Almera to dawno uśmiercone ogniwo azjatyckiego producenta z Jokohamy, które swego czasu robiło niemałą furorę w obrębie mocno pożądanych hatchbacków. Subiektywna bezawaryjność poparta często odpowiednim dokumentem, stosunkowo atrakcyjna cena i godne światowego modelu wyposażenie – zarówno te jak i wiele innych argumentów przemawiających na korzyść „Japończyka” wspominamy ciepło, dlatego kwestia okraszona tytułem „Gdzie następca?” wydaje się jak najbardziej uzasadniona. Odpowiedź mamy dosyć blisko – w Rosji …
|
|
|
|
|
Targi samochodów w Moskwie potwierdziły znane hasło, że nic w przyrodzie nie ginie, bowiem tam japońska firma ukazała zupełnie nową Almerę. Dziwna polityka? Niekoniecznie – Rosjanie bardzo chętnie kupują auta wspomnianej marki co jedynie potwierdza logiczną dedukcję „ojca” takich samochodów jak GT-R czy Juke, ale nie tylko. Reaktywacja owianego kotarą zapomnienia Datsuna, nieźle prosperująca fabryka w Sankt Petersburgu czy otwarta niedawno linia produkcyjna w zakładach w Togliatti (współpraca z rosyjskim AvtoVAZ) jasno udowadniają, że Nissan poszukuje zbytu na sprawdzonym gruncie, a tytułowy „Azjata” ma w tym jedynie pomóc.
Licząca 4,65 m długości i 2,7 m rozstawu osi Almera nie powinna zaskoczyć jakąś wyszukaną stylistyką. Tradycyjnie pociągnięte linie, oczywisty kształt sedana i aparycja dumnie eksponująca „ostre”, tylne światła mają jednak przekonać rosyjską klientelę do dzieła z liczbową metką „2013”. W porządku – emocji bądź cechy charakterystycznej raczej próżno tutaj szukać, ale nie każdy przepada za „wrzeszczącym” designersko Viperem. Do mocno powściągliwej strony zewnętrznej idealnie natomiast pasuje wnętrze świeżej Almery, które jak udany transfer przejęto z budżetowej Dacii i minimalnie przeprojektowano. Ważną rolę (biorąc pod uwagę całokształt) odgrywają tutaj również inne elementy jak choćby 500-litrowy bagażnik, 1.6-litrowy motor zasilany etyliną i dysponujący 102 KM (145 Nm) czy 5-stopniowa przekładnia manualna (opcjonalnie 4-biegowy automat) – ich zadaniem jest skutecznie przekonać rosyjską klientelę, że nowa Almera dysponuje sporym zasobem plusów.
|
|
|
|
|
Trafić w gust zziębniętego mieszkańca naszych, poniekąd, sąsiadów – kwestia równie trudna co zagadnienie pytające o jajko i kurę. Nissan ma doświadczenie biorąc pod uwagę tamtejszy kraj i szczerze mówiąc akceptacja jego motoryzacyjnej propozycji winna zostać okraszona mianem bezsprzecznej. Rosjanie też ludzie, więc bogaty wachlarz gadżetów (wyższe odmiany) obejmujący np. Bluetooth, podgrzewane siedzenia czy klimatyzację nie powinien specjalnie dziwić (identycznie jak przygotowanie Almery do specyficznego klimatu oznaczające lepiej zabezpieczone podwozie, większy zbiornik na płyn do spryskiwaczy, zmodyfikowane ogrzewanie i specjalne wycieraczki), natomiast żadnym dyskusjom nie podlega fakt, iż tytułowy koncern szykuje atak na państwo Władimira Putina – nawet jeśli głównym wodzem ma być podniesiony o 16 cm hatchback „sprzed lat” …
Patryk Rudnicki
