Citroen DS4 2.0 HDi Sport Chic – AUTO TEST

Denerwują mnie dzisiejsze czasy. Ludzie chodzą do znanych kawiarenek, noszą na nosach modne okulary, a w rękach trzymają jabłkowe telefony, którymi wymachują przed sobą podczas konwersacji. Nie mam nic do porządnych markowych rzeczy, jednak nie lubię gdy posiada je połowa osób, które spotykam na swojej drodze. Lubię czuć, że mam coś oryginalnego i że prawdopodobieństwo spotkania kogoś z tym samym jest bardzo małe. To samo tyczy się samochodów, lubię jak są wyjątkowe. I taki właśnie jest nowy Citroen DS4. Jednak czy jest on godzien, aby nosić imię po legendarnym Citroenie DS? Przekonajmy się.

Stylistyka

Wystarczy jedno spojrzenie, aby stwierdzić, że mamy do czynienia z samochodem niebanalnym, czyli takim, jakim był jego prapradziadek. Mocne wybrzuszenia, sprytnie schowane tylne drzwi czy duże klosze lamp mogą się podobać. Uroku dodają chromowane listwy i lusterka oraz czarne usta z wielkim logiem Citroena. Dodajmy do tego potężną przednią szybę (pomyślcie, ile to będzie skrobania w zimie!) oraz napompowany tylny zderzak i mamy samochód, którego nie da się pomylić z żadnym innym (tak jak starego dobrego De eSa). Całokształt uzupełniają ogromne 19-calowe felgi o futurystycznym kształcie i rozmiarze 225/40. Nie dziwi zatem fakt, że został uznany przez internautów za Najpiękniejszy Samochód roku 2011.

Citroen czasami musiał jednak wybierać pomiędzy stylem a ergonomią. I tak np. pasażerowie z tyłu nie mają możliwości otwierania okien, na rzecz nieregularnych szyb oraz mocno wyeksponowanych nadkoli. Dodatkowo, bardzo krótkie drzwi z tyłu utrudniają wsiadanie do Cytrynki, a wysoko poprowadzony tylny zderzak spowodował, że próg załadunkowy bagażnika (pojemność 356 l) jest na wysokości oczu dorosłej Chinki. Kolejną sporną kwestią jest podniesione o 35mm zawieszenie w stosunku do modelu C4 (który był bazą do stworzenia DS4). Auto wygląda dobrze, ale moim zdaniem wyglądałoby jeszcze lepiej gdyby z tego pomysłu zrezygnowano.

Wnętrze

Citroen zadbał również o to, aby i wewnątrz nikt nie miał wątpliwości, że ma do czynienia z samochodem klasy premium. Dwukolorowa skórzana tapicerka, wysokiej jakości plastiki oraz metalowe wstawki dają świetne wrażenia wizualne i dotykowe. Deska rozdzielcza, poza zmienionym znaczkiem na kierownicy, jest identyczna jak w modelu C4. Na początku uważałem to za wadę, jednak patrząc na to, jak efektownie i gustownie jest ona zaprojektowana, zmieniłem zdanie. Wszystko idealnie dopasowane, nic nie skrzypi ani nie trzeszczy nawet przy pokonywaniu legendarnych polskich dziur. Za kierownicą prawie każdy znajdzie dla siebie idealną pozycję, a pomoże w tym elektrycznie regulowany fotel z pamięcią oraz regulowana w dwóch płaszczyznach kierownica. Oba siedzenia z przodu kryją w sobie dodatkowo podgrzewanie oraz funkcję masażu. Niestety, taki z tego masaż jak z Najmana sportowiec. Na tylnej kanapie jest wystarczająca ilość miejsca dla dwojga dorosłych ludzi średniego wzrostu.

Jedyną rzeczą we wnętrzu, do której można się przyczepić to przeładowana przyciskami i pokrętłami kierownica, której opanowanie wymaga nie lada umiejętności. Nieraz chcąc pogłośnić muzykę, włączałem tempomat lub dzwoniłem do kogoś. Na szczęście, świetnie leży w dłoniach i ma rasowo spłaszczony dół niczym w drogich supersamochodach.

