikiem, z jedną turbosprężarką, który dysponuje mocą 320 koni mechanicznych i momentem obrotowym o wartości 450 Nm! Taka moc w małym samochodzie robi wielkie wrażenie, zwłaszcza, gdy uświadomimy sobie, że jest przenoszona jedynie na tylną oś. To czyni BMW M135i jeszcze bardziej wyjątkowym na tle konkurencji. Choć w ofercie jest także wersja z napędem x-Driver (4×4), to prezentowanej, tylno napędowej naprawdę nie można zarzucić niczego w kwestii prowadzenia.


Systemy elektroniczne dbają o to, żeby nawet niewprawny kierowca poradził sobie na drodze np. w trudnych warunkach pogodowych. To już nie takie same BMW M jak kiedyś, kiedy trzeba było posiadać ponadprzeciętne umiejętności prowadzenia, żeby nie znaleźć się w pierwszym przydrożnym rowie. Tu po dodaniu gazu auto wręcz zaczyna zwijać asfalt, ale robi to w kulturalny sposób, jak zwykły, cywilny samochów, tyle, że znaaaaaaacznie szybciej. Nie odczuwa się dyskomfortu, gwałtownych szarpnięć czy “kopniaków” w oparcie fotela – ostre przyspieszanie jest w tym bolidzie zabawą dla każdego. Ogromna w tym zasługa świetnej, 8-stopniowej skrzyni biegów zmieniającej przełożenia tak szybko i płynnie, że czasem można przeoczyć ten moment.

Zmiany, zmiany, zmiany…

Układ napędowy może pracować w jednym z czterech trybów, których przełączanie, zmienianie, testowanie sprawiło mi ogromną radość. Nie mogłem wręcz uwierzyć, że może być zauważalna aż taka różnica w zachowaniu pojazdu, spowodowana jedynie programową ingerencją w elektronikę… W trybie Comfort, chyba optymalnym do codziennej jazdy, samochód jest niesamowicie “zwyczajny” ale jednocześnie szybki i dynamiczny. Doskonale tłumi nierówności polskich dróg, chyba lepiej niż większość konkurentów (nawet francuskich). Przełączenie w tryb Sport budzi demona, który ciągnie wskazówkę obrotomierza w znacznie wyższe zakresy, ryczy znacznie głośniej i usztywnia zawieszenie BMW. Samochód zachowuje się zdecydowanie inaczej, jest narowisty i prowadzi się jak hothatch, wręcz zachęcając do wciskania pedału przyspieszenia do oporu. Układ kierowniczy jest tak bezpośredni i czuły, że nawet najdrobniejszy ruch kierowcy przekłada się natychmiast na reakcję i zmianę kierunku jazdy. Na szczęście wszystkie systemy wciąż czuwają nad tym, żeby ta zmiana kierunku nie była zbyt gwałtowna. Sytuacja zmienia się, gdy włączymy tryb Sport+, w którym deaktywowany jest system stabilizacji toru jazdy DSC. Nie polecam go amatorom szaleństw na publicznych drogach, służy raczej zaawansowanym kierowcom do zabawy na zamkniętych torach i placach gdzie bez większych obaw można “polatać bokami”. Najmniej atrakcyjny dla właściciela M135i będzie z pewnością tryb EcoPro, który pozwoli zaoszczędzić nieco paliwa, ale jednocześnie mocno ogranicza emocje towarzyszące prowadzeniu takiego “wykastrowanego” ogiera…

Zużycie benzyny może wyglądać skrajnie różnie, właśnie w zależności od ustawień komputera oraz ciężaru prawej stopy kierowcy. Przy spokojnej jeździe poza miastem uda się zejść do około 7-7,5 litra na 100 km, w mieście wynik wzrośnie do około 11-12, ale odrobina szaleństwa i sportowych ewolucji pozwoli na jego podwojenie. Warto, oj warto!


“M” w kabinie?

