Czy istnieje coś bardziej emocjonującego niż przejażdżka otwartym samochodem z tabunem koni mechanicznych gdzieś przed deską rozdzielczą? Oczywiście nasze dywagacje krążą wokół motoryzacyjnej tematyki gwarantującej, wbrew pozorom, bardziej rozległe możliwości zasmakowania adrenaliny niż dzień otwarty wojska polskiego. Kuszącą ofertę zdecydował się przygotować tym razem Aston Martin wzbogacając swój cennik dodatkową odmianą popularnego Vantage’a. Moi Drodzy – oto V12 Roadster …
|
|
|
|
Fanów brytyjskiej marki, którzy z utęsknieniem wyczekują tutaj hardcorowych modyfikacji, jestem niestety zmuszony rozczarować (jakkolwiek absurdalnie to brzmi w obliczu tak pożądanego samochodu). V12 Vantage z obciętym dachem jest nadal twardo grającym zawodnikiem posiadającym maskę z charakterystycznymi wlotami powietrza oraz karbonowe listwy boczne, dyfuzor, osłony reflektorów i obudowy zewnętrznych lusterek. Stylistycznie dany Aston wciąż jest pretendentem do miana najseksowniejszego wozu świata, a klapa bagażnika z delikatnym spojlerkiem, ciekawe felgi i rzecz jasna możliwość opuszczenia dachu tylko wzmagają poczucie naprawdę atrakcyjnej stylistyki.
Środek prezentowanego Roadstera to dobrze znana (na fotkach) i ceniona oaza luksusu skutecznie wspieranego przez atrakcyjne, sportowe dodatki. Majętny klient uświadczy zatem w brytyjskiej salonce elementy pokryte czarnym lakierem, szklane guziki określonych funkcji samochodu i ultrabogate wyposażenie, ale to dopiero początek. Możliwości wyszukanej indywidualizacji zaczynają się dopiero tam, gdzie bogaty człowiek musi sięgnąć do rządzących światem pieniędzy. Opcjonalnie dostaniemy więc pakiet Carbon Interior gwarantujący konsolę środkową i obudowę skrzyni biegów z włókna węglowego, a także możliwość polakierowania na czarno grilla oraz końcówek układu wydechowego.
|
|
|
 |
Uzupełnieniem najnowszego Astona jest zaś doskonale rozpoznawalne, 5.9-litrowe V12 o mocy 517 KM i 570 Nm sprzężone z 6-biegową przekładnią ręczną.
|
|
|
 |
Anglicy prowadzą czystą i otwartą grę. Możecie się z danym twierdzeniem nie godzić, ale fakt faktem Aston Martin już dawno odłożył na bok szeroko pojętą ekologię konstruując swego czasu malutkiego Cygneta. Każde nowe dzieło jest absolutnym i stuprocentowym graczem rynku „nadpojazdów”, a opisywany Vantage jedynie potwierdza daną tezę. Ekolodzy się wkurzają, ale czy może być coś piękniejszego niż tradycyjna, angielska linia wsparta luksusem i generująca hałas dwunastu cylindrów?
|
|
|
 |
