Trident Iceni Grand Tourer – dziwny samochód

4 września 2012
Bez kategorii, Nowości Trident Iceni

Czy nie odnosicie czasem wrażenia, że świat jest ogromną bazą ciekawostek, nieprzewidywalnych sytuacji i zaskakujących kolei losu? Rozpoczynający bieg następnych 24 godzin dzień stanowi kompletną nowość, a my, otoczeni szarością prywatnej codzienności, żyjemy w totalnej niewiedzy i oczekujemy jakiegoś przełomu. Fakt, to może być w jakimś stopniu ekscytujące, ale zarazem i szalenie przerażające – jesteśmy w końcu niewolnikami czasu, a Trident Iceni Grand Tourer – jak ocenić dany wymysł brytyjskiej myśli technicznej? Dzieło sztuki czy idiotyczny pomysł na bezsensowne auto?

Trident Iceni Grand Tourer

Trident Iceni Grand Tourer

Zanim padnie ostateczny werdykt spróbujcie rozpuścić „lejce” umysłu i przywołać najdziwniejszą rzecz jaką kiedykolwiek mieliście okazję ujrzeć. Ciekawe doświadczenie, nieprawdaż? A teraz rzućcie okiem na dzieło brytyjskiej firmy i spróbujcie powiedzieć: „Czy to rzeczywiście konwencjonalne auto?”

Jeśli chodzi o design – powiedzmy, że tak. Zaokrąglone linie jasno uwydatniają charakter opisywanego wozu, natomiast „lejące się” frontowe reflektory potwierdzają domysły, że to mocno niecodzienny samochód. Owszem, dysponuje aparycją tradycyjnego roadstera, jest pozbawiony drastycznych załamań, natomiast spore felgi przypominające odnóża domowego stawonoga wskazują agresywne usposobienie, ale patrząc w jego hipnotyzujące klosze i stopniowo ujarzmiając czerwony środek można odnieść wrażenie, że to jakiś czterokołowy kosmita winny się nigdy nie pojawić. Poczucie zagrożenia i coraz większą dawkę mieszanych uczuć budzi z kolei garść technicznych szczegółów świetnie opisujących angielskie Iceni …

Czy to sportowy roadster? Naturalnie …, z motorem od amerykańskich pickupów firmy GM. W gruncie rzeczy jedno przeczy drugiemu, ale ogromna maska skrywa 6.6-litrowe V8 zasilane olejem napędowym. Tak, projekt brytyjskiego Trident już dawno opracowywany w zaścianku deszczowej społeczności legitymuje się mocą 436 KM oraz gigantycznych 1287 Nm momentu obrotowego trafiających, co interesujące, na tylne koła. Absolutnie nie mam pojęcia jaki człowiek chciałby dysponować takim samochodem, ale z pewnością byłby szalenie wymagający, dlatego tytułowa korporacja oferuje jeszcze możliwość tzw. aktualizacji silnika. Efekt – 670 KM, a także 1422 Nm momentu obrotowego …, i to wszystko zasilane drogą ropą. Wierzycie teraz, że Trident Iceni Grand Tourer jest autem kompletnie oderwanym od szarej rzeczywistości? Jeśli nie pragnę tylko zwrócić uwagę, że do osiągającego 96,6 km/h w 3,7 sekundy i maksymalnie jakieś 320 km/h samochodu wlejecie cokolwiek, a on i tak pojedzie. Dokładniej mówiąc Iceni śmiało zadowoli się mineralnym olejem napędowym, biodieslem, olejem palmowym lub ewentualnie olejem lnianym – wybór należy do Was.

Motoryzacyjny przybysz z kosmosu, absolutny dziwak, samochód niepasujący do reszty czterokołowej „społeczności” – niezależnie jak byście o nim mówili trzeba się pogodzić z faktami, że jego „domem” jest Norfolk w Wielkiej Brytanii (gdzie będzie na zamówienie konstruowany) i kosztuje co najmniej 75 000 funtów. Macie ochotę go zobaczyć – jedźcie od 5 do 7 września na Salon Prive w zachodniej części Londynu (park Syon), ale ta wizyta nie zmieni jego obrazu. Przyzwyczajmy się, że Trident Iceni jest elementem doskonale wpisującym się w trendy obecnie panującej na świecie „dziwności”.

Patryk Rudnicki

Leave A Comment