Tak, we wnętrzu także widać różnice wynikające z ingerencji “wewnętrznego” tunera BMW. Emblemat z tęczowym M znajdziemy na kierownicy, wszywkach oparć świetnie wyprofilowanych foteli i aluminiowych listwach progowych… Poza tym, jest jak w typowym BMW – bardzo wysoka jakość materiałów, klasyczna stylistyka, bogate wyposażenie i niepowtarzalna atmosfera, za którą miłośnicy Bawarek tak je cenią. Ja sam dopiero niedawno przekonałem się, że popularność tej marki nie wynika jedynie z obiegowych opinii ale również, a może przede wszystkim, z tego, że są to po prostu samochody niemal idealne, dające poczucie, że są „uszyte na miarę”, dające kierowcy dokładnie to, czego oczekuje. Fotele obejmują ciało i trzymają je nawet w ostrych zakrętach, ich regulacja (choć manualna) jest bardzo rozbudowana i każdy znajdzie optymalną pozycję za kierownicą. Z tyłu zasiądzie wygodnie dwoje pasażerów, trójka będzie miała już ciasno, o ile dadzą radę przecisnąć się do tyłu po odchyleniu oparcia przednich foteli. Nie jest to z pewnością idealny samochód rodzinny, ale całkiem duży bagażnik (360 litrów) i komfort przy codziennej jeździe pozwala go w ten sposób używać.


Rekomendacje

Trudno komuś rekomendować zakup BMW… Nie jest to auto za kilkadziesiąt tysięcy, dostępne dla szerokiej rzeszy potencjalnych klientów, które można polecić każdemu. Wąskie grono wybrańców, które będzie stać na wydanie kilkuset tysięcy jest natomiast w pełni świadome, ma precyzyjne oczekiwania i nie trzeba ich zachęcać jeśli wcześniej mieli okazję przyjrzeć się BMW M…

Prezentowany, bardzo bogato wyposażony egzemplarz testowy jest warty wg specyfikacji około 230 tysięcy złotych. Podstawowa wersja, bez dodatków, dostępna jest za 173 tysiące… Obie kwoty w odniesieniu do auta kompaktowego są dla większości zaporowe, ale szczęśliwcy, którzy zasiądą za kierownicą nie będą żałować żadnej wydanej złotówki. Osoby obawiające się nieco o własne bezpieczeństwo w samochodzie z ogromną mocą na tylnej osi mają alternatywę – wersję x-Drive z nowoczesnym napędem na wszystkie koła. Emocje będą z pewnością co najmniej takie same…

DANE TECHNICZNE BMW M135i
Silnik / Pojemność benzyna / 2979 cm3
Układ / Liczba zaworów R6 / 24
Moc maksymalna 235 kW (320 KM) / 5800 obr/min
Moment obrotowy 450 Nm / 1300 - 4000 obr/min
Zawieszenie przód kolumny MacPhersona
Zawieszenie tył wielowahaczowe
Napęd tylny
Skrzynia biegów automat, 8 biegów
Prędkość maksymalna 250 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h 4,9 s
Zużycie paliwa (miasto/trasa/mieszany) wg. producenta: 10,3 / 5,8 / 7,5
nasz test: 11,0 / 7,0 / 9,0 (przy bardzo spokojnej jeździe)
Długość / Szerokość / Wysokość 4325 / 1765 / 1421 mm
Rozstaw osi 2690 mm
Masa własna / Dopuszczalna 1500 / 1955 kg
Bagażnik w standardzie 360 l
Bagażnik po złożeniu siedzeń 1200 l
Pojemność zbiornika paliwa 52 l
EKSPLOATACJA I CENA
Gwarancja mechaniczna 5 lat lub 100 tys. km
Przeglądy wg. wskazań komputera
Cena wersji podstawowej 90,200 zł (BMW 114i, silnik 1,6 102 KM)
Cena wersji testowanej ~230,000 zł

Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zastrzeżone!

Leave A Comment