Auto Union Type D – historia zapomnianego sportowca

28 sierpnia 2012
Bez kategorii, Nowości Publikacje
Logo Auto Union

Dzisiejsza szara codzienność wybiórczo przyjmuje różnorodne informacje. To odrobinę przykre, a jednocześnie niezwykle frapujące zjawisko, bowiem otwartą pozostaje kwestia: „Dlaczego ludzie są tak zamknięci, natomiast ich umysł jasno przypomina świątynię ciszy oraz spokoju?” Znakomita część fanów motoryzacji podziwia czterokołowe tuzy jak Lamborghini Aventador, nowe Ferrari F12 Berlinetta czy krzyczącą w niebogłosy Pagani Zondę Cinque, ale szczerze mówiąc gdzie jest stara, niemniej emocjonująca i pełna historycznych zawirowań dziedzina, którą tak wielbimy? Jest niestety zamieciona pod bogaty dywan wspomnień i rozumiem, że 6-litrowe silniki V12 czy 7-biegowe, dwusprzęgłowe przekładnie budują adrenalinę dzisiejszej motoryzacji, jednak warto czasami odsunąć kawałek tego różnobarwnego materiału i sięgnąć do czasów naszych przodków. Idąc danym tokiem myślenia postanowiliśmy wkroczyć na udeptaną ścieżkę motorsportu oraz przybliżyć Wam sylwetkę zapomnianego „atlety torowego” – modelu Auto Union Type D …

Historia protoplasty i zarazem wielkich narodzin dzisiejszego Audi sięga roku 1934 kiedy to niemiecki „brand” o dwuczłonowym przydomku ujawnił światu wyjątkowy samochód – tytułowe Type D. Owszem, efekt prac ówczesnych inżynierów nie był specjalnie urodziwy, gdyż przypominał trochę stalową wannę, ale z perspektywy czasu nie możemy obiektywnie wyrazić poglądów na jego temat, bowiem rozmawiamy o latach trzydziestych ubiegłego wieku – czasie, w którym prezentowane Auto Union stanowiło istny cud techniki. Opływowa karoseria, aparycja rakiety i cztery standardowo wyglądające koła miały udowodnić geniusz niemieckiej inżynierii, ale zadanie to nie było łatwe.

Auto Union Type D

Auto Union Type D

Auto Union Type D

Auto Union Type D

Konkurencja w postaci groźnego Mercedesa okraszonego silnikiem z przodu i włoskiej Alfy Romeo nie spała, ba – również szykowała godne uznania maszyny, które jak się okazało toczyły niesamowitą, wyścigową batalię. Do 1939 roku światowa publika mogła oglądać szalenie zaciętą rywalizację, natomiast kierowcy pokroju Bernda Rosemeyera, Tazio Nuvolari’ego, Rudolfa Caracciolli, Manfreda von Brauchitscha, Hermanna Langa czy Hansa Stucka prowadzącego naszego bohatera tworzyli atmosferę ogromnego napięcia. Ich „bolidy” charakteryzowały się naprawdę zacnymi wartościami, bowiem przykładowo Auto Union dysponowało (w 1939 roku) 3-litrowym, podwójnie doładowanym motorem V12 umieszczonym z tyłu i rozwijającym aż 460 KM. Żarty nie były mocną stroną ówczesnego narodu „germańskiego”, a cel jaki przyświecał konstruktorom Type D był oczywisty – zmiażdżyć pozostałą konkurencję. Jak się okazało Auto Union nie było wystarczająco dobrą konstrukcją, żeby zagrozić pozostałym teamom, ale ciągła wymienność „lokat” świadczyła o zażartej walce, która momentami przypominała starcie o byt.

