Mercedes C63 AMG Black Series od niemieckiej firmy VÄTH

5 stycznia 2013
Bez kategorii, Mercedes Nowości
Mercedes C63 AMG Black Series by VÄTH

Niektóre samochody potrafią budzić szacunek, inne ogromną ciekawość, a jeszcze inne niepohamowaną odrazę. Rozumiem, że świat motoryzacji jest obecnie szalenie skomplikowany, ludzie poszukują najbardziej optymalnego dla siebie środka transportu, a zmęczeni kryzysem gospodarczym autoryzowani dealerzy „chętnej” grupy docelowej, ale wymagania wobec nowego samochodu zawsze były podobne. Magiczna regułka spragnionego zakupu klienta po dziś dzień brzmi niczym lista życzeń na osiemnaste urodziny: „Chcę auta praktycznego, szybkiego, dobrze wyposażonego i oszczędnego – rzecz jasna w rozsądnej cenie”. Wszystko fajnie, kłopot jednak pojawia się w momencie gdy jakiś wóz sieje totalny zamęt, a wszystkie przyswojone słowa zamieniają się w głęboką pustkę oraz bezsens …


Takie właśnie działanie ma bohater niniejszego artykułu – kolejny projekt „germańskiej” firmy VÄTH oparty na już bezkompromisowym Mercedesie C63 AMG Black Series. Recepta na zbudowanie drogowego kilera jest wbrew pozorom banalna czego świetnym dowodem jest prezentowane coupe – wystarczy np. zaaplikować 20-calowe, polakierowane na czarno felgi z oponami 265/30 z przodu i 305/25 z tyłu lub ogromny wręcz układ hamulcowy, którego średnica tarcz wynosi imponujące 405 mm (najlepiej jest wrzucić oba elementy). Firma VÄTH poczuła tzw. bluesa i oprócz wymienionych tutaj rzeczy wyposażyła prezentowanego Mercedesa w regulowane zawieszenie, ale to jeszcze nic – rzućcie okiem na parametry silnika i mocno trzymajcie swoje luźne gacie, bowiem wyskalowany do 400 km/h prędkościomierz robi iście piorunujące wrażenie. Standardowe 517 KM okazało się najwyraźniej marnym parametrem biorąc pod uwagę fakt, że inżynierowie niemieckiej „placówki” podkręcili 6.3-litrowe V8 do 756 KM i równych 800 Nm momentu obrotowego. Efekt finalny w postaci 350 km/h prędkości maksymalnej oraz 3,6 sekundy do okrągłej „paki” uzyskano m.in. dzięki nowemu intercoolerowi, a także zmodyfikowanemu układowi wydechowemu.

„Czarna Seria” autorstwa tytułowej firmy jest zdecydowanie samochodem szalenie wymagającym, choć wspomniana cecha nie stanowi jego głównego problemu. Ewentualni klienci dysponujący wystarczającym zapasem gotówki (dokładnie to sumą 49 310 euro) będą musieli zaakceptować wizerunek absolutnego chuligana, który pozbawionym tradycyjnego znaczka grillem śmiało mógłby straszyć bezbronne dzieci na ulicy. Nie wiem czy taki samochód może być obiektem gorącego pożądania – fakt, ma 756 rączych koni mechanicznych, napęd RWD oraz gigantyczne felgi, ale co z tego skoro 95% kierowców będzie czuło strach przed utratą własnej głowy?

Patryk Rudnicki

Leave A Comment