Jeśli już mowa o funkcjach, to kierowca i pasażerowie mają do dyspozycji mnóstwo gadżetów podnoszących komfort oraz umilających podróż. I tak na pokładzie znajdziemy między innymi nawigację (z polskim lektorem), bluetooth czy świetnie grający zestaw audio Hi Fi firmy Denon. Całością steruje jednostka centralna z 7-calowym ekranem, który niestety, nie jest dotykowy. Szkoda, bo wpisywanie długich adresów za pomocą pokrętła jest czasami bardzo uciążliwe. Samochód poza tym został oczywiście wyposażony w dwustrefową automatyczną klimatyzację, elektrycznie regulowane lusterka i szyby oraz gniazdo USB. Z ciekawostek warto dodać, że kierowca może wezwać z pokładu pomoc drogową lub połączyć się z numerem alarmowym za pomocą przycisku zlokalizowanego na dachu (nie potrzebuje do tego telefonu). System ten nazywa się Citroen eTouch i opiera się na wbudowanym nadajniku GPS oraz karcie SIM.

Właściwości jezdne i silnik

Pod maską testowanego egzemplarza znajdziemy wysokoprężny turbodoładowany motor o pojemności 2 litrów i mocy 163 koni. Pozwala on rozpędzić ważący nieco ponad 1400 kg samochód, do 100 km/h w czasie 8.6 s, a jego prędkość maksymalna to 211 km/h i uzyskuje ją (na niemieckiej autostradzie) bez najmniejszej zadyszki. Dzięki momentowi obrotowemu w wysokości 340 Nm dostępnego już przy 2 000 obr/min wyprzedzanie nawet kolumny tirów nie sprawia żadnego problemu.

Będą jednak ludzie, których ten silnik rozczaruje… właściciele stacji benzynowych. Auto przy prędkości 90 km/h zadowoli się średnio 5 litrami na 100 km, co przy mocy 163 koni jest świetnym wynikiem. Agresywna jazda po zatłoczonej Warszawie podniesie spalanie do niecałych 8 litrów, co również jest powodem do zadowolenia. Myślę, że wprawiony emeryt poprawiłby ten wynik jeszcze o jakiś litr.

Silnik sprzężony jest z 6-cio stopniową przekładnią manualną o bardzo krótkim skoku. Biegi wchodzą płynnie z przyjemnym oporem, a skórzano-metalowa gałka zmiany idealnie leży w dłoni. Jeśli dodamy do tego dość sztywne zawieszenie, (mimo iż za wysokie) to mamy naprawdę dający dużo przyjemności z jazdy samochód. I tutaj widoczna jest wyraźna różnica w porównaniu do hydropneumatycznego zawieszenia zastosowanego w starym DSie, który kołysał się niczym statek podczas sztormu.

O bezpieczniejsze pokonywanie dróg zadbają liczne elektroniczne układy, w które został wyposażony Citroen. I tak weźmy dowolne 3 litery alfabetu i ułóżmy je w całość, a prawdopodobnie powstanie jeden z nich: ABS, EBD, BAS, ESP czy ASR. Dodatkowo na pokładzie mamy 6 poduszek powietrznych, czujniki parkowania oraz asystenta martwego pola.

Podsumowanie

Citroen DS4 z pewnością zasługuje na przedrostek DS w swojej nazwie, który gwarantuje wyrafinowanie i elegancję taką, jaką zachwycał protoplasta. Nie jest on oczywiście aż tak rewolucyjny jak pierwowzór z 1955 roku, ale godnie reprezentuje linię DS. Auto ma genialny silnik o dużej mocy i małym spalaniu, dynamiczną sylwetkę i bardzo dobre właściwości jezdne czyli w zasadzie wszystko to czego powinniśmy oczekiwać od samochodu. Oczywiście, można się przyczepić do kilku rzeczy, ale nic przecież nie jest idealne.

Ceny DS4 w polskim salonie zaczynają się od 71 800 zł za 120 konną wersję Chic z silnikiem 1.6 VTi. Za model 2.0 HDi Sport Chic przyjdzie nam zapłacić 101 300 zł, a tak doposażony egzemplarz jak ten testowany to koszt już ponad 118 tysięcy. Z jednej strony to sporo, jak za pojazd segmentu C, w którym znajdziemy dużo aut nawet 2 razy tańszych. Jednak jeśli weźmiemy pod uwagę wyposażenie, styl i jakość wykończenia to dochodzimy do wniosku, że cena jest adekwatna. Bezpośrednia konkurencja taka jak Lancia Delta czy Alfa Romeo Giuletta kosztuje podobnie z porównywalnym silnikiem i wyposażeniem.

Cytryna DS4 jest świetną propozycją dla odważnych ludzi ceniących sobie nowoczesny design połączony z nutką luksusu i odrobiną szaleństwa. Dysponując takimi funduszami i szukając auta oryginalnego z pewnością brałbym pod uwagę zakup Citroena DS4.

Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zabronione!