W dzisiejszym świecie każdy powinien zadbać o drogowe bezpieczeństwo swoje jak i wszystkich pasażerów. Łatwo się mówi: „Uważam, oceniam i szybko rozpoznaję drogowe niebezpieczeństwo, więc jestem świetnym kierowcą”, ale szara rzeczywistość w mgnieniu oka potrafi zweryfikować naszą tezę – kłopot polega jednak na tym, że wówczas możemy stracić coś dużo bardziej cenniejszego aniżeli ukrytą pod mylącą twarzą dumę. Czeski „event” okraszony nazwą Skoda AUTOLAB ma zapobiegać takim właśnie sytuacjom i propagować bezpieczeństwo całkowicie dostępnymi, namacalnymi oraz czasami bezkompromisowymi metodami …
|
|
|
|
|
Zamknięta prezentacja dziennikarska otwartego niedawno centrum „członu” koncernu VAG była doświadczeniem poniekąd wstrząsającym.
Na 1000 m2 powierzchni ekspozycyjnej, 20 różnych symulatorach oraz rzeczywistych pojazdach, a także w sześciu rozłożonych „namiotach” dokonano czegoś, co zwykliśmy oglądać jedynie na ekranie laptopa, telewizora bądź komputera. Czeska firma, a raczej jej działacze, w bardzo przystępny sposób zaprezentowali konkretne idee jakimi owiano całe przedsięwzięcie, a także główne zagadnienia dotyczące asfaltowej codzienności każdego prowadzącego samochód. Czy warto odwiedzić miejsce przypominające jakieś niezidentyfikowane silosy dysponujące białym oraz zielonym kolorem? Jak najbardziej tak i nie dajcie się ponieść (lub zwieść) emocjom widząc średnio ciekawą konstrukcję, gdyż jej zawartość może diametralnie przeobrazić Wasze motoryzacyjne życie lub skutecznie dotrzeć do „prawdziwych” asów obecnego świata czterech kółek.
|
|
|
|
|
Symulator poduszek powietrznych, rady wykwalifikowanych pracowników „Szkoły Auto”, poprzeczny przekrój auta, symulator dachowania (naprawdę robi wrażenie – zwłaszcza siedząc za kółkiem oklejonego Superba Combi), praktyczne rady jak udzielać pierwszej pomocy czy zasada działania najnowszych systemów bezpieczeństwa – te jak i wiele innych elementów doświadczycie rezerwując około 1,5 godziny i zabierając całą rodzinę na „wycieczkę” po obiekcie Skody. Fakt – ten czas można spędzić zupełnie inaczej robiąc przykładowo niedzielne zakupy w centrum handlowym M1 (notabene Skoda AUTOLAB właśnie tam rozłożyła swoje „kopułki”) lub składając wizytę teściom mieszkającym nieopodal stolicy, ale zanim postanowimy zrealizować którąś ideę oraz wsiądziemy do naszego świeżego BMW serii 5, warto zobaczyć prawdziwą Skodę Yeti po crash teście, odbyć wirtualną próbę z ABS-em czy doświadczyć rzeczywistych przeciążeń w czasie uderzenia z prędkością „jedynie” 5 km/h. To niewiele biorąc pod uwagę wachlarz codziennych sytuacji jakie faktycznie czyhają na pełnego odwagi „drivera”, ale szczerze powiedziawszy zasmakowanie którejś z nich przy włączonej konsoli Playstation 3 lub na wygodnej sofie przed 42-calowym ekranem nowoczesnego Panasonica jest absolutnie niemożliwe.
|
|
|
|
|
Wiem, niniejszy artykuł brzmi trochę jak hymn pochwalny inicjatywy czeskiej Skody lub tania reklama, ale wierzcie mi (bądź też nie), iż tytułowe AUTOLAB potrafi wewnętrznie wstrząsnąć człowiekiem jako kierowcy i nie mówię tego zainspirowany obecnością na prezentacji Marcina Prokopa czy Adama Małysza. Podświadomie klarowną sprawą jest fakt, że dane przedsięwzięcie oprócz idei krzewienia bezpieczeństwa posiada zapewne również drugie dno o nazwie „marketing”, ale w gruncie rzeczy to dobra wiadomość, że Skoda chce propagować spokojną jazdę i zapewniać „driverom” komfort psychiczny wynikający z ich odpowiedniego przygotowania. Warszawska Skoda AUTOLAB potrwa do 9 grudnia, więc „nawiedzeniem” danego obiektu powinien się zainteresować każdy obcujący z samochodami, bowiem nigdy nie wiadomo kiedy, jak i gdzie (o co chodzi – dopowiedzcie sobie indywidualnie) …
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
tekst i zdjęcia: Patryk Rudnicki
