Europejskie wojaże: Jak poruszać się po drogach Wielkiej Brytanii

Flaga Wielkiej Brytanii

Kończcie szybko posiłek, ładujcie do torby stos ciuchów i bezwzględnie nie zapomnijcie o parasolu, gdyż rozpoczynamy kolejny dalekosiężny wypad na ulice Europy. Tym razem podróżnicze ślady autowizji obrały kierunek często lubiany, wypełniony rzęsistym deszczem i gwiazdami światowego formatu. Nie zwlekajmy, bowiem czeka nas jeszcze rejs samochodowym promem – hello Great Britain!

Królowa Elżbieta II zapewne się ucieszy – w końcu jej malownicze i napakowane pastwiskami terytorium ściągnęło biało-czerwoną delegację. Na samym wstępie apel – ojczyzna popularnego „Top Gear’a” dopuszcza jazdę bez zapalonych świateł (oczywiście w ciągu dnia), ale na Boga pamiętajcie, że tam obowiązuje ruch lewostronny! Wiem, ciężko jest się przyzwyczaić do niewłaściwych decyzji brytyjskiego rządu oraz głupiej jazdy „z prądem”, ale ustaleń trzeba respektować. Gdybyście jeszcze pamiętali o apteczce w samochodzie, foteliku dla dziecka poniżej 12 lat (bądź mniej niż 1,35 m) i używaniu zestawu głośnomówiącego byłoby wręcz fantastycznie.

Kolejnym punktem omawianego zagadnienia jest naturalnie dozwolona szybkość, którą, ostrożnie mówiąc, ustalono chyba dla okolicznych rolników w ciągnikach marki Lamborghini. Teren zabudowany pokaże 48 km/h, niezabudowany 96 km/h, a drogi szybkiego ruchu ujawnią 112 km/h. Możecie śmiało powiedzieć, że te wartości należą do rzadko spotykanych i będziecie mieli rację, jednak Anglia przyjęła kompletnie inny system oznaczeń niż cała Europa. Zamiast km/h „Brytole” dysponują milami na godzinę (mph), więc odczyt jakiejkolwiek prędkości zajmie dużo więcej czasu (może sie okazać przydatna informacja, że 1 mph to 1,6 km/h), a ewentualne mandaty są liczone w funtach (1 funt = ~ 5 zł). Opłacalne jest łamanie tamtejszych przepisów? Myślę, że nie tym bardziej jak zaczniemy dogłębnie „lustrować” angielską policję, która zamiast skazywać niesfornego delikwenta i udzielając mu błogosławieństwa w postaci kratek, ładuje solidną grzywnę od 100 do nawet kilku tysięcy funtów.

Zapamiętajcie również: jazda na podwójnym gazie zalicza się do szczególnie karanych wykroczeń (35 mikrogramów alkoholu w wydychanym powietrzu jest maksymalnie dozwolonych), zwracajcie uwagę na oznaczenia, gdyż pionowe elementy infrastruktury lubią być często zastępowane asfaltowymi pasami i uważajcie na różne linie. Ostatni z wymienionych fragmentów jest bardzo często zdradliwy i może szybko wprowadzić niepotrzebną panikę. Jedna żółta linia oznacza możliwość zaparkowania w ustalonych godzinach, które podaje najczęściej charakterystyczna tabliczka, ale już dwie żółte linie stanowią kompletny zakaz parkowania.

Oprócz tego uważajcie na wymalowane zygzaki, które informują o przydrożnych instytucjach (np. szkoła), czerwone linie skutkujące brakiem możliwości zatrzymywania czy wreszcie tzw. congestion charge obowiązujący w Londynie. Zanim wjedziecie do tej angielskiej metropolii pamiętajcie, żeby uiścić stosowną opłatę wysokości 8 funtów (jakieś 38 złotych).

Mile na godzinę, ruch lewostronny i często padający deszcz – rzeczywiście warto udać się do Anglii? Jeśli będziecie przestrzegać określonych ustaleń, zrozumiecie wcale niełatwe myślenie Brytyjczyków i przymkniecie oko na „drastyczne” traktowanie mieszkańców (i nie tylko), to urlop przy duchowej obecności Elżbiety II będzie niesamowicie udany. Co tam deszcze – spójrzcie na rewelacyjne pastwiska!

Patryk Rudnicki

Leave A Comment