Auto Union Type D

Auto Union Type D

Auto Union Type D

Auto Union Type D

Czasy wspaniałej kariery motoryzacji oraz tytułowego Auto Union zostały niestety stłamszone II Wojną Światową, bowiem emocje towarzyszące sportowym doznaniom, rekordy prędkości (jak ten z toru Avus w Berlinie gdzie Bernd Rosemeyer pojechał aż 380 km/h) i wspaniała atmosfera zdrowej rywalizacji zamieniły się w niepotrzebny rozlew krwi oraz terytorialne potyczki nie tylko europejskich „monarchii”. Szczególna katastrofa (bo inaczej tego nazwać nie można) dotknęła samochody tytułowego „brandu”, gdyż znalezione w specjalnym budynku pod ziemią zostały wywiezione do ZSRR, natomiast ówczesna centrala Auto Union mieszcząca się w Zwickau trafiła pod okupację radziecką i skazano ją na zniszczenie. Słuch o wyjątkowych, niemieckich „ścigantach” bezpowrotnie zaginął, a firma Auto Union GmbH (powstała w Ingolstadt) ogłosiła w 1949 roku utratę całego dziedzictwa jakie posiadała. Nieco więcej szczęścia dopisało okraszonemu licznymi sukcesami Mercedesowi, który zdołał uratować wszystkie swoje auta.

Szansa, odrodzenie, znak – niezależnie jak opisalibyśmy wydarzenia roku 1970 powinniśmy jasno zaakcentować, że ich bieg poniekąd zmienił sytuację materialną dzisiejszego Audi. Paul Karassik – amerykański kolekcjoner biegle mówiący po rosyjsku trafia na ślad dwóch egzemplarzy historycznego modelu Type D. Zaciekle walczący o swoje mężczyzna szukał jedynych tropów dawnych wyścigowych emocji przez 10 lat i udało się – na terenie ówczesnego ZSRR odnaleziono „pociski” germańskiej myśli technicznej w stanie bezapelacyjnie „agonalnym”, jednak po takich katuszach ciężko było oczekiwać zdatnych do czegokolwiek samochodów. Po długotrwałych negocjacjach Karassik, urodzony notabene w Serbii, odkupił szczątki wspomnianych egzemplarzy i z niemałymi kłopotami wywiózł do USA. Plan był oczywisty – odbudować dawno zapomniane auta i przypomnieć ludziom jak wyglądał motorsport przed II Wojną Światową. Kontakt z departamentem Audi Tradition (1991 rok) oraz finalne zlecenie całkowitej odbudowy modeli Auto Union brytyjskiej firmie Crosthwaite & Gardiner zaowocowało dwa i trzy lata później gotowymi „wehikułami” (najpierw przywrócono życie modelowi z pojedynczą sprężarką, następnie zaś podwójnie doładowanemu odpowiednikowi).

Auto Union Type D

Auto Union Type D

Auto Union Type D

Auto Union Type D

Spoglądając dzisiaj na historię „brandu” Auto Union oraz jego pojazdów możemy odnieść wrażenie, że to absolutnie nic wyjątkowego. Samochody o aparycji leciwego miejsca do kąpieli rozwijały co prawda godne uwagi parametry, jednak finalne określenie „Bogów motorsportu” kompletnie do nich nie pasuje. Ówcześni rywale byli ciągle o krok do przodu i nie zezwalali tytułowym konkurentom na wybitne harce, ale Type D jest obecnie czymś więcej niż zwykłym bolidem sprzed ponad 70 lat. Dzisiaj „ingolstadt’cka” marka znajduje się w posiadaniu historycznych egzemplarzy, o które niegdyś Paul Karassik walczył z lwim charakterem i powiem Wam szczerze, że możliwość ich zobaczenia na tegorocznym Goodwood Revival w Anglii powinna być dla każdego fana motoryzacji niesamowitym przeżyciem. Świat czterech „gum” to nie tylko pomarańczowe Lamborghini Aventador, efektowny Bugatti Veyron czy wspaniałe Porsche 911, ale również i może przede wszystkim auta, które były dużo wcześniej, stworzyły podwaliny do konstruowania obecnej motoryzacji i nierzadko odgrywały rolę zapomnianego wymysłu ludzkości.

Patryk Rudnicki

Leave A Comment