Europejskie wojaże: jak poruszać się po drogach Słowacji?

Mapa Słowacji

Wakacje trwają, sezon rozpoczął żniwo, a kurorty nad morzem pękają od fali spragnionych wypoczynku turystów. Dane hasła brzmią odrobinę jak fragmenty mocno reklamowanych folderów – i dobrze, gdyż sypiący z nieba śnieg i temperatury rzędu -5 stopni Celsjusza nie napawają specjalnym optymizmem. Oderwijmy się więc od zimowej rzeczywistości i spróbujmy sobie przypomnieć nasz wakacyjny urlop, bowiem to czas kolejnego odcinka „Europejskich wojaży”. Zakręćmy globusem Starego Kontynentu, chwilę pomyślmy i ruszajmy do następnego, spowitego ciekawymi atrakcjami kraju. Witaj Słowacjo!


Poznawanie tytułowej republiki zaczniemy naturalnie od wyposażenia pełnego bagażów samochodu, choć tutaj nie uświadczymy raczej ogromnych zaskoczeń. Trójkąt ostrzegawczy, gaśnica oraz apteczka to szeroko pojęty standard, ale niektórzy zapominają o danych elementach, więc przypomnieć nie zaszkodzi. Oprócz tego miejcie na uwadze swoje dzieci, bowiem ich również dotyczą twarde i bezkompromisowe ustalenia słowackiej policji. Jeśli Wasza pociecha okaże się dużo rozumiejącym 12-latkiem – nic straconego, ale poniżej tego wieku jesteście zobowiązani do nabycia specjalnego fotelika i absolutnie nie umieszczajcie takiego brzdąca obok kierowcy – pan mundurowy by się zdenerwował (pupili także nie radzimy przewozić obok skrzyni biegów).

Koronnym argumentem dla tezy, że światła muszą być sprawne, jest obowiązek 24-godzinnego poruszania się z włączonymi reflektorami, ale od 15 października do 15 marca (co wcale nie oznacza, że latem można jeździć bez kloszy). Ewentualna grzywna za nieprzestrzeganie danego ustalenia wynosi około 70 euro, ale znacznie efektowniej kształtują się pieniężne upomnienia jeśli chodzi o przekroczenie dozwolonej szybkości. Kaprys policjanta może zaśpiewać nawet 500 euro i błahe tłumaczenie, że winowajcą jest głupota nie będzie absolutnie żadną taryfą ulgową. Zapamiętajcie więc: 60 km/h jedziemy między zabudowaniami, 90 km/h poza nimi oraz 130 km/h na autostradach. Brzmi całkiem rozsądnie, prawda?

Tożsamy wydźwięk ma limit dozwolonej ilości alkoholu we krwi – absolutne 0,00 promila (w innym razie zagraża bezbronnemu turyście mandat 500 pachnących euro). Nie myślcie jednak, że Słowacja to kraj bez miejsc parkingowych – owszem, wspomniany element się znajdzie, jednak ewentualne skorzystanie winne być okraszone naszym komentarzem. Bardzo proszę: uważajcie Drodzy Czytelnicy, gdyż sąsiad m.in. Polski respektuje tzw. karty parkingowe, charakterystyczne strefy (głównie w śródmieściach) i „hojne” kary (zajęcie „lokaty” dla inwalidy – 300 euro, łamanie pozostałych ustaleń odnośnie bezpiecznego parkowania – 15-70 euro).

„Co kraj to obyczaj” chciałoby się powiedzieć. Fakt faktem słowackie wymagania mogą przyspieszyć rozrost białych włosów, ale kto nadmienił, że będzie łatwo? Właśnie – nikt, dlatego przekraczając tory kolejowe z szybkością 30 km/h miejcie na uwadze opisane ustalenia. Ich przestrzeganie może nie uchroni Was od trudów motoryzacyjnego aspektu tej wyprawy, ale pozwoli zaoszczędzić chociażby „marne” 70 euro.

Patryk Rudnicki

Leave A